Ten jeden moment – opowiadanie erotyczne - SheWolf - E-Book

Ten jeden moment – opowiadanie erotyczne E-Book

SheWolf

0,0

  • Herausgeber: LUST
  • Kategorie: Erotik
  • Sprache: Polnisch
  • Veröffentlichungsjahr: 2022
Beschreibung

"Czułam się jak więzień swoich namiętności. Chciałam go uwieść. Sprawić, by nie mógł pohamować swojego pożądania. Odważniejsze gesty. Dotyk, gdy nikt nie widział. Drżenie głosu, westchnienia. I ten jeden znaczący moment, który zaparł dech..."Wyszczekana dziewiętnastolatka i stateczny, dojrzały facet po pięćdziesiątce. Czy taki związek ma szansę? Bohaterka opowiadania pracuje w zakładzie produkcyjnym, gdzie w oko wpada jej kolega po fachu. Zaczyna pragnąć go coraz mocniej, ale on trzyma ją na dystans... Co się wydarzy między bohaterami? Czy dadzą się ponieść namiętności czy też do końca będą walczyć, by nie ulec?-

Sie lesen das E-Book in den Legimi-Apps auf:

Android
iOS
von Legimi
zertifizierten E-Readern
Kindle™-E-Readern
(für ausgewählte Pakete)

Seitenzahl: 30

Das E-Book (TTS) können Sie hören im Abo „Legimi Premium” in Legimi-Apps auf:

Android
iOS
Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.



SheWolf

Ten jeden moment – opowiadanie erotyczne

 

Lust

Ten jeden moment – opowiadanie erotyczne

 

Zdjęcie na okładce: Shutterstock

Copyright © 2022 SheWolf i LUST

 

Wszystkie prawa zastrzeżone

 

ISBN: 9788728245804

 

1. Wydanie w formie e-booka

Format: EPUB 3.0

 

Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.

Nienawidziłam szkoły. Od zawsze uważałam, że mocno mnie ogranicza i czułam się niemal jak więzień. Nie mogłam tak naprawdę rozwijać swoich pasji, bo nieustannie byłam blokowana i tłamszona w swoim dążeniu do celu. Gdy trafiłam do renomowanego liceum, miałam pewność, że właśnie w tej szkole rozwinę skrzydła. To były jedynie płonne mrzonki, a wszystko, o czym mówili na dniach otwartych, należało włożyć między bajki. Buntowałam się, ale moje stanowisko szkodziło tylko mnie samej. Nie miałam wartości dodanej, więc poddałam się systemowi. Odliczałam dni do zakończenia szkoły średniej. Pragnęłam opuścić jej mury i zasmakować wolności. W końcu poczuć się dorosła i niemal samowystarczalna. Bez jakichś chorych zakazów, nakazów. Bez upierdliwych nauczycieli i tych gnębiących uczniów. Zboka z matmy, chemiczki, która na sobie testowała destylację alkoholu, i dyrektora, który posuwał na biurku swoją sekretarkę. Bez fałszu i zakłamania. Moje poczucie rozczarowania wkroczeniem w dorosłość mieszało się z gorzką codziennością i zakłamaniem wszystkich wokół. Przyzwyczaiłam się do słuchania o tym, jak bardzo jestem nieokrzesana, krnąbrna i w ogóle same ze mną kłopoty. Nie miałam markowych ciuchów i nie wyglądałam niczym z żurnala. Trochę przygaszona, ale licząca na nowe, fascynujące znajomości. Spotkałam się jednak z pogardą, upokorzeniem i odrzuceniem.

Z czasem moje zainteresowania przestały mnie cieszyć i sprawiać taką samą radość jak wcześniej. Zrzucałam to na karb nauki i obciążenia egzaminami, jednak – mimo że lubiłam się uczyć i zawsze stosunkowo łatwo mi to przychodziło – czułam, że dzieje się coś niedobrego. Nie potrafiłam się zmobilizować i zebrać w sobie, by cokolwiek zrobić – a jeśli z wielkim wysiłkiem się udało, trwało to niezwykle długo. Pojawiły się problemy ze snem, a poranne wstawanie graniczyło z cudem. Brak energii przytłaczał i powodował nieuzasadnione poczucie winy. Zauważyłam problemy z koncentracją, skupieniem uwagi na czymś dłużej, a nawet niemożność podejmowania najprostszych decyzji. Wycofywałam się z już i tak okrojonego kręgu znajomych. Poczucie bezradności i beznadziei, gdy próbowałam na wszelkie sposoby sobie pomóc, narastało. I wtedy przyszedł moment na rozpoczęcie leczenia. Musiałam pokonać cichego wroga, jakim była depresja.

Każdego dnia zmagam się z problemami, rozterkami. Ludzie stawiali mi tak wiele wymagań, którym często nie potrafiłam podołać; zadawali tak wiele pytań, na które nie potrafiłam odpowiedzieć. Bycie dorosłym to odpowiedzialność, ale nie tylko za siebie i swoje czyny, ale również za innych. Być może ta rola mnie przerosła. Gdy człowiek przeskakuje z dzieciństwa w dorosłość i gdy musi szybko stać się odpowiedzialny, zatraca się w nim jakaś część. Coś umiera i ciągle czegoś brak. Próbuje to odnaleźć, ale to nie wraca, bo każdy etap ma swój czas. Czas, który jest zabójcą, bo nie można już niczego cofnąć, by naprawić. Można by rzec, że coś we mnie umarło, by coś mogło nowego się narodzić. Niosłam w sobie pustkę, brak czegoś ważnego, ale miałam świadomość, że ten brak dał mi coś cenniejszego – czego pewnie nigdy bym nie zyskała. Czułam, jak walczę sama ze sobą. Między tym, co powinnam, tym, co muszę, a tym, czego chcę. Ale czasami decyzje trzeba podjąć rozumem – nie sercem. Czy będą wtedy lepsze, właściwsze? Tego nigdy się nie dowiem, ale tak czy inaczej, ktoś będzie cierpiał.