Pimpa - Kolekcja opowiadań - Altan - E-Book

Pimpa - Kolekcja opowiadań E-Book

Altan

0,0

Beschreibung

Odkryj całą gamę audiobooków Pimpa w tej specjalnej kolekcji! Razem z Pimpą, Armandem i ich przyjaciółmi wybierz się do świata niezapomnianych przygód. Od podróży do Chin i Afryki, przejażdżek po miękkich chmurach, po tajemnice do rozwiązania i wizyty w muzeach - opowiadania o przygodach Pimpy rozbawią Cię, oczarują i zabiorą w podróż po Twojej wyobraźni! © Franco Cosimo Panini Editore Spa © 2021 Francesco Tullio Altan / Quipos Srl (P)2022 Saga Egmont

Sie lesen das E-Book in den Legimi-Apps auf:

Android
iOS
von Legimi
zertifizierten E-Readern

Seitenzahl: 92

Das E-Book (TTS) können Sie hören im Abo „Legimi Premium” in Legimi-Apps auf:

Android
iOS
Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.



Pimpa - Kolekcja opowiadań

Tytuł oryginału La Pimpa - Collezione di storie

Język oryginału włoski

Copyright © 2024 Francesco Tullio-Altan i SAGA Egmont

Wszystkie prawa zastrzeżone

ISBN: 9788728006900

1. Wydanie w formie e-booka

Format: EPUB 3.0

Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.

www.sagaegmont.com

Saga jest częścią Grupy Egmont. Egmont to największa duńska grupa medialna, należąca do Fundacji Egmont, która każdego roku wspiera dzieci z trudnych środowisk kwotą prawie 13,4 miliona euro.

Jest piękny ranek. Pimpa budzi się i pociąga nosem. Pachnie czymś pysznym. Biegnie do kuchni. Armando daje jej ciastko. – Prosto z pieca! – mówi i dodaje: – Chcę cię o coś zapytać. – Co takiego? – Niedługo są twoje urodziny. Co chciałabyś dostać w prezencie? – Chciałabym wybrać się na jakąś wyprawę – odpowiada Pimpa.

– Dobry pomysł! – wołają kaczątka Tito i Dina, wchodząc do kuchni. – Wybierzmy się gdzieś we dwoje, tylko ty i ja – zwraca się do Armanda Pimpa. – A co z nimi? – pyta Armando, patrząc na pisklaki. – Załatwię to! – krzyczy Pimpa, biegnąc do telefonu. – Już tu jadą – mówi, wracając do kuchni. – Kto taki? – pyta Armando. – Moi przyjaciele, którzy umieją opiekować się dziećmi!

Po chwili pojawiają się w domu kotka Rosita, pies Colombo i Królik. – Co mamy robić? – chcą wiedzieć. – Czy możecie się zająć tymi maleństwami, kiedy wyjedziemy? – pyta Pimpa. – Oczywiście, że tak! – Cieszycie się? – pyta Pimpa Dinę i Tita. – Tak, bardzo się cieszymy! Będziemy się razem świetnie bawić!

Armando wkłada różową koszulkę, a potem ładuje namiot i śpiwory do przyczepki samochodowej. – Bawcie się dobrze – woła Dina. – Wy także! – odpowiada Pimpa. Na niebie nie widać ani jednej chmurki, a słońce świeci mocno.

Armando pogwizduje radośnie, prowadząc auto. – Gdzie chcesz się wybrać? – pyta Pimpę. – O, tam wysoko, na szczyt tej góry – odpowiada Pimpa.

Wkrótce wjeżdżają do lasu. Słońce powoli zmienia kolor. – Słońce zachodzi. Czas rozbić obóz – decyduje Armando.

Rozpalają ognisko i siadają przed pomarańczowym namiotem. Armando otwiera plecak. – Najwyższa pora, żeby coś zjeść! – Szpinak? – pyta Pimpa. Armando uśmiecha się i mówi: – Nie, szpinak został w domu, w lodówce. Zabrałem kanapki z serem. – Dzięki, Armando – mówi Pimpa.

Noc jest piękna. Nad głowami mają rozgwieżdżone niebo.

Tymczasem w domu kotka Rosita otwiera lodówkę, żeby sprawdzić, co jest na obiad. – Hmm – krzywi się. – Duża miska szpinaku. – Pycha! – wołają Tito i Dina. – Chętnie zjem szpinak – woła Colombo. – Ja także, uwielbiam szpinak – mówi Królik. – Są jeszcze ciastka i mleko dla nas wszystkich – dodaje z zadowoleniem Rosita.

– Może opowiedzieć ci bajkę, żebyś szybciej zasnęła? – pyta Armando, wchodząc do śpiwora. – Posłucham kołysanki, którą śpiewa mi Greg – odpowiada Pimpa, zamykając oczy. – A kto to jest Greg? – Mój przyjaciel świerszcz. Słyszysz go? – Owszem. Dobranoc – mówi Armando.

Następnego ranko wstaje piękne słońce. Pimpa i Armando ruszają w dalszą drogę. Mijają rząd szuwarów i zatrzymują się nad samą rzeką. – Dalej nie damy rady jechać. Musimy poszukać jakiegoś mostu – tłumaczy Armando, wpatrując się w szczyt góry po drugiej stronie rzeki.

– Nie musimy. Chodź ze mną – mówi Pimpa i wchodzi w szuwary.

– Popatrz na to! – woła Pimpa. Tuż przy brzegu na rzece kołysze się lekko czerwona łódka. – Skąd wiedziałaś, że tu jest? – pyta zdumiony Armando. – To łódka pingwina Nina. Zostawił ją tutaj zeszłej zimy, kiedy rzeka zamarzła. – Czy myślisz, że możemy ją pożyczyć? – Oczywiście! Nino to mój przyjaciel! – wyjaśnia Pimpa.

Wypływają łódką na środek rzeki. Armando wkłada słomkowy kapelusz. – Po co ci ten kapelusz? – dziwi się Pimpa. – Będę łowić ryby. A to będzie moja przynęta! – dodaje, zakładając na haczyk ciastko. Potem wrzuca je do wody i wyjaśnia: – Teraz musimy cierpliwie czekać. Chyba się trochę zdrzemnę.

Ale wkrótce budzi go jakiś głos. – To ciastko było pyszne! Może macie ich więcej? – Cześć, Maja! – woła radośnie Pimpa. – Cześć, Pimpa! – odpowiada rybokotka, wyskakując z wody. – Czy to twoja przyjaciółka? – pyta Armando, rzucając ciastko do wody. – Tak! To kuzynka Rosity – wyjaśnia Pimpa. – Dokąd płyniecie? – pyta rybokotka. – Na drugą stronę rzeki. – Tu jest silniejszy nurt. Rzućcie mi linę, wezmę was na hol! – proponuje Maja.

W tym czasie Dino i Tita przygotowują w kuchni sok z pomarańczy. Ktoś puka do drzwi. – Proszę! – woła Rosita.

W drzwiach stoi pingwin Nino, z plecakiem na plecach. – Cześć, Nino! A co ty tutaj robisz? – pyta kotka. – Wybieram się nad rzekę po swoją łódkę. Przyłączycie się? – Bardzo chętnie. – A może chce ci się pić? Wycisnęliśmy sok z pomarańczy – proponuje Tito. – Doskonale. A ja mam ze sobą trochę lodu! – mówi Nino, otwierając plecak.

Armando i Pimpa docierają na drugi brzeg i wysiadają z łodzi. – Jeśli chcemy dojść stóp góry, musimy przejść przez ten las – wyjaśnia Armando. – Piechotą? – pyta Pimpa. – Tak – odpowiada Armando i zakłada wielki plecak. – Czy jest ciężki? – chce wiedzieć Pimpa. – Owszem, nieco. Może pobiegniesz przodem i poszukasz ścieżki? – proponuje.

Tito, Dina wraz z opiekunami i pingwinem przyjeżdżają nad rzekę na hulajnodze Pimpy. Nino rozgląda się. Widzi auto Armanda, ale nigdzie nie ma łódki. – Zostawiłem ją właśnie tutaj… – dziwi się. W tym momencie z wody wyskakuje rybokotka. – Kuzynko Rosito! Oni wzięli łódkę, żeby przedostać się na drugi brzeg. – Ale kto? Pimpa? – dopytuje się Nino. – Tak, Pimpa i ten wąsaty pan – wyjaśnia KittyMaja.

– I co teraz zrobimy? – zastanawia się Nino. – Weźmy auto i znajdźmy jakiś most. Ja poprowadzę. Wuj Gaston mnie nauczył – proponuje Colombo. – Most jest tam. Pojadę z wami! – oświadcza rybokotka.

– Jesteś pewna, że dobrze idziemy? – pyta po jakimś czasie Armando, przystając na chwilę w leśnej gęstwinie. – Myślałam, że znasz drogę! – odpowiada Pimpa. – Nie pamiętam dokładnie, jak się tam idzie. Szedłem tu raz z wujem Arturem, kiedy byłem mały, ale to było bardzo dawno – wyjaśnia Armando.

– Może wam pomóc? – pyta jakiś głos dobiegający z góry. Pimpa zadziera głowę i widzi orła, machającego do nich z czubka drzewa. – Cześć, Feliks! Pomożesz nam trafić do szałasu? – woła Pimpa. – Wdrapcie się na to drzewo. Polecimy razem i na pewno go znajdziemy! – proponuje orzeł Feliks.

Pimpa wspina się na drzewo i wdrapuje na grzbiet orła. Wznoszą się nad czubkami drzew i odlatują. Po chwili Pimpa krzyczy: – O, tam! Widzę szałas!

Na skraju lasu stoi drewniany domek.

Orzeł Feliks z Pimpą wracają do lasu. Pimpa schodzi z drzewa. – Zobacz, co leżało na ziemi – mówi Armando i pokazuje jej koszyk pełen laskowych orzechów. – Pycha! Możemy je zjeść w drodze do szałasu. Już wiem, jak tam dotrzeć, domek jest po drugiej stronie lasu – odpowiada Pimpa.

Tymczasem grupa przyjaciół odnalazła most i przedostała się autem Armanda na drugi brzeg rzeki. Pingwin Nino wyskakuje z przyczepki i biegnie do łódki. – Zabiorę ją teraz do domu. Dziękuję wam wszystkim za pomoc! – Dziękujemy za lód! – odkrzykuje Tito, gdy Nino odpływa. Królik robi kilka kroków w głąb lasu. – Tu jest ścieżka, którą poszli. – Spróbujemy ich dogonić – woła radośnie Dina.

Armando i Pimpa docierają do szałasu. Słońce zachodzi, a niebo różowieje. Armando odkłada na ziemię plecak i namiot. – Zajrzyjmy do środka – mówi Pimpa, otwierając drzwi.

– Zobacz! Jest tu łóżko piętrowe, akurat dla ciebie i dla mnie, jest też słoik miodu i kawał sera – woła Armando, oblizując wąsy na myśl o jedzeniu. – A więc dziś nie będziemy potrzebować naszego namiotu! – stwierdza Pimpa.

Rosita z resztą przyjaciół wędrują przez las. – Którą drogą poszli? – zastanawia się Królik, rozglądając się dookoła. – Nie widzę już żadnych śladów. – O, łupinka od orzecha! – woła Colombo, wyłaniając się zza krzaka. – I jeszcze jedna! Armando uwielbia orzechy laskowe! – mówi Dina. – Szukajmy łupinek. Zaprowadzą nas do Armanda i Pimpy! – krzyczy Tito.

W szałasie świeci migotliwym światłem lampion. Jaki był ten twój wuj Artur? – pyta Pimpa z górnej pryczy. – Miał rude włosy i długie wąsy – opowiada Armando. – Czy ty też miałeś wtedy rude wąsy? – dopytuje Pimpa. – Nie, byłem chłopcem. – A czy jadłeś wtedy chleb, miód i ser? – Tak, dokładnie jak my dziś wieczorem. A jutro musimy wspiąć się na szczyt – dodaje Armando, gasząc świeczkę w lampce.

O świcie Armando i Pimpa opuszczają szałas. Na trawie przed szałasem stoi pomarańczowy namiot. – To dziwne, nie pamiętam, żebym go rozkładał – woła zdumiony Armando. – Może zrobiłeś to we śnie, Armando? – mówi Pimpa. Armando podnosi plecak. – A mój plecak jest teraz o wiele lżejszy niż wczoraj! – Co w nim było? – Kilka puszek z zupą. – Ruszajmy już! – prosi Pimpa.

Armando zakłada kapelusz ozdobiony czarnym piórkiem. – Dlaczego zmieniłeś kapelusz? – pyta Pimpa. – To kapelusz do górskich wędrówek. Chodźmy!

Przed nimi, na tle błękitnego nieba, rysuje się duża, skalista góra. Nad nią przepływają białe chmurki.

– Uff – sapie Armando, wspinając się na skały. – Hmm – mruczy Pimpa. Ma zmartwioną minę. – O co chodzi? – pyta Armando. – Popatrz na tę chmurę. Zaraz zasłoni słońce – odpowiada Pimpa. Nagle na niebie pojawia się więcej ciemnych chmur. – Idzie burza. Musimy znaleźć jakieś schronienie! – woła Armando.

Niemal w tej samej chwili zza dużego kamienia wyskakuje kozioł. – Cześć! – mówi do Pimpy. – Cześć! Czy może znasz jakieś miejsce, w którym moglibyśmy się schować przed burzą? – pyta Pimpa. – Tam niżej jest jaskinia. Zaprowadzę was! – proponuje kozioł. Pimpa i Armando próbują dotrzymać mu kroku, skacząc po kamieniach.

– Deszcz wam tu nie grozi – mówi kozioł, wchodząc do jaskini. Rozlega się grzmot i zaczyna padać. – Jak się nazywa twój przyjaciel? – pyta Armando Pimpę. – Ma na imię Goran, bo mieszka w górach. Wiesz, Armando, śmiesznie to wyglądało, kiedy próbowałeś skakać jak on. – Nigdy wcześniej nie skakałem po kamieniach, ale dobrze się bawiłem! – śmieje się Armando.

Po pół godzinie Pimpa wygląda na zewnątrz. Niebo jest znów pogodne i świeci słońce. – Burza minęła. Możemy ruszać – mówi. – Spróbujmy skakać jak kozice górskie. Hop, hop – woła Armando i skacze na najbliższy kamień. Pimpa go naśladuje. – Armando, dobrze nam idzie! Jesteśmy już niemal na szczycie.