2,49 €
„Kartki z kalendarza” Stanisława Smoleńskiego to zbiór wierszy powstałych w wyniku przemyśleń i obserwacji autora z kilku ostatnich lat. Znajdujemy w nich wielką różnorodność, od opisów przyrody, poprzez refleksje o życiu, szereg wierszy okazjonalnych, aforyzmów, do bardzo dowcipnych, pełnych swady wierszyków z przymrużeniem oka. W wielu z nich przejawia się miłość, nostalgia, a nawet akcenty polityki. Wiek i doświadczenie autora spotkały się z młodzieńczym optymizmem, stąd wiersze są lekkie, niewydumane, adresowane zarówno do młodych, jak i starszych odbiorców, a nawet dzieci. W końcowej bardzo osobistej części autor opisał swój ból i rozpacz związaną z utratą ukochanego syna. W zamyśle autora celem tych wierszy jest pokazanie codzienności życia, stąd skojarzenie, że każdy przeżyty dzień to wyrwana kartka z kalendarza. Dodatkową wartością jest wyciąganie wniosków z określonych zdarzeń i sytuacji. W bogactwie treści każdy znajdzie coś, co go rozbawi lub zmusi do refleksji czy zadumy. Życie zdaniem autora to różnorodność, przybierająca różne odcienie i barwy od różowych do czarnych, a problem polega na tym czy potrafimy się w nim odnaleźć.
Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:
Stanisław Smoleński
"Kartki z kalendarza"
Copyright © by Stanisław Smoleński, 2015
Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok, sp. z o.o. 2015
Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji
nie może być reprodukowana, powielana i udostępniana
w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.
Skład: Jacek Antoniewski
Projekt okładki: Wydawnictwo Psychoskok, sp. z o.o.
Ilustracje: © tonyjyothis; Martin Konz; Photocreo Bednarek -- Fotolia.com
ISBN: 978-83-7900-259-7
Wydawnictwo Psychoskok, sp. z o.o.
ul. Chopina 9, pok. 23, 62-510 Konin
tel. (63) 242 02 02, kom. 665 955 131
Jak nie kochać cię Wiosno?
Gdy przyroda do życia się budzi
W ciepłych promykach słońca i uśmiechach ludzi
Lubię te wczesne, pachnące poranki
Za oknem radosne ptaszków kwilenie
Pierwszych listeczków na wietrze drżenie
Tą niekończącą się opowieść lasu,
Którą wiatr szepcze w koronie sosny
Niosąc ze sobą powiew Pani Wiosny
Wiosenna zieleń jest tak czysta, jedyna
Uderza swoją świeżością niczym kielich wina
I tylko przydrożna brzoza wciąż biała
Czyżby się wiosny bała?
Posrebrzyła kwieciem sady, łąki w kwiaty ubrała
Śliwa w swej niewinności od kwiatów tak biała,
Że aż z zazdrości jabłoń spąsowiała
W palecie leśnej zieleni zawilec srebrem połyska
Kaczeńce nade wodą tworzą kwiatów kobierce
Zerwałem sasankę i trzymam ją w ręce
Jak cię Wiosno zatrzymać? Nie odchodź jeszcze!
Jeszcze niedawno złotem lśniły zboża łany
Dziś znikło z kłosów słońce, grunt już zaorany
Zewsząd rozbrzmiewał gwar dzieci wesoły,
By z plaż i placów zabaw przenieść się do szkoły
Pożegnały łąki bociany, odleciały w kluczach żurawie
Już świerszcz nie śpiewa w wysuszonej trawie
Drzewa sposobią się do zimy, gubiąc kolorowe liście,
Wiewiórki zakopują w nich orzeszki i buczyny kiście
Jarzębina ubrała się strojnie w czerwone korale
I tylko las sosnowy nie zmienił się wcale
Sady oddały jesieni swego bogactwa owoce
Coraz krótsze stały się dni, coraz zimniejsze już noce
W taki czas nostalgia człowieka nachodzi żałosna
Tak nam szkoda lata, kiedyż znowu przyjdzie wiosna?
To, co było ciepłe, radosne, już się nam skończyło
I tylko tych lat niepotrzebnie znowu nam przybyło
To śpiące dotąd morze, łagodne, leniwe, uderzyło nagle z całą
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!