Nieprzypadkowa ofiara - Marcin Radwański - E-Book

Nieprzypadkowa ofiara E-Book

Marcin Radwański

0,0
2,99 €

oder
-100%
Sammeln Sie Punkte in unserem Gutscheinprogramm und kaufen Sie E-Books und Hörbücher mit bis zu 100% Rabatt.
Mehr erfahren.
  • Herausgeber: e-bookowo.pl
  • Kategorie: Krimi
  • Sprache: Polnisch
  • Veröffentlichungsjahr: 2014
Beschreibung

Czterech młodych przyjaciół wybiera się na szalone wakacje. Dwóch z nich podczas powrotu z jednej z zakrapianych nocy włamuje się do przydrożnego sklepu. Zostają przyłapani przez policję. Kilkanaście lat później zostaje porwany mąż pewnej bogatej kobiety. Rodzina jest zrozpaczona, a wszystkie służby postawione w stan podwyższonej gotowości.Jednak to dość nudny i dręczony depresją, z powodu nieudanego debiutu pisarz postanawia zająć się na poważnie tą sprawą. Słaby charakter, skłonności do alkoholu i narkotyków wcale mu w tym nie pomagają.Co łączy te wydarzenia? Czy ofiara jest naprawdę nieprzypadkowa? Czy młody prozaik poradzi sobie ze śledztwem?Dowiecie się o tym z najnowszej powieści kryminalno-obyczajowej Marcina Radwańskiego, pod tytułem „Nieprzypadkowa ofiara”.Marcin Radwańskirocznik 1978. Urodzony w Zielonej Górze, gdzie nadal zamieszkuje. Z zawodu technolog drewna, informatyk i bhp-owiec. Wielbiciel kryminałów i literatury obyczajowej.Autor wielu opowiadań, których większość ukazała się drukiem w magazynach literackich: „Sen przeznaczenia” (Parnasik nr 3-5, 2006 r.), „Głos” (Akant nr 111, lipiec 2006 r.); (Pro Libris nr 38/2012), „Śmiertelna droga” (Pro Libris nr 38/2012), „Skok w przepaść” (Akant nr 126, wrzesień 2007 r.), „Hazardzista” (Pro Libris nr 41/2012); (Parnasik 68/2011) „Umrzeć z miłości” (Gazeta Studencka UZ-etka 2/2013 r.).Publikował również teksty na łamach wielu portali internetowych, takich jak: portal uniwersytecki „wZielonej” przy Uniwersytecie Zielonogórskim, „Szafa”, „Mroczna Środkowo-Wschodnia Europa”, „OPT”, „Cegła”, „Liternet”.W maju 2014 roku przy współpracy z wydawnictwem ebookowo.pl wydał w formie e-booka zbiór dwudziestu opowiadań pt. „Skok w przepaść”.Stypendysta Prezydenta Zielonej Góry w dziedzinie literatury za rok 2013. Współpracuje z kwartalnikiem literacko – kulturalnym „Pro Libris”, studencką gazetą „UZ-etka” i portalem „wZielonej.pl”.

Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:

EPUB
Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.



Marcin Radwański

Nieprzypadkowa ofiara

© Copyright by

Marcin Radwański & e-bookowo

Projekt okładki: Aleksandra Chmura

ISBN 978-83-7859-401-7

Wszelkie prawa zastrzeżone.

Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości

bez zgody wydawcy zabronione

Wydanie I 2014

Konwersja do epub A3M Agencja Internetowa

Zanim wyruszysz na zemstę,

wykop dwa groby.

Konfucjusz

Prolog

Ogarniała go całkowita ciemność. Kucał w rogu piwnicy, tuląc się do wilgotnej i zimnej ściany. Ubranie, które miał na sobie, przesiąknięte było fekaliami. Nic nie jadł, dostawał, tylko co jakiś czas butelkę z zimną wodą, którą ktoś zrzucał mu z góry. Do tego cały czas miał rozwolnienie. Wśród wielkiego smrodu, czuł ogromny strach, który wstrząsał całym ciałem.

Na początku próbował rozmawiać z porywaczem. Chciał wyjaśnić tą sytuację, która wydawała mu się idiotyczną pomyłką. Krzyczał, uderzał w wieko piwnicy, w końcu też prosił i błagał. Nie doczekał się jednak żadnej odpowiedzi. Nie miał pojęcia, kto i w jakim celu go uwięził. Próbował przypomnieć sobie wszystkie osoby, które żywiły do niego nienawiść. Było ich sporo, jednak jak sądził, nie byli zdolni do czegoś tak potwornego.

Po kilkunastu pierwszych godzinach rozbolał go żołądek. Trochę później dołączyło również pragnienie wypicia wody. Zwinął się w kłębek na podłodze, błagając o litość. W końcu dostał butelkę, którą wypił duszkiem. Od tego momentu dostał rozwolnienia. Odwadniał się, pocił i całkowicie osłabł.

Po kilku dobach zupełnie stracił poczucie czasu. Ból i strach wypełniał wszelkie zmysły, od których szybko odchodził. Nie mógł normalnie myśleć, wciąż miał halucynacje i dreszcze. Pod zamkniętymi oczami stawały mu obrazy bliskich, przeplatane ważnymi sytuacjami, jakie go w życiu spotkały. Wszystko mieszało się ze strachem przed śmiercią i było koszmarne. Leżał bez ruchu na podłodze oddychając ciężko i czekając na najgorsze.

Gdy po raz kolejny porywacz cicho otworzył klapę do piwnicy oślepiło go przedostające się przez szczelinę światło. Nie widział jego twarzy i nie błagał już o nic.

– Rozchorowałeś się? – krzyknął tamten, spoglądając z góry. – Odzywaj się! Czyżbyś był chory? Może potrzebujesz pomocy? Widzę, że dostałeś sraczki – drwił dalej, śmiejąc się.

– Przyniosę ci jakieś proszki i kocyk – dodał i zamknął z powrotem piwnicę.

Po kilku minutach wrócił. Zrzucił na dół kilka białych tabletek i kawałek szmaty.

– To powinno ci pomóc. Co ty na to? Nie podziękujesz?

Z ust uwięzionego wydobył się cichy, niezrozumiały jęk.

– Strasznie cuchniesz. Nie nauczyli cię kultury? Stary, srasz pod siebie! – roześmiał się oprawca i sięgnął po stojące obok wiadro.

– To powinno cię trochę odświeżyć – powiedział wylewając na niego zimną wodę.

Przez ciało przeszedł ostry ból. Ocknął się, zerwał się na nogi i uciekł w najbliższy róg piwnicy. Nie był pewny czy to już koniec. Spojrzał w górę, ale przed oczyma zobaczył tylko dużą, jasną plamę rozproszonego światła.

Porywacz patrzył jeszcze przez chwilę na niego, aż w końcu pomruczał coś do siebie cicho i zamknął piwnicę.

Przez jakiś czas, z góry nie dochodziły żadne dźwięki. Zupełnie nie mógł zrozumieć tego, co się dzieje. Nie widział sensu, dlaczego nadal jest więziony. Czyżby był w tym jakiś cel? Pieniądze? A może zemsta? Sprawca znęcał się nad nim psychicznie i fizycznie, ale nadal utrzymywał go przy życiu. Może przeprowadzane są negocjacje i uda mi się stąd wyjść – pocieszał się w myślach, dodając sobie otuchy w tej krytycznej sytuacji. Zdjął koszulę, zwinął ją i położył sobie pod głowę. Próbował zasnąć.

Kilka minut później zbudził go odgłos kroków w pomieszczeniu nad nim. Po raz kolejny zadrżał ze strachu. Podniósł się i czekał w napięciu. Nic jednak się nie działo, a piwnica pozostała zamknięta. W końcu usłyszał, jak ktoś ustawia muzykę. Najpierw leciała cicho, ale po chwili ostry hard metal wypełnił jego głowę, dochodząc do samego środka mózgu. Zakrył rękoma uszy, ale na niewiele się to zdało. Jęczał z bólu, który czuł w każdym centymetrze swojego ciała. Zdał sobie sprawę, że nie wytrzyma tego długo.

W końcu stracił przytomność.

Rozdział 1

Pożółkłe i wychudzone ciało leżało w taniej, sosnowej trumnie. Rodzina, a w szczególności kobiety uczestniczące w pogrzebie otaczały ją na stojąco z dwóch stron. Powtarzały na głos klepane od najmłodszych lat modlitwy i dotykały nieboszczyka za nogi, lub złożone na piersi ręce. Niektóre zawodziły płaczem, większość jednak miała na razie tylko zasmucone i zmartwione miny. Z głośników kaplicy sączyła się cicho pogrzebowa muzyka, dodając wagi temu ostatniemu pożegnaniu.

Do przyjścia księdza i rozpoczęcia pogrzebu zostało już tylko około pół godziny, ale wciąż schodzili się nowi ludzie. Jedna z kobiet, która dopiero co przestąpiła próg cmentarnej kaplicy podeszła do zmarłego i ułożyła u jego stóp mały, niebieski woreczek. Przetarła oczy chusteczką, przeżegnała się i wycofała w głąb gości.

Siedzący nieopodal Darek zauważył tą scenę i zaczął się głowić, co też ta kobieta mogła włożyć do tego sekretnego woreczka. Nie kojarzył jej zupełnie, lecz pewnie była to jego dalsza rodzina. Co za przedmioty mogły znaleźć się z tym zawiniątku? Na pewno coś wartościowego. Tylko co?

Jego zmarły ojciec nie miał zbyt wielu przyjaciół. Wychował się na wsi, na wschodzie kraju. Później, po szkole zawodowej przyjechał do Zielonej Góry w poszukiwaniu pracy, żony i szczęścia. Miał jedną siostrę, która wyemigrowała dawno temu do Niemiec i bardzo rzadko się do nich odzywała. Za „komuny” co jakiś czas przysyłała paczki z żywnością, ostatnio jednak były to tylko kartki pocztowe na święta Bożego Narodzenia. Ojciec przez życie przeszedł oddając się pracy i chwaląc sobie poprzedni, jak i nowy ustrój. Uważał, że człowiek może być szczęśliwy tylko wtedy, gdy uczciwie i ciężko pracuje, opiekuje się rodziną i wierzy w Boga. Ustrój państwa nie miał dla niego znaczenia, choć gdy czasami przy większej okazji napił się wódki krzyczał, że ma głęboko w dupie tą „żydokomunę”. Z reguły jednak nie pił dużo i dużo też nie mówił. Trzydzieści lat przepracował w fabryce mebli, szlifując na dwie zmiany drobne, drewniane elementy.

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!