Erhalten Sie Zugang zu diesem und mehr als 300000 Büchern ab EUR 5,99 monatlich.
Czy wybitnym strategiem można się stać, czy trzeba się takim urodzić? Co łączy Japonię z przełomu XIX i XX wieku, Stany Zjednoczone z czasów II wojny światowej i Francję epoki napoleońskiej? To postaci charyzmatycznych przywódców, którzy walcząc w interesie swoich krajów, wpłynęli na losy całego świata. Co ukształtowało tak mocne osobowości? Czy w życiu osobistym byli równie władczy co w sferze publicznej? Czy liczyli się z czyimś zdaniem? Zbiór trzech esejów historycznych: "Yamamoto", "Roosevelt" i "Napoleon".
Sie lesen das E-Book in den Legimi-Apps auf:
Seitenzahl: 129
Das E-Book (TTS) können Sie hören im Abo „Legimi Premium” in Legimi-Apps auf:
Giancarlo Villa, Giusy Bausilio, Mario Tancredi, Lucas Pavetto
Tłumaczenie Monika Nastałek, Aleksandra Szymańska
Saga
Przywódcy, którzy zmienili bieg historii
Tłumaczenie Monika Nastałek, Aleksandra Szymańska
Tytuł oryginału Przywódcy, którzy zmienili bieg historii
Język oryginału włoski
Zdjęcia na okładce: Shutterstock, wikimedia
Copyright © 2024 Giancarlo Villa, Giusy Bausilio, Mario Tancredi, Lucas Pavetto i SAGA Egmont
Wszystkie prawa zastrzeżone
ISBN: 9788727213484
1. Wydanie w formie e-booka
Format: EPUB 3.0
Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.
www.sagaegmont.com
Saga jest częścią Grupy Egmont. Egmont to największa duńska grupa medialna, należąca do Fundacji Egmont, która każdego roku wspiera dzieci z trudnych środowisk kwotą prawie 13,4 miliona euro.
„Siły Napoleona, liczące zaledwie kilkaset ludzi, dumnie maszerują w kierunku regularnej armii francuskiej, rozlokowanej już do ataku.
– Na pozycje, żołnierze! Gotowi do strzału! – krzyczą generałowie regularnej armii.
Napoleon nakazuje swojemu oddziałowi zatrzymać się, ale nie ładować karabinów.
Porzuca szeregi swojej małej armii, samotnie idąc w kierunku wroga.
– Cesarzu, co robisz? – pyta któryś z jego ludzi, zaniepokojony. Ale Bonaparte go ignoruje.
– Żołnierze Cesarstwa Francuskiego! – woła Napoleon, zwracając się do żołnierzy stojących przed nim z bronią wycelowaną w jego klatkę piersiową. – Żołnierze Francji! To ja. Wasz Cesarz!
– Wystrzelić na sygnał! – krzyczą tymczasem generałowie regularnej armii.
Wiele głosów z małej armii Napoleona błaga go, by ponownie dołączył do szeregów: bitwa ma się rozpocząć, a w ten sposób może dać się zabić!
Ale Bonaparte, sam pomiędzy dwiema formacjami, nie cofa się. Wręcz przeciwnie. Rozkłada ramiona, jakby chciał zachęcić żołnierzy armii francuskiej, by go zastrzelili.
– Żołnierze francuscy! – krzyczy ponownie. – Wasz Cesarz powrócił, jest tutaj, przed wami. Strzelajcie śmiało, jeśli tego chcecie.
Nikt się nie rusza. Tylko wiatr powiewa na polu bitwy, pieszcząc trawę.
Nagle generałowie regularnej armii wydają rozkaz do strzału!
Napoleon stoi z otwartymi ramionami, czekając na strzał z muszkietu, który może zakończyć jego życie. Ale strzał zaskakująco nie nadchodzi. Wiatr nadal potrząsa trójkolorowymi sztandarami. Nikt nie strzela.
Generałowie regularnej armii teraz krzyczą, obrażają, grożą aresztowaniem dezerterów, lecz ani jeden muszkiet w rękach żołnierzy, skierowany na Bonapartego, nie strzela.
– Żołnierze francuscy!– woła ponownie Napoleon, teraz śmiejąc się. – Na co czekacie? Dlaczego nie słuchacie swoich generałów? Nie chcecie zastrzelić waszego Cesarza?
Znowu nikt nie strzela.
– Cesarz! – zamiast tego krzyczy głos z tyłu. – Niech żyje Cesarz! Niech żyje Bonaparte!
Wkrótce ten jeden głos zamienia się w rzekę wiwatów.
– Niech żyje Cesarz! Niech żyje Napoleon Bonaparte! Niech żyje Francja!
– Moje dzieci – woła Napoleon. – Zostawcie broń na ziemi. Dołączcie do mnie. Czas jechać do Paryża! Czas odzyskać to, co nasze!
Niczym szalejąca rzeka, obie armie biegną ku sobie, łączą się, zlewają. Wreszcie zjednoczone pod dowództwem ich nieśmiertelnego Cesarza!”.
Mówić o Napoleonie oznacza skonfrontować się z gigantem.
Jak zwykły nastolatek pochodzący z Korsyki, niski, wątły, bardzo zwyczajny pod względem fizycznym, w ciągu dwóch dekad mógł zostać najpierw konsulem, potem cesarzem Francji, a następnie postrachem całej Europy?
Używając słów Manzoniego, „Od Alp po piramidy, od Manzanares po Ren”, dominacja Napoleona Bonapartego była naprawdę niepowtarzalna. Odkąd został przywódcą Francji, reszta Europy jednoczyła się przeciwko niemu wiele razy, w niezliczonych koalicjach, przerażona łatwością, z jaką ten człowiek był w stanie unicestwić wrogie armie, wyśmiać strategie przeciwnika, zaburzyć równowagę całego kontynentu.
Nawet porażka w Lipsku i pierwsze wygnanie nie zdołały złamać jego charakteru.
Napoleon był prawdziwym geniuszem wojskowym, być może jako jedyny w historii ludzkości, a na polach bitew Marengo lub Austerlitz zapisał nieścieralne karty historii, których przeznaczeniem była nieśmiertelność.
Ale był także człowiekiem, który właśnie dążąc do zdobycia chwały, poświęcił setki tysięcy europejskich żołnierzy, plamiąc krwią cały kontynent, jak nikt nigdy dotąd w historii ludzkości.
Napoleon Bonaparte urodził się 15 sierpnia 1769 roku na Korsyce w rodzinie genueńczyków, Carla Marii Buonaparte i Marii Letycji Ramolino. Włoscy rodzice i pochodzenie z Italii zawsze będą powodem do dumy dla młodego Napoleona, który później powie: „Pochodzę od tych, którzy kiedyś zakładali imperia i rządzili znanym dotychczas światem!”.
Nie powinno to być zaskoczeniem.W czasach Napoleona wyspa dopiero od niedawna była pod kontrolą Francji, co zresztą nie nastąpiło bez wyraźnych aktów oporu. Korsyka wywodzi się z wielowiekowej dominacji genueńczyków, która pozostawiła głębokie ślady nawet w jej kulturze.
Napoleon dorastał w bardzo licznej rodzinie, z wieloma braćmi i siostrami. Łącznie miał dziewięcioro rodzeństwa, chociaż dwoje umarło w młodym wieku. Młody Bonaparte został ochrzczony w obrządku katolickim w Ajaccio. Oboje jego rodzice wywodzili się ze szlacheckiej rodziny toskańskiej: herb, któremu nie towarzyszyły ogromne środki finansowe, ale który wystarczał, aby zapewnić mu pierwszorzędną edukację w najlepszych szkołach na wyspie.
Wzorcem w edukacji młodego Napoleona pozostawała jednak jego matka, Maria Letycja: to ona wychowała bardzo ambitne dziecko, niezwykle kulturalne jak na swój wiek, o charakterze, który od razu wydawał się dosyć niespokojny.
Miłość Napoleona do matki, nawet pomimo surowości, z jaką czasami był karany, nigdy nie podlegała dyskusji.
„Jak kształtuje się człowiek? Będzie odważny czy tchórzliwy? Będzie dobry czy okrutny?” powie już dorosły Napoleon. „To wcale nie jest kwestia przypadku, nic z tych rzeczy. To jego matka o tym decyduje!”.
Chociaż z woli rodziców Napoleon został ochrzczony, nie rozwinął w sobie silnej wiary. Co więcej, w ciągu swojego życia oświadczy, że wierzy w Boga dalekiego i niezbyt zajętego sprawami ludzkimi; nie będzie pałać miłością do obrzędów katolickich, ani wyrażać szacunku dla ich hierarchii.
Gdy miał dziewięć lat, rodzice zdecydowali się wysłać syna na kontynent, aby tam kontynuował naukę. Jednak przez wiele lat będzie niezależnym działaczem i zagorzałym zwolennikiem niepodległości Korsyki względem dominacji francuskiej.
Myślenie o przyszłym władcy francuskiego imperium jako o wrogu Francji może wydawać się dziwne, ale młody Napoleon nie czuł się Francuzem.
Mówił biegle po korsykańsku i włosku, a nauka francuskiego, którą zaczął dopiero w wieku 10 lat, przychodziła mu z trudem. Nigdy zresztą nie będzie czuł się w tym języku dobrze, nawet jako dorosły mężczyzna.
Te jego trudności przełożą się także na zauważalne cierpienie młodego Napoleona. Jego silny akcent, niski wzrost i niełatwy charakter sprawią, że będzie obiektem kpin i niechęci rówieśników oraz innych uczniów, którzy będą go nawet bili. Napoleon naprawdę musiał nienawidzić swoich wczesnych lat we Francji.
Upokorzenia i pobicia miały bardzo silny wpływ na charakter tego młodego człowieka, zaledwie nastolatka.
Z natury wesoły, stopniowo stawał się coraz cichszy, zdystansowany i melancholijny.
Całkowicie zrezygnował z towarzystwa rówieśników, którymi zaczął gardzić, za to poświęcił się czytaniu i pisaniu.
Po ukończeniu studiów, w 1784 r., przez nagłą śmierć ojca i potrzebę znalezienia dochodowej pracy, Napoleon przeniósł się do Szkoły Wojskowej w Paryżu.
Był to początek jego niesamowitej kariery.
Rewolucja francuska zastała Napoleona Bonapartego jeszcze jako młodzieńca, w mundurze podporucznika artylerii. Wybuch rewolucji obudził w nim jednak wyłącznie aspiracje niepodległościowe dla ukochanej Korsyki.
Wziął prawie dwuletnie zwolnienie od wojska i zaczął to, co możemy zdefiniować jako podwójne życie. Oficjalnie porucznik francuskiej armii regularnej, w rzeczywistości działacz polityczno-wojskowy ruchu niepodległościowego Korsyki.
Zwabiony jakobińskimi ideami, przewodził nawet garstką rebeliantów i zaatakował francuskie regularne oddziały. Przemówienia, które wygłaszał do swoich ludzi nadal dawały wyraz widocznym antyfrancuskim uczuciom.
„Jak wszyscy wiecie, urodziłem się dokładnie w tych samych latach, w których najechano naszą ukochaną wyspę! Wciąż pamiętam, kiedy mój wzrok spoczął na naszych plażach i zamiast morza z przerażeniem zauważyłem hordy trzydziestu tysięcy Francuzów wyrzucanych z okrętów wojennych.
To oni odebrali nam wolność, oni chcą nas udusić krwią. Dzisiaj, bracia, mówimy nie! Dzisiaj, bracia, nasza Korsyka mówi NIE!!”.
Nakład wojskowy Korsyki był znaczący.
Jednak na dłuższą metę mała wyspa nie mogła oprzeć się przewadze w ludziach i środkach, które Francja była w stanie wprowadzić na pole bitwy. Pokonany Napoleon porzucił ten front w 1793 r., wracając do szeregów francuskiej armii regularnej, która, nieświadoma jego rewolucyjnej działalności, mianowała go nawet kapitanem.
Chociaż został militarnie pokonany na Korsyce, Napoleon nie był człowiekiem, który poddałby się już przy pierwszych trudnościach. Jego lektury, a tym bardziej przyjaźń z Augustinem Robespierre’em, bratem bardziej znanego rewolucjonisty Maksymiliana Robespierre'a, przekonały Napoleona, że idea rewolucyjna służy dobru Francji.
Dzięki swojej sieci kontaktów został mianowany dowódcą artylerii sił republikańskich podczas oblężenia Tuluzy.
Zaledwie dwudziestoczteroletni Napoleon wykazywał już cechy wyjątkowego stratega. Miasto, dogodnie usytuowane, upadło w ciągu kilku dni, a nowe zwycięstwa czekały go również na innych frontach.
Przez następne trzy lata Bonaparte zdobywał sławę i prestiż. Jego kariera wojskowa była szybka i nie do zatrzymania.
Nie było to zaskakujące. Poza doskonałymi umiejętnościami strategicznymi Bonaparte nie ograniczał się do wydawania rozkazów swoim ludziom: często był z nimi na linii frontu.
Z pewnością ryzykowna taktyka, która nie omieszkała zadać mu kilku ran, ale zagwarantowała szacunek, posłuszeństwo, a nawet bezwarunkową miłość żołnierzy.
Również ta cecha, chęć dzielenia niebezpieczeństwa ze swoimi ludźmi, przekształciła tego niespokojnego i ambitnego żołnierza w jednego z najbardziej znanych przywódców w historii: „Napoleona Wielkiego”.
Życie miłosne Napoleona wcale nie było nudne.
W 1796 roku, w wieku 26 lat, poślubił starszą od siebie o parę lat Józefinę, którą poznał kilka lat wcześniej, już jako wdowę po poprzednim mężu.
Miłość Bonapartego do tej kobiety była jednak szczera i bardzo intensywna. Napoleon uznał nawet syna Józefiny, Eugeniusza, za własnego.
Podczas swoich pierwszych kampanii pisał do niej czułe listy miłosne.
„Droga Józefino, toczy się wojna. Żołnierze krzyczą, armaty eksplodują, przypominając grzmoty, a muszkiety sieją spustoszenie w ludzkich ciałach. Ale w całym tym chaosie, w całym tym piekle, tylko jedna myśl utrzymuje mnie przy życiu, tylko jedna rzecz daje mi nadzieję i pozwala znieść ból i zmęczenie: moja nieskończona miłość do Ciebie...
Twój Napoleon”.
Józefina była jednak bardzo czarującą kobietą i nie brakowało jej wielbicieli. Podczas gdy Napoleon był zajęty walką we francuskich i włoskich kampaniach, uległa ostatecznie zalotom porucznika armii.
Romans ten nie pozostał tajemnicą na długo, a Bonaparte dowiedział się o nim podczas walki na froncie. Oprócz bólu spowodowanego zdradą, doznał również publicznego upokorzenia. Jeden z jego listów, w którym mówił o zdradzie, został przechwycony przez Brytyjczyków i opublikowany przez gazety, aby poniżyć go na oczach wszystkich.
To był dotkliwy cios. Napoleon musiał bardzo cierpieć z powodu tego, co się stało. Próbując się zemścić lub wyzbyć się bólu, postanowił z kolei zdradzić żonę i podczas kampanii egipskiej wdał się w romans z Pauliną Fourès, która została później romantycznie przyrównana do postaci Kleopatry.
Rzeczywistość była jednak inna. Napoleon nigdy nie zdołał zapomnieć o Józefinie i to właśnie ona, jak zobaczymy, pozostanie wielką miłością jego życia, pomimo nieuchronnego rozwodu.
Poszukując spadkobiercy i małżeństwa, które umocniłoby jego pozycję, w 1810 roku Napoleon poślubił arcyksiężną Austrii, Marię Luizę. Było to małżeństwo podyktowane względami politycznymi, a na pewno nie miłością.
W szczególności Maria Luisa bardzo źle przyjęła decyzję, która została jej narzucona.
„Już sam widok tego człowieka, tego Bonaparte, przyprawia mnie o mdłości, nie mówiąc o jego wyglądzie fizycznym. Poza tym, rozmawianie z nim jest torturą, jest zwyczajnie nadęty. Nie mogę uwierzyć, że muszę go poślubić, to koszmar!”.
Małżeństwo jednak mimo wszystko dojdzie do skutku, a stosunki między nimi poprawią się z biegiem lat. Nawet Maria Luisa, początkowo tak względem niego niechętna, nie pozostanie obojętna na zalety tego niezwykłego człowieka. Pogarda wkrótce ustąpi miejsca szacunkowi, a szacunek przekształci się w wielkie przywiązanie.
Sama Maria Luisa, kilka miesięcy po ślubie, napisze: „Napoleon naprawdę mnie kocha i ja teraz czuję do niego wielką sympatię. Gardziłam nim, na początku, ale tylko dlatego, że tak naprawdę go nie znałam. Jest w nim coś, czemu nie da się oprzeć. Nie jest zwyczajnym człowiekiem. Jest człowiekiem wyjątkowym, przeznaczonym do wielkich rzeczy”.
Nawet Maria Luisa nie wyobrażała sobie wówczas, jak prawdziwe będą jej słowa. Ona i Napoleon pozostaną w związku małżeńskim aż do jego śmierci. Będą mieć także syna, Józefa Karola, przyszłego, pechowego, Napoleona II, który umrze w wieku 21 lat na gruźlicę, nie pozostawiając spadkobierców.
Jednak stosunki między Napoleonem i Marią Luizą będą się przez lata pogarszać z powodu wciąż nierozwiązanych uczuć, jakie Napoleon żywił do swojej pierwszej żony, Józefiny.
Napoleon zresztą nigdy nie zaprzeczył swojej miłości do Józefiny. Na wieść o śmierci pierwszej żony, którą dostał podczas wygnania na Elbie, pozostał zamknięty w swoim pokoju przez trzy dni z rzędu, nie znajdując siły, by z niego wyjść, ani by jeść.
I pomimo rozwodu i zdrady, to jej imię, imię Józefiny, będzie szeptać Napoleon na łożu śmierci, zanim zamknie oczy na zawsze. Miłość udręczona i trudna, ale wytrwała i niezniszczalna aż do końca. Tak jak Napoleon Bonaparte.
Zaledwie dwa dni po ślubie z Józefiną, Napoleon opuścił Paryż, aby objąć dowództwo nad armią włoską. Do pokonania byli głównie dwaj wrogowie: Piemontczycy i Austriacy.
Dzięki bardzo szybkiej mobilizacji i kampanii w stylu inwazji błyskawicznej udało mu się pozbyć wojsk Piemontu w niecałe dwa tygodnie, zanim przeciwnicy zdołali utworzyć zjednoczony front.
Kampania przeciwko Austrii, która w tym czasie kontrolowała większość Włoch, była bardziej wymagająca, ale równie triumfalna. Napoleon zaatakował i podbił kolejno wszystkie austriackie twierdze, odnosząc strategiczne sukcesy w bitwach pod Castiglione, Bassano, Arcole i Rivoli.
Szczególnie w Rivoli Bonaparte pokazał światu pierwsze z długiej serii prawdziwych „arcydzieł” taktyki wojskowej.
Wśród jego najbardziej rewolucyjnych pomysłów było postrzeganie artylerii jako jednostki mobilnej, zdolnej do szybkiego przemieszczania się, która dzięki temu mogła wspierać nacierające oddziały piechoty, siejąc spustoszenie i panikę na liniach wroga. Innym innowacyjnym pomysłem Bonapartego był atak ostrymi formacjami po słabszych stronach przeciwnika w celu przebicia się przez jego szeregi.
Taktyki te staną się rutyną na europejskich polach bitew na początku XIX wieku, a Napoleon był z pewnością ich pierwszym wynalazcą, wykorzystującym je ze spektakularnymi rezultatami.
Wystarczy wspomnieć, że w Rivoli, w obliczu mniej niż pięciu tysięcy poległych francuskich żołnierzy, Austriacy odnotowali ponad piętnaście tysięcy strat w ludziach.
W całej kampanii włoskiej Bonaparte wziął do niewoli ponad 150 000 żołnierzy wroga i zdobył ponad 500 dział. Jego zwycięstwo było tak uderzające, że nawet we Francji niektórzy zarzucają mu „kradzież Włoch” i podporządkowanie ich nie swojemu krajowi, ale raczej osobistemu mitowi.
Jednak Bonaparte jeszcze nawet nie zaczął zadziwiać świata.
Chociaż północne Włochy były wówczas pod pełną kontrolą Francji, a Austria została znacznie pomniejszona, Napoleon nadal czuł zapach krwi, a Francja była zdeterminowana, aby jeszcze bardziej upokorzyć wroga.
Po kilku miesiącach rozpoczęła się inwazja na Austrię. W 1979 r. wojska francuskie pod kontrolą Bonapartego, po pokonaniu armii wroga w pobliżu Tarvisio i przekroczeniu Alp, wkroczyły w samo serce terytorium Habsburgów. Marsz Napoleona był nie do zatrzymania.
Z wojskami francuskimi u bram Wiednia, Austria nie miała innego wyboru, jak tylko zdecydować się na podpisanie upokarzającego pokoju.
Pokój został ustanowiony słynnym traktatem w Campo Formio 17 października 1797 r., w którym Francja przejęła kontrolę nad Holandią i całymi północnymi Włochami z wyłączeniem Republiki Weneckiej, która została rozczłonkowana i przekazana pod kontrolę Austrii.
Napoleon wrócił do swojej ojczyzny nie bez zazdrości arystokracji, ale witany jako bohater przez ludność. Droga do władzy była teraz otwarta.
Po podporządkowaniu i upokorzeniu Austrii, myśli Francji i Napoleona zwróciły się teraz przeciwko wrogowi par excellence: znienawidzonej Anglii.
Wielu dążyło do bezpośredniej inwazji na wyspę, ale Bonaparte zdołał przekonać Dyrektoriat, który w tym czasie rządził krajem, by działać w przeciwny sposób: francuskie siły morskie nie były jeszcze wystarczające, aby stawić czoła brytyjskiej Royal Navy.
Zamiast tego Napoleon zdecydował się osłabić wroga, atakując jego kolonie i utrudniając wymianę gospodarczą, a pod koniec lat 90. rozpętał ofensywę w Egipcie, głównie po to, aby przerwać kluczowy handel Anglii z Indiami.
To była dosyć trudna i krwawa kampania o zmiennych losach. Spośród 13 000 ludzi, których przyprowadził ze sobą Bonaparte, wielu poległo. Napoleon był zmuszony do podejmowania bardzo trudnych decyzji. Różne epidemie uderzały w żołnierzy, spowalniając ruch oddziałów.
Aby przezwyciężyć ten problem, Bonaparte zastosował bezlitosne rozwiązanie: nakazał swoim lekarzom zabijanie niezdolnych do chodzenia żołnierzy, podając duże ilości opium. W ten sposób kilkuset z nich umarło w swoich namiotach, myśląc, że zasypiają, i nie otwierając już nigdy ponownie oczu. Wszystko można było poświęcić dla wielkości Francji.
Poza tym, pozycja Napoleona jako zwykłego generała stawała się już za ciasna. Trudności na froncie wzmogły chęć Bonapartego do powrotu do Francji i przejęcia bezpośredniej kontroli nad krajem.
Coraz bardziej natarczywe głosy ze strony jego informatorów mówiły, że Dyrektoriat w Paryżu stawał się mniej popularny, podczas gdy na ulicach francuskich miast jego imię wciąż budziło szacunek i podziw.
Napoleon wyczuł tę możliwość i ponownie wykazał się wyjątkową ambicją i talentem.
Korzystając ze sprzyjających prądów, popłynął w kierunku Francji, pozostawiając większość swoich sił w Egipcie. Kiedy w 1799 r. wrócił do ojczyzny, zastał kraj na skraju bankructwa, wzburzony buntami i zamieszkami.
Przez lata budował gęstą sieć kontaktów i z ogromną większością Francuzów, postrzegających go jako „jedynego Francuza godnego kierowania krajem”, zbudował sojusz, aby obalić Dyrektoriat, którego prestiż został już zredukowany do minimum.
9 listopada 1799 r., dzięki zamachowi stanu, Napoleon i jego sojusznicy zajęli Paryż i zdobyli wszystkie urzędy władzy państwowej.
Bonaparte potrzebował jednak powszechnego poparcia, aby zalegitymizować swój zamach stanu. Wezwał zatem do bezpośredniego głosowania, które przerodziło się w plebiscyt. Trzy miliony Francuzów głosowało na jego korzyść, podczas gdy tylko kilka tysięcy było przeciwnych nowemu reżimowi. Dzięki szybkiemu zamachowi stanu, Napoleon stał się władcą Francji i jednym z najpotężniejszych ludzi na świecie.
Przyjęto także nową konstytucję dla państwa francuskiego, która całkowicie zreorganizowała kraj, zachowując pozór republiki na zewnątrz, ale w rzeczywistości silnie centralizując władzę w rękach jedynego konsula.
Konsulem był oczywiście Napoleon Bonaparte.
Napoleon Bonaparte ustanowił unikalny w skali światowej system polityczny, który możemy określić jako „dyktaturę pożądaną przez lud”.
Napoleonowi nie podobała się koncepcja demokracji ani władzy ludu – obie idee spopularyzowane i szeroko dyskutowane w niedawnej rewolucyjnej przeszłości we Francji. Jednocześnie jednak Bonaparte zdawał sobie sprawę, że całkowite ignorowanie tych aspiracji Francuzów może być niebezpieczne, a na dłuższą metę doprowadziłoby do kolejnych powstań.
W tym celu zdecydował się przeprowadzić regularne wybory, aby poddać aprobacie ludu swoje decyzje na drodze do władzy cesarskiej. To była udana i bardzo sprytna taktyka. Pozornie, podawał się za „sługę narodu francuskiego”, konsula, wybranego w regularnych wyborach, i obrońcę kraju. W rzeczywistości, utorował sobie tym drogę w kierunku totalitaryzmu.
Napoleon był jednak człowiekiem czynu i żył dla podbojów militarnych. Życie polityczne było mu bliskie. Poczuł wewnętrzne wezwanie do bitwy.
Zaledwie kilka tygodni po wyborze na konsula, gdy śnieg stopniał, Bonaparte przekroczył Alpy Szwajcarskie w celu powrotu do Włoch, próbując wypędzić Austriaków, którzy wykorzystali jego nieobecność, aby ponownie najechać na to terytorium.
Legendarna bitwa pod Marengo stanowi kolejny punkt zwrotny w karierze wojskowej Napoleona. To była bardzo krwawa walka, która zaczęła się dla Francuzów bardzo źle.
Rzeczywiście, po długiej serii manewrów przygotowawczych Austriakom udało się zaatakować Francuzów z zaskoczenia, z siłą leżącą w znacznej przewadze liczebnej: 30 000 przeciwko 24 000.
Wojska Napoleona były zmuszone do odwrotu w ciągu poranka 14 czerwca, ścigane przez wroga. Wydawało się, że nie są w stanie poprawić swojej sytuacji, do tego stopnia, że austriaccy generałowie opuścili pole bitwy pewni zwycięstwa.
To był bardzo poważny błąd. W rzeczywistości Napoleon, pokazując się na froncie wśród swoich ludzi, pocąc się z nimi, krwawiąc z nimi, sprawił, że wycofywali się walcząc, w uporządkowany sposób, czekając na kolejne posiłki.
„Francuzi!” krzyczał Bonaparte, goniąc z jednej strony frontu na drugą. „