"Hej. Co porabiasz? Bo ja piję drinka i mam ochotę na pogaduchy" – przeczytała na ekranie.Ona też piła, właściwie już prawie wszystko wypiła. W głowie szumiało jej od wina, niespełnionego pragnienia i jakiejś nieokiełznanej dzikości, która zwykle przychodziła po którejś z kolei lampce."Piję wino i mam ochotę na orgazm" – odpisała, niewiele się zastanawiając nad tym, co wysłała do adresata. Dopiero po chwili do niej to dotarło i zamarła z przerażenia. Jęknęła cicho i wstrzymała oddech, jakby chciała zatrzymać świat i cofnąć to, co właśnie przed momentem zrobiła. Już miała powędrować palcami ponownie do swojej ociekającej pożądaniem kobiecości, gdy znów rozległ się dźwięk przychodzącej wiadomości."Chciałbym Ci w tym pomóc, śliczna nieznajoma".Od rozwodu mija pięć lat. Przez cały ten czas Maria z nikim się też nie spotykała, nawet przelotnie. Zajęła się wychowaniem dwójki dzieci i pracą. Dla mężczyzn stała się przeźroczysta i tak też się czuła. Unikała ich spojrzeń, obecności, rozmów, biczując się za swoją systematycznie rosnącą wagę. Aż do chwili, gdy przez komunikator poznaje mężczyznę. Dokąd doprowadzi ją ta znajomość? Czy coś się zmieni w życiu kobiety?-
Sie lesen das E-Book in den Legimi-Apps auf:
Seitenzahl: 23
Das E-Book (TTS) können Sie hören im Abo „Legimi Premium” in Legimi-Apps auf:
SheWolf
Lust
Rubensowska Maria – opowiadanie erotyczne
Zdjęcie na okładce: Shutterstock
Copyright © 0, 2022 SheWolf i LUST
Wszystkie prawa zastrzeżone
ISBN: 9788728202548
1. Wydanie w formie e-booka
Format: EPUB 3.0
Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.
Ludzie gardzą grubasami. Traktują ich jak chodzące – przepraszam, toczące się – monstra. Te wszystkie spojrzenia pełne pogardy, obrzydzenia, niesmaku i krytyki. Śmiech za plecami, obgadywanie lub celowe wyśmiewanie i ubliżanie. Otyli są postrzegani jako osoby leniwe o słabej woli, nieustannie się objadające. A każdy, nawet najmniejszy kęs posiłku liczony jest po stokroć bardziej kalorycznie, gdy zjada go grubaska – nawet jeśli jest to zdrowy, pełnowartościowy posiłek.
Kobieta z niesmakiem spoglądała na swoje odbicie w lustrze. Obwód w pasie niebezpiecznie zbliżył się do obwodu bioder i biustu. Seksowne wcięcie w talii powoli zanikało, a jej miejsce zajęła jedna z fałdek, mocno wylewająca się spod opinających majtek. Pogarda wobec własnej osoby właśnie przekraczała dopuszczalne limity. Pamiętała siebie jeszcze jako zgrabną, figlarną, zadziorną szesnastolatkę. Pewną swojej urody i młodzieńczego seksapilu. Potrafiła jednym gestem owinąć sobie chłopaków wokół palca. Nic nie zostało z przeszłości. No, może poza błyskiem w oku, ten jeszcze czasami się ujawniał. Kobieta oddychała płytko, nie mogąc uspokoić nasilających się w niej emocji. Zacisnęła drżące dłonie i ponownie spojrzała w lustro. Gdyby tylko na chwilę mogła stać się tą zadziorną szesnastką i w takiej postaci pójść na spotkanie…
Stała w samej bieliźnie. Z każdą chwilą narastała w niej coraz większa odraza wobec własnej osoby. Dostrzegła wystające spod bawełnianych, żółtych majtek włosy łonowe. Momentalnie pomyślała, że powinna się ogolić, ale po chwili uznała, że na pierwszym spotkaniu i tak do niczego nie dojdzie. Po chwili jednak stwierdziła, że w ogóle nigdy do niczego nie dojdzie – i to nie z przyzwoitości, a tylko dlatego, że wygląda jak wielki wieloryb. Miało to ją rozbawić, ale nie wywołało ani krzty uśmiechu. Obfity brzuch, ledwie mieszczący się w „babcinych” majtkach w rozmiarze XL, poprzecinany był grubymi pręgami rozstępów, pamiątką przebytych ciąż; duże, obwisłe piersi wieńczyły spore, ciemne brodawki; uda niepozostawiające prześwitu zaczynały się falować od wewnętrznej strony i tworzyć wypukłości i fałdki; spore łydki uniemożliwiały noszenie wysokich kozaków. Wszystko nie tak, jak chciała. W jej poczuciu kobiecości właśnie tej kobiecości brakowało.
– Maryśka! Zabieram już dzieciaki. – Mama zajrzała do pokoju. – Odprowadzę je w niedzielę po południu, tak?
– Prosiłam cię, mamo, żebyś nie mówiła do mnie „Maryśka”. Przecież dałaś mi Maria. – Kobieta uśmiechnęła się kwaśno.