3,49 €
Tragedia autorstwa Williama Szekspira, która powstała tuż po napisaniu słynnego „Hamleta”. Akcja rozgrywa się podczas siedmioletniej wojny trojańskiej i skupia się na dwóch wątkach. Jeden z nich to historia księcia trojańskiego Troilusa, który uwodzi Kresydę, jednak ta zostaje oddana Grekom podczas wymiany jeńców. Drugi wątek rozgrywa się między Prometeuszem i Nestorem, którzy próbują namówić Achillesa, aby kontynuował walkę.
Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:
William Shakespeare
Troilus i Kresyda
Warszawa 2020
OSOBY
Priam – król trojański
Hektor – syn Priama
Troilus – syn Priama
Parys – syn Priama
Deifobus – syn Priama
Helenus – syn Priama
Eneasz – wódz trojański
Antenor – wódz trojański
Kalchas – kapłan trojański, stronnik Greków
Pandarus – stryj Kresydy
Margarelon – naturalny syn Priama
Agamemnon – naczelnik Greków
Menelaus – brat jego
Achilles – dowódca Greków
Ajaks – dowódca Greków
Ulisses – dowódca Greków
Nestor – dowódca Greków
Diomedes – dowódca Greków
Patroklus – dowódca Greków
Tersytes – Grek niekształtny i nieokrzesany
Aleksander – sługa Kresydy
Słudzy Troilusa, Diomedesa, Parysa
Helena – żona Menelausa
Andromacha – żona Hektora
Kasandra – córka Priama, wieszczbiarka
Kresyda – córka Kalchasa
Trojańscy i greccy żołnierze, służba.
Scena w Troi i w obozie greckim pod murami miasta.
PROLOG
w zbroi
Scena jest w Troi. Greckich wysp książęta,
Których krew dumną rozpaliła zemsta,
Do Aten swoje wyprawili nawy
Ładowne wojskiem i morderczą bronią.
Sześćdziesiąt dziewięć głów koronowanych
Z ateńskich brzegów do Troi ruszyło,
Ślubując miastu ostatnią zagładę,
Gdzie Parys trzyma w objęciach Helenę,
Porwaną żonę króla Menelaja;
Taki był powód tej zażartej wojny.
Już są w Tenedos; już ciężkie ich nawy
Na brzeg rzuciły wojenny ładunek.
Świeża, nietknięta jeszcze grecka armia
Na polach Troi rozbija namioty,
Kiedy Priama miasto sześciobramne –
Dardan, Tymbria, Ilias i Chetas,
Antenorides, a szósta Trojańska –
W olbrzymich klamrach, olbrzymią zasuwą
Trojańskich synów w swych murach zamyka.
Oczekiwanie, łechcąc krzepkie duchy
Jednych i drugich, Trojanów i Greków
Na niebezpieczną wyprowadza walkę.
I ja, choć Prolog, występuję zbrojny,
Nie, żebym zbytnią pokładać miał ufność
W poety piórze albo grze aktorów,
Lecz by wystąpić zgodnie z treścią dzieła,
By was uprzedzić, łaskawi widzowie,
Że sztuka nasza przeskakuje wojny
Cały początek i w środku zaczyna,
Zbierając wszystko, co w tym krwawym sporze
Poeta w sztuce jednej streścić może.
Chwalcie lub gańcie wedle waszej woli:
Złe albo dobre to wojny jest kolej.
AKT PIERWSZY
SCENA PIERWSZA
Troja. Przed pałacem Priama.
Wchodzą Troilus w zbroi i Pandarus.
TROILUS
Gdzie jest mój giermek? Pragnę się rozbroić.
Po co mi walczyć za murami Troi,
Gdym w mieście samym krwawą znalazł bitwę?
Niech ten, co panem swojego jest serca,
Do boju leci. Troil stracił swoje.
PANDARUS
Czy się te skargi nigdy nie zakończą?
TROILUS
Silni są Grecy, ich siła ćwiczona,
Z nauką dzielni, z dzielnością wytrwali,
Kiedym ja słabszy jest od łez niewieścich,
Od snu lękliwszy, od prostoty głupszy,
Nie waleczniejszy od dziewic w ciemności,
A nie ćwiczeńszy od słabych niemowląt.
PANDARUS
No, już ci się dosyć o tej sprawie nagadałem i nie chcę się mieszać do niej na przyszłość. Kto chce jeść bułkę z pszenicy, musi wprzód czekać na mlewo.
TROILUS
Czy nie czekałem?
PANDARUS
Na mlewo; lecz czekać jeszcze musisz na pytlowanie.
TROILUS
Czy nie czekałem?
PANDARUS
Jeśli czekałeś na pytlowanie, to musisz czekać i na zakis.
TROILUS
Ciągle czekałem.
PANDARUS
Na zakis; ale to nie koniec; idzie potem zagniecenie, ulepienie bułki, rozgrzanie pieca i upieczenie. A w dodatku trzeba ci także czekać na ostygnienie, jeżeli nie chcesz sobie gęby poparzyć.
TROILUS
Cierpliwość sama, chociaż jest boginią,
Z mniejszym ode mnie boleść znosi męstwem.
Kiedy zasiadam przy stole Priama,
A na myśl piękna przyjdzie mi Kresyda...
Co? Przyjdzie? Zdrajco, kiedyż z niej wybiega?
PANDARUS
A wczoraj w wieczór wydawała mi się piękniejsza niż kiedykolwiek, niż jakakolwiek inna kobieta.
TROILUS
Chciałem powiedzieć, że gdy moje serce
Od westchnień prawie na dwoje się pęka,
By przed Hektorem, skryć przed ojcem żałość,
Jak słońce burzę promieniem złocące,
W marszczkach uśmiechu westchnienia grzebałem;
W radości pozór owite cierpienia
Są jak śmiech, który los na łzy przemienia.
PANDARUS
Gdyby jej włosy nie były trochę ciemniejsze od włosów Heleny, choć mniejsza o to, nie byłoby porównania między tymi dwiema kobietami. Ale że to moja krewna, nie chciałbym, jak to powiadają, trąbić jej pochwał. Chciałbym tylko, żeby kto mógł, tak jak ja wczoraj, przysłuchać się jej rozmowie. Nie mam zamiaru uwłaczać dowcipowi twojej siostry Kasandry, ale...
TROILUS
Pandarze, słuchaj! Słuchaj mnie, Pandarze!
Kiedy ci mówię, że tam zatopione
Moje nadzieje, nie licz w odpowiedzi,
Na ile sążni głęboko zapadły.
Gdy mówię: „Miłość jej mąci mi rozum”,
Ty w odpowiedzi dodajesz: „Jak piękna!”,
Potem do żywej serca mego rany
Przykładasz włos jej, oczy, lica, mowę,
Słowami rękę poruszasz jej, rękę,
Przy której wszelka białość atramentem,
Zapisującym własną swoją hańbę,
Przy której tknięciu szorstki puch łabędzi,
Jak dłoń oracza twarde każde czucie.
Ty mi to mówisz, mówisz tylko prawdę,
Gdy mówię, że ją z całej duszy kocham;
Ale tak mówiąc, miast kropli balsamu,
Do ran miłości w sercu zakrwawionym
Nóż jeszcze wciskasz, co te rany zadał.
PANDARUS
Mówię tylko prawdę.
TROILUS
I to niecałą.
PANDARUS
Wierzaj mi, nie chcę się do tej sprawy mieszać. Niech sobie będzie, jak jest: jeśli piękna, tym lepiej dla niej; jeśli niepiękna, ma na to lekarstwo we własnych rękach.
TROILUS
Dobry Pandarze, co mówisz, dobry Pandarze?
PANDARUS
Na zapłatę wszystkich moich zachodów dostałem tylko kłopot. Źle sądzony przez nią, źle sądzony przez ciebie, biegałem od jednego do drugiej, lecz liche dzięki za fatygę.
TROILUS
Jak to? Gniewasz się, Pandarze, gniewasz się na mnie?
PANDARUS
Dlatego że to moja krewna, to nie jest tak piękna jak Helena; a gdyby nie była moją krewną, to byłaby tak piękna w piątek jak Helena w niedzielę. Ale czy ja dbam o to? Niech sobie będzie czarna jak Murzynka, wszystko mi to jedno.
TROILUS
Alboż mówię, że nie jest piękna?
PANDARUS
Mów albo nie mów, nie troszczę się o to. Głupia, że za ojcem nie poszła. Niech sobie idzie do Greków; dam jej tę radę przy pierwszym widzeniu. Co do mnie, nie chcę się więcej do sprawy tej mieszać, nie myślę się nią zajmować.
TROILUS
Pandarze...
PANDARUS
Nie ja.
TROILUS
Słodki Pandarze...
PANDARUS
Proszę cię, nie mów do mnie więcej! Zostawię wszystko, jak znalazłem, i na tym koniec.
Wychodzi. Alarm.
TROILUS
Zmilknijcie, krzyki! Zmilknij, dzika wrzawo!
Głupcy stron obu! Jakżeby Helena
Piękna nie była, kiedy ją codziennie
Tak krwią najczystszą waszą malujecie.
Lecz ja nie mogę w sprawie takiej walczyć:
Dla mego miecza za lichy to przedmiot.
Lecz Pandar – bogi, jakże mnie dręczycie!
Pandar mnie tylko do niej zbliżyć może,
A tak mi trudno pomoc jego zyskać
Jak prośbą czystość jej upartą zwalczyć.
Przez pamięć Dafny powiedz mi, Apollo,
Czym jest Kresyda, czym ja, czym Pandarus?
Łożem jej Indie; tam drzemie ta perła;
Pomiędzy Troją naszą a jej ziemią
Toczą się fale burzliwego morza.
Ja kupcem jestem, Pandarus okrętem,
Moje niepewne niosącym nadzieje.
Alarm. Wchodzi Eneasz.
ENEASZ
Troilu, czemu nie na placu boju?
TROILUS
Bom tu jest. Dobra niewieścia odpowiedź,
Gdy rzecz niewieścia stać w dali od bitwy.
Jakie nam z pola przynosisz nowiny?
ENEASZ
Parys powrócił ranny.
TROILUS
A przez kogo?
ENEASZ
Przez Menelaja.
TROILUS
Niechże mu krew płynie!
Nie dziw, że ranny, z takim walcząc wrogiem:
Parysa przebił Menelaj swym rogiem.
Alarm.
ENEASZ
Co tam za tańce!
TROILUS
Ja bym tu miał lepszy,
Gdybym potrafił „chcę” na „mogę” zmienić.
Ale czy wracasz do tańca na polu?
ENEASZ
Bez żadnej zwłoki.
TROILUS
To pójdziemy razem.
Wychodzą.
SCENA DRUGA
Troja. Ulica.
Wchodzą Kresyda i Aleksander.
KRESYDA
Kto nas wyminął?
ALEKSANDER
Hekuba z Heleną.
KRESYDA
Gdzie tak śpieszyły?
ALEKSANDER
Do wschodniej szły bramy,
Która nad całą panuje doliną,
Przyjrzeć się bitwie. Hektora cierpliwość,
Silna jak cnota, zachwiała się dzisiaj:
Uderzył giermka, zgromił Andromachę,
I jakby w wojnie gospodarka była,
Przed świtem jeszcze lekką przywdział zbroję,
Na pole wybiegł, a tam każdy kwiatek,
Jak prorok jaki, płakał w przewidzeniu
Skutków wściekłości jego.
KRESYDA
Skąd ta zmiana?
ALEKSANDER
Taka wieść biega: Jest między Grekami
Mąż krwi trojańskiej, Hektora synowiec,
Zowią go Ajaks.
KRESYDA
Dobrze, i cóż dalej?
ALEKSANDER
Mówią, że mąż ten dzielny w swojej sile
Sam jeden stoi.
KRESYDA
Jak każdy inny, co niepijany i niechory, a ma nogi.
ALEKSANDER
Mąż ten, pani, niejedno okradł zwierzę z właściwych mu przymiotów. Jest jak lew waleczny, nieokrzesany jak niedźwiedź, jak słoń powolny; mąż, w którym natura tak pomieszała humory, że jego odwaga zarywa szaleństwa, a jego szaleństwo zaprawne mądrością. Nie ma ludzkiej cnoty, której by nie miał poszlaki, ani ludzkiej wady, której by nie nosił na sobie plamki; to melancholiczny bez przyczyny, to mimo woli wesoły; ma spryt do wszystkiego, ale wszystko tak robi niesprytnie, że czysty z niego podagryczny Briareusz: rąk co niemiara, a żadnego z nich użytku, albo krótkowidzący Argus: ócz bez liku, a ślepy.
KRESYDA
Ale jakże ten człowiek, który we mnie uśmiech tylko budzi, mógł rozgniewać Hektora?
ALEKSANDER
Powiadają, że wczoraj zwiódł bój z Hektorem i powalił go na ziemię. Upokorzenie i wstyd odtąd ani jeść, ani spać Hektorowi nie pozwoliły.
Wchodzi Pandarus.
KRESYDA
Kto się tu zbliża?
ALEKSANDER
Stryj twój, pani, Pandarus.
KRESYDA
Hektor, mąż to waleczny.
ALEKSANDER
Ile nim być można na tej ziemi.
PANDARUS
O czym tu mowa? O czym tu mowa?
KRESYDA
Dzień dobry, stryju.
PANDARUS
Dzień dobry, Kresydo; o czymże to rozmawiacie? Dzień dobry, Aleksandrze. Jakże zdrowie, synowico? Kiedy byłaś w Ilium?
KRESYDA
Dziś rano, stryju.
PANDARUS
O czymże rozmawialiście, gdy nadszedłem? Czy Hektor był zbrojny i już wybiegł, nim przyszłaś do Ilium? Helena jeszcze nie wstała, czy nieprawda?
KRESYDA
Hektor już wyszedł, a Helena jeszcze nie wstała.
PANDARUS
Tak myślałem. Hektor nie zaspał dzisiaj.
KRESYDA
O tym właśnie mówiliśmy i o jego gniewie.
PANDARUS
Czy był w gniewie?
KRESYDA
Przynajmniej jak on powiada.
PANDARUS
Prawda, był w gniewie, wiem nawet dlaczego. Będzie on tam kosił wokoło siebie, mogę im to przepowiedzieć, a jest tam i Troilus, który nie bardzo daleko z tyłu za nim zostanie; niech się strzegą Troila, i to im mogę zalecić.
KRESYDA
Co, czy i on także w gniewie?
PANDARUS
Kto? Troilus? Troilus z nich dwóch waleczniejszy.
KRESYDA
O Jowiszu! Nie ma porównania.
PANDARUS
Co? Nie ma porównania pomiędzy Troilem a Hektorem? Czy możesz poznać człowieka na pierwszy rzut oka?
KRESYDA
Bardzo łatwo, jeśli go widziałam wprzódy i znałam.
PANDARUS
Więc dobrze, ja powiadam, że Troilus jest Troilus.
KRESYDA
Mówisz to samo, co i ja mówię, bo i ja jestem pewna, że to nie Hektor.
PANDARUS
Jak Hektor nie jest Troilem pod pewnym względem.
KRESYDA
Żeby każdemu oddać sprawiedliwość, każdy jest samym sobą.
PANDARUS
Samym sobą? Ach, biedny Troilus! Dałby Bóg, żeby był samym sobą!
KRESYDA
Jest nim.
PANDARUS
Żeby nim został, poszedłbym boso do Indii.
KRESYDA
Nie jest przecie Hektorem.
PANDARUS
Samym sobą? Nie jest on samym sobą. Chciałbym, żeby był samym sobą! Ale cóż robić, bogowie są nad nami; czas naprawi albo zdławi. Więc dobrze – Troilus – dobrze, dobrze – chciałbym, żeby moje serce w jej było piersiach! Nie, Hektor nie lepszy od Troila.
KRESYDA
Przebacz!
PANDARUS
Starszy, to prawda.
KRESYDA
Przebacz, przebacz!
PANDARUS
Drugi jeszcze lat tych nie doszedł; ale zaśpiewasz mi inną o nim piosenkę, gdy lat tych dojdzie. Nie tego roku będzie miał Hektor jego dowcip.
KRESYDA
Nie potrzeba mu go, dopóki ma swój własny.
PANDARUS
Ani jego przymiotów.
KRESYDA
Mniejsza o nie.
PANDARUS
Ani jego urody.
KRESYDA
Nie byłaby mu do twarzy; lepsza jego własna.
PANDARUS