Erhalten Sie Zugang zu diesem und mehr als 300000 Büchern ab EUR 5,99 monatlich.
Zbiór 44 utworów miłosnych pisanych do męża przez wiktoriańską poetkę. Ze względów obyczajowych opublikowane jako tłumaczenie wierszy portugalskiego poety doby odrodzenia Luísa de Camõesa - stąd pierwotny tytuł "Sonety z portugalskiego". Zamieszczone tu liryki spełniają kryteria formalne sonetu włoskiego. Tom uchodzi za jeden z najważniejszych osiągnięć poetyckich w historii literatury angielskiej. -
Sie lesen das E-Book in den Legimi-Apps auf:
Seitenzahl: 19
Das E-Book (TTS) können Sie hören im Abo „Legimi Premium” in Legimi-Apps auf:
Elizabeth Barrett Browning
Tłumaczenie Zofia Reutt-Witkowska
Saga
Sonety
Tłumaczenie Zofia Reutt-Witkowska
Tytuł oryginału Sonnets From the Portugese
Język oryginału angielski
Zdjęcia na okładce: Shutterstock
Copyright © 1850, 2022 SAGA Egmont
Wszystkie prawa zastrzeżone
ISBN: 9788728363478
1. Wydanie w formie e-booka
Format: EPUB 3.0
Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.
Język, postacie i poglądy zawarte w tej publikacji nie odzwierciedlają poglądów ani opinii wydawcy. Utwór ma charakter publikacji historycznej, ukazującej postawy i tendencje charakterystyczne dla czasów z których pochodzi.
www.sagaegmont.com
Saga jest częścią Grupy Egmont. Egmont to największa duńska grupa medialna, należąca do Fundacji Egmont, która każdego roku wspiera dzieci z trudnych środowisk kwotą prawie 13,4 miliona euro.
Dumałam raz nad starą pieśnią Teokryta,
Jak śpiewał lata błogie, cenne, upragnione,
Postaci dłoni wdzięcznych biorące osłonę,
By z nich płynęła ludziom dań szczęścia obfita.
Gdy tak myśl ma powieści w dawnej mowie czyta,
Zwolna, z cienia, powstają wizją lata one,
Błogie lata i smętne, lata roztęsknione
Własnego życia mego, po których dziś drży ta
Łza, jak po śnie rozwianym. Znienacka, przez rosy
Ócz mych, dojrzę — mistyczny sunie Kształt, aż słanie
Za mną i wstecz mię nagle pociągnie za włosy.
Gdy się opieram — spyta, władny, niespodzianie:
„Zgadnij, kto-ć trzyma?” Rzekłam: „Śmierć.” Lecz
srebrnogłosy
Wtem dźwięczy odzew: „Nie Śmierć, ale Miłowanie.”
Lecz w całym świecie Bożym troje tylko słowo
Słyszało, któreś wyrzekł, — Bóg, prócz mnie i ciebie!
Odpowiedziało jedno... Bóg przemówił w niebie...
I klątwę Swoję mroczną złożył tak surowo
Na me powieki, jakby skarać chciał za owo
Widzenie cię, — iż nawet w śmiertelnej potrzebie
Ciężar skonu mniej stłoczy wzrok mój i pogrzebie
Mniej głęboko. „Nie“ z Bożych ust gdy grzmi nad głową,
Gorsze niżeli z inszych wszystkich, O mój drogi!
Ludzie nie poróżniliby nas waśnią świata,
Morza nie odmieniły, nie zgięły burz trwogi;
Dłoń się z dłonią pomimo gór zapory splata:
I, choć między nas nieba roztoczą swe progi,
Tem do gwiazd rychlej trafi ślubowań objata.
Różniśmy, bardzo różni, O Serce Książęce!
Różne zwyczaje nasze, różne przeznaczenia.
I dwu naszym aniołom dziw oczy spromienia,
Gdy lot skrzyżują, w prośbie śpiesząc czy podzięce
W przeciwne drogi. Pomnij, królowych cię ręce
Darzą łaską, turniejów gościu, i spojrzenia
Setek źrenic, jaśniejszych, niż te łzawe lśnienia
Ócz mych nawet być moqą... któremi nie znęcę
Wodza pieśniarzy. Czemuż z okien, pod niebiosy
Lśniących, ślesz ku postaci swój wzrok, ladajakiej:
Cóż, że, tułacz zdrożony, pieśni swojej głosy
Ślę w mrok, wspierając się o cyprys? Krzyżma znaki
Na głowie twej, — na mojej chłodne świecą rosy, —
I tylko Śmierć im poziom wykopie jednaki.
Wzywają cię w komnaty jakieś pałacowe,
Śpiewaku wdzięczny wzniosłych strof! oto tancerze