Na przekór - Irena Dobosiewicz - E-Book

Na przekór E-Book

Irena Dobosiewicz

0,0
5,99 €

oder
-100%
Sammeln Sie Punkte in unserem Gutscheinprogramm und kaufen Sie E-Books und Hörbücher mit bis zu 100% Rabatt.
Mehr erfahren.
Beschreibung

„Na przekór” Ireny Dobosiewicz to powieść pełna bólu, cierpienia, wzruszeń i tęsknoty za prawdziwą miłością, która czasami bardzo późno, ale jednak przychodzi. U Agaty, matki dwojga dzieci, a zarazem głównej bohaterki książki, zostaje zdiagnozowana choroba Alzheimera. To dopiero początkowe objawy, jednak kobieta wie, że niebawem przestanie funkcjonować w normalnym świecie. Jej małżeństwo to też tylko fasada, za którą czai się pustka. Chcąc złapać oddech, wyjeżdża samotnie w góry, gdzie zakochuje się w niej młody mężczyzna. Sebastian nie jest jej obojętny, jednak nie może przyjąć jego miłości. Ten wkrótce umiera. Wydawać by się mogło, że tragiczne wiadomości i bolesne przeżycia już się wyczerpały, a jednak przewrotny los uszykował jeszcze jedno wielkie cierpienie. U trzyletniej córki Agaty zostaje zdiagnozowany złośliwy guz mózgu. Dziecku pozostaje maksymalnie rok życia. Jak przygotować je na śmierć? Jak samemu się na to przygotować? Czy w ogóle można? Przed takimi problemami staną Agata, jej mąż i syn. Każda z sytuacji opisanych w powieści jest trudna do przeżycia. Nagromadzenie ich wydaje się niemożliwe do przetrwania. Jednak autorka pokazuje, że może być inaczej, bo "Na przekór" jest wbrew pozorom książką o dobru, o wielkiej sile przetrwania, która drzemie w każdym człowieku. Wreszcie o tym, że trzeba umieć pogodzić się z przeznaczeniem, a koniec jego etapu zawsze może być początkiem nowego, lepszego...

Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:

EPUB
Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.



Irena Dobosiewicz "Na przekór"

Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o. 2015 Copyright © by Irena Dobosiewicz, 2015

Książka jest fikcją literacką, a wszelkie podobieństwo nazwisk i zdarzeń jest zupełnie przypadkowe.

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie może być reprodukowana, powielana i udostępniana w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.

Skład: Arkadiusz Woźniak INFOX e-booki Projekt okładki: Robert Rumak Zdjęcie okładki: © listercz – Fotolia.com Korekta: Paweł Markowski

ISBN: ISBN: 978‑83‑7900‑313‑6

Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o. ul. Chopina 9, pok. 23, 62-507 Konin tel. (63) 242 02 02, kom. 665-955-131

Irena Dobosiewicz
Na przekór

Podziękowanie

Korzystając z okazji serdecznie dziękuję mym wiernym czytelnikom za słowa pochwały jak i krytyki pod adresem dotychczas wydanych książek. 

Zarówno jedne jak i drugie są dla mnie bardzo ważne. Pierwsze uskrzydlają, drugie motywują do udoskonalania pióra.

W szczególności dziękuję koleżance Alicji Kłosowskiej z Szubina – to dzięki Twym namowom zaczęłam publikować swoje książki. I panu Zdzisławowi Prusowi satyrykowi z Bydgoszczy za profesjonalną i uczciwą ocenę pierwszego rękopisu, która dodała mi otuchy i wiary. Nigdy wam tego nie zapomnę.

Książkę tę dedykuję wspaniałym dziewczynom z oddziału chirurgicznego w Szubinie oraz tym wszystkim, którzy muszą się zmierzyć ze śmiercią dziecka i tym, którzy zmagają się z nieuleczalną chorobą.      

NA PRZEKÓR

TYLKO MĄDRĄ MIŁOŚCIĄ MOŻESZ POMÓC

No, to teraz czas na odpoczynek, pomyślała Agata siadając wswym ulubionym fotelu. Od rana nie czuła się najlepiej, okropnie bolała ją głowa, mimo to postanowiła dokończyć rozpoczętą pracę. Przymknęła oczy oddając się wspomnieniom, zadzwonił telefon, nie chciało jej się wstać, nie miała też ochoty na żadną rozmowę, ale telefon dzwonił idzwonił. Niechętnie podeszła do aparatu.

- Tak, słucham?

- Jak dobrze, że jesteś.Już myślałam, że Cię nie zastałam - usłyszała zdrugiej strony głos koleżanki.

- Mam do Ciebie prośbę, wypadło mi coś bardzo pilnego imuszę wyjechać. Czy byłabyś tak dobra iprzyszła dziś za mnie na popołudniowy dyżur?

- Zamierzałam trochę nadrobić zaległe prace wdomu, ale skoro masz pilną sprawę, to oczywiście wezmę go.

- Dziękuję bardzo.No, to na razie, hej - pożegnała ją zadowolona Małgorzata. Odłożyła słuchawkę, spojrzała na zegar wiszący na ścianie. Dochodziła dwunasta, nie pozostało więc wiele czasu do dyżuru. Poszła do kuchni, wpośpiechu kończąc przygotowywany obiad. Na stole pozostawiła karteczkę.

Poszłam na dyżur za koleżankę, podgrzejcie sobie obiad. Do zobaczenia.

Od kilkunastu lat pracowała wswym małym miasteczku wszpitalu jako pielęgniarka. Choć niekiedy przeklinała tę pracę, to jednak lubiła to robić. Nie widziała siebie zresztą winnej roli. Wiedziała, że tylko to potrafi robić istarała się wykonywać swoje obowiązki dobrze irzetelnie. Miewały również dni gdy ta praca, jak każda inna, przynosiła ogromną satysfakcję. Tak czy inaczej szpital był jej drugim domem.

Nigdy nie pomyślałaby, że ten dzień, który zaczął się podobnie jak tysiące innych, no oprócz bólu głowy, jest początkiem koszmarnego horroru, który się właśnie dla niej zaczyna.

Ubrana wbiały kostiumik przyjęła dyżur, dookoła otaczał ją ból, cierpienie inadzieja. Niejednokrotnie zastanawiała się co myślą ludzie leżąc wszpitalnych łóżkach. Oddział, na którym pracowała był zazwyczaj przeciążony pracą, nie miały zbyt wiele czasu na rozmowy zpacjentami, gdyż personel jak wszędzie, zredukowano do minimum. Musiały nieźle się uwijać, by zdążyć zwykonywaniem zleceń, agdzie tu czas na jakiekolwiek konwersacje? Ichoć wszyscy dookoła wiedzieli, że tak być nie powinno, to jednak tak było.

Jakie to musi być przykre uczucie kiedy jest się zdanym na innych, kiedy nie można pomóc sobie samemu? Analizowała to niejednokrotnie. Ból głowy narastał, jak do tej pory przechodził zawsze po połknięciu środków przeciw bólowych. Dziś nie chciał odpuścić, połknęła już kilka tabletek iżadnej ulgi. Przeklęta głowa, pomyślała wchodząc do sali chorych, na którą wzywano głośnym, ciągłym dzwonkiem. Podchodząc do jednego złóżek nagle poczuła jakby coś wniej pękło. Cały świat wokół zawirował. Czuła jak zapada się wogromną przestrzeń. Kurczowo chwytając się poręczy łóżka znieruchomiała. Jej wzrok utkwił wchorym, którego widziała za zamgloną przesłoną. Było ich dwóch, amoże trzech, dokładnie nie wie. Stała jak zahipnotyzowana, świadoma jednak, że coś niedobrego się znią dzieje. Zaniepokojeni pacjenci natychmiast pobiegli po dyżurującą wraz znią pielęgniarkę. Spokojnie, bez paniki podeszła do Agaty iwolnym krokiem wyprowadziła zsali. Kiedy usiadła wdyżurce oddychając głęboko, jak nakazała koleżanka, wszystko powoli zaczęło wracać do normy.

- Co ci jest? - zapytała Jolka.

- Nie wiem – wzdrygnęła ramionami - przed chwilą stało się coś dziwnego. Okropnie boli mnie głowa ito na pewno od tego, zrób mi zastrzyk, to minie.

Niestety, zastrzyk nie pomógł. Wdalszym ciągu miała wrażenie jakby mózg rozsadzał czaszkę. Śniada twarz przybrała bladoszary odcień przepełniony bólem. Poprosiła onastępny, tym razem koleżanka odmówiła.

- Nie będziesz się leczyć sama, idę po lekarza. Wyglądasz naprawdę nieciekawie, my też jesteśmy ludźmi imamy prawo chorować.

I nie słuchając jej protestów poszła do gabinetu lekarskiego.

Do domu już nie wróciła.

Została przyjęta na oddział wcelu zdiagnozowania. Teraz mogła obserwować życie szpitalne zupełnie innymi oczyma, oczyma pacjenta. Podawano jej bardzo duże dawki leków, by zminimalizować ból, który bronił się walecznie, nie dając się ujarzmić. Wkońcu jednak poddał się wyciszając, stawał się coraz bardziej odległy iprzytłumiony.

Cóż teraz jej było trzeba?

Miała dom - nie była to jakaś luksusowa hacjenda, osobne pokoje dla dzieci, ich malutka sypialnia isalon opowierzchni dwudziestu pięciu metrów kwadratowych. Auto wwieku emerytalnym, ale nie narzekali, to im wystarczało. No ico najważniejsze, dwójkę wspaniałych, odchowanych dzieci. Teraz mogłaby odpocząć od pogoni za pieniędzmi, rozpocząć bardziej aktywne życie towarzyskie, zktórego zrezygnowała wychowując dzieci. Mogłaby też samej sobie poświęcić więcej czasu, bo dotąd zawsze to właśnie one były na pierwszym miejscu.