2,49 €
Książka opowiada o historii życia Wojciecha Męcińskiego, polskiego jezuity i o jego podróży misyjnej do Japonii. "Rozumie się, że wieść o męczeńskiej śmierci polskiego misjonarza wywarła w kraju olbrzymie wrażenie. Dodać do tego należy i dziwnie egzotyczne tło męczeńskiej tragedii, nikomu właściwie nieznaną bliżej Japonię. Znaliśmy Turcję, Krym, nawet Persję, ale do Japonii Polacy się nie zapuszczali, i Męciński był pierwszym Polakiem, który dotarł do brzegów Nipponu. W ogóle, pełne przygód, barwne i dziwne życie tego kapłana, tułającego się po wyspach, morzach i lądach nieznanych, jak Chiny, Formoza, wyspy Malajskie lub Japonia, było na owe czasy czymś nadzwyczajnym, czymś, co tę postać owiewało blaskiem i poezją baśni wschodnich, wywoływało w duszach nowe obrazy i budziło tęsknotę do Nieznanego.' Wojciech Męciński (Męczyński), Alberto Polacco, Albertus de Polonia herbu Poraj (ur. 1598 w Osmolicach, zm. 23 marca 1643 w Nagasaki) – polski jezuita, misjonarz w Japonii. Jerzy Bandrowski pseudonim: Tersytes, Ters, Vorax – (ur. 22 stycznia 1883 w Rzeszowie, zm. 21 marca 1940 w Krakowie) – polski pisarz, dziennikarz, tłumacz z angielskiego.
Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:
Jerzy Bandrowski
„Szkarłatna Róża Raju Boskiego”
Copyright © by Jerzy Bandrowski, 1937
Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o. 2018
Zabrania się rozpowszechniania, kopiowania
lub edytowania tego dokumentu, pliku
lub jego części bez wyraźnej zgody wydawnictwa.
Tekst jest własnością publiczną (public domain)
ZACHOWANO PISOWNIĘ
I WSZYSTKIE OSOBLIWOŚCI JĘZYKOWE.
Skład: Adam Brychcy
Projekt okładki: Adam Brychcy
Druk: Drukarnia Św. Wojciecha
Wydawnictwo:Księgarnia Św. Wojciecha
Poznań, 1937
ISBN: 978-83-8119-336-8
Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o.
ul. Spółdzielców 3, pok. 325, 62-510 Konin
tel. (63) 242 02 02, kom. 695-943-706
http://www.psychoskok.pl/http://wydawnictwo.psychoskok.pl/ e-mail:[email protected]
„Szkarłatna Róża Raju Boskiego“ — oto jak pięknie i poetycznie nazwał naszego męczennika jego polski biograf z XVII w., który do tego tytułu dodał objaśnienie, streszczające dziełko, a mianowicie: „Zywot y Smierc Swiątobliwey Pamięci, X. Woyciecha Męcinskiego, Societatis Jesu, ktory dla S. Wiary Katolickiey w Japoniey pospołu ze czterema Oycami tegoż Zakonu okrutnie był zabity...“ Biografia ta wyszła w Krakowie, w drukarni Schedla, roku 1672[1].
Życiorysów Męcińskiego jest sporo. Pierwszy pisał o nim, a raczej o straceniu w Japonii czterech misjonarzy jezuitów, a w ich liczbie także Alberta Micischi, którym był nasz Męciński, jezuita Pedro Marquez. Relację tę na język włoski przetłumaczył jezuita Franciszek Rosini. Głównym źródłem wiadomości o Męcińskim był list o. Franciszka Roas, ówczesnego prowincjała japońskiego, pisany do prokuratora jezuitów prowincji polskiej. List ten, szczegółowo opisujący działalność apostolską Męcińskiego i jego męczeńską śmierć, nie został przetłumaczony na język polski, ale biografowie Męczennika mieli go niewątpliwie pod ręką. Z współczesnych Męcińskiemu biografów polskich za najważniejszego uważany jest ks. Drużbicki, który Męcińskiego znał osobiście, był jego spowiednikiem i korespondował z nim, Dodać należy, iż wiadomości, jakie o Męcińskim zebrano na Dalekim Wschodzie, są znacznie dokładniejsze, niż te, jakie mamy o jego dzieciństwie i młodości, spędzonej w Polsce.
Rozumie się, że wieść o męczeńskiej śmierci polskiego misjonarza wywarła w kraju olbrzymie wrażenie. Dodać do tego należy i dziwnie egzotyczne tło męczeńskiej tragedii, nikomu właściwie nieznaną bliżej Japonię. Znaliśmy Turcję, Krym, nawet Persję, ale do Japonii Polacy się nie zapuszczali, i Męciński był pierwszym Polakiem, który dotarł do brzegów Nipponu. W ogóle, pełne przygód, barwne i dziwne życie tego kapłana, tułającego się po wyspach, morzach i lądach nieznanych, jak Chiny, Formoza, wyspy Malajskie lub Japonia, było na owe czasy czymś nadzwyczajnym, czymś, co tę postać owiewało blaskiem i poezją baśni wschodnich, wywoływało w duszach nowe obrazy i budziło tęsknotę do Nieznanego.
Dziwnym istotnie był ten niewytłumaczony pociąg do krajów i ludów tak bardzo odległych przestrzenią i duchem. Jedynym na owe czasy towarzyszącym Męcińskiemu w tej tęsknocie Polakiem był jezuita ks. Rudomina, który prawie równocześnie z nim żył, pracował i umarł śmiercią naturalną w Chinach. Poza tym nie pracowaliśmy chętnie na tym polu, ani w Azji ani w Afryce, ani w ogóle na żadnych obcych kontynentach. My mieliśmy pod bokiem swój bliski Wschód, Tatarów, Turków, Kozaczyznę, Dzikie Pola, Ukrainę, wreszcie olbrzymią Rosję, i podobnie jak nasza ekspansja państwowa i kulturalna, tak również nasza ekspansja duchowa szła na ten bliski Wschód, gdzie zdarzało się nam hetmanić Kozakom, sadzać carów na tronie moskiewskim, szerzyć w Moskwie język, literaturę i obyczaj polski, oraz pracować nad zniesieniem schizmy i przywróceniem Kościołowi katolickiemu dziesiątków milionów dusz. Było to zadanie olbrzymie, z urodzenia duszy polskiej włożone przez Boga i historię i wymagające wysiłków wielkich, trwających przez wieki: przed tym zadaniem naród nasz ponownie dziś stoi.
Nie byłoby tedy nic dziwnego, gdyby Męciński, jezuita polski, wzrok swój w poszukiwaniu pracy i męczeństwa skierował był w tę stronę. Palmę męczeńską też może udałoby się znaleźć w Turcji lub na Krymie. Ale Męciński, który męczeństwa pragnął całą duszą, nie miał zupełnej pewności, czy ją tu zdobędzie. Ostatecznie bowiem, prowadząc z sąsiadami częste wojny, utrzymywaliśmy z nimi nieraz także i zupełnie poprawne stosunki, co w swych następstwach krępowało swobodę pracy apostolskiej. Należało się liczyć ze względami politycznymi. Sprawy religijne były zresztą w Turcji uregulowane. Natomiast w Japonii śmierć była pewna, albowiem tam rząd, wygnawszy z kraju jezuitów, pod karą śmierci zabronił im powracać. Już tedy samo pojawienie się misjonarza w granicach państwa mikada ściągało na niego okropne tortury i straszną śmierć wyznaczoną za niedozwolone przekroczenie granic, szpiegostwo, spiskowanie i podmawianie poddanych do buntu przeciw cesarzowi. Liczne wyroki śmierci, bezwzględnie wykonywane na misjonarzach, którzy do zakazu tego stosować się nie chcieli, dowodziły, że władze japońskie bynajmniej żartować nie myślą.