Bezkarni zbrodniarze - Stefania Jagielnicka - E-Book

Bezkarni zbrodniarze E-Book

Stefania Jagielnicka

0,0
4,49 €

oder
-100%
Sammeln Sie Punkte in unserem Gutscheinprogramm und kaufen Sie E-Books und Hörbücher mit bis zu 100% Rabatt.
Mehr erfahren.
Beschreibung

„Bezkarni zbrodniarze” Stefani Jagielnickiej to beletrystyczna propozycja dla wytrawnych czytelników. Choć przerażająca w swoim nieludzkim przesłaniu, to jednak pozytywna w kategoriach ludzkiej solidarności.Główną bohaterką jest Greta, niemiecka dziewczynka z ubogiej rodziny. Cierpi ona na rozdwojenie osobowości, ponieważ jest także Erwinem, swoim starszym bratem, obiektywnie nigdy nie istniejącym. Umysł Grety, w wyniku przeżywanych cierpień, wytworzył sobie inną osobę, która kumuluje te cierpienia i za pomocą mechanizmu psychologicznego wyparcia uwalnia od nich Gretę. Jednocześnie Erwin jest bardzo opiekuńczym, silnym i zaradnym bratem, dzięki czemu często stanowi wsparcie, pomoc, a nawet ratunek w trudnych i zagrażających życiu sytuacjach – wobec ojca tyrana, w szkole, w szpitalu psychiatrycznym, itp. „Rozdwojony” umysł Grety staje się niezwykle atrakcyjną materią dla badających go psychiatrów. W nurcie powieściowej akcji poznajemy dwóch profesorów psychiatrii, którzy jednak całkowicie odmiennie postrzegają swoją medyczną służbę i misję, a ich interakcja symbolizuje walkę dobra ze złem, miłości z okrucieństwem. Jeden z nich dąży do sławy i uznania, uśmiercając ludzi, wykorzystując przy tym posiadaną władzę, a drugi ryzykuje własnym bezpieczeństwem, ratując swoich pacjentów.Psychologiczna treść utworu wkomponowana została w ramy społeczeństwa ogarniętego lękiem i faszystowskim terrorem.

Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:

EPUB
Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.



Stefania Jagielnicka
Bezkarni zbrodniarze

Stefania Jagielnicka „Bezkarni zbrodniarze”

Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o. 2016 Copyright © by Stefania Jagielnicka, 2016

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie może być reprodukowana, powielana i udostępniana w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.

Skład: Jacek Antoniewski

Projekt okładki: Robert Rumak

Korekta: Wydawnictwo Psychoskok

Ilustracje na okładce: © kwasny221, kevron2001 – Fotolia.com

ISBN: 978‒83‒7900‒497‒3

Wydawnictwo Psychoskok sp. z o.o.

ul. Spółdzielców 3, pok. 325, 62-510 Konin

tel. (63) 242 02 02, kom. 695-943-706

wydawnictwo.psychoskok.pl e-mail:[email protected]

Rozdział 1

Nawet wświetle słońca panował złowróżbny mrok, aw nocy nawet pod gwiazdami posępny blask. Siły natury nie były wstanie rozjaśnić ponurej rzeczywistości.

– Ma pani wreszcie towarzyszkę, pani Kornelio. To jest pani Paulina Lenartowicz – młoda, fioletowowłosa lekarka zmocnym liliowym makijażem zwróciła się do siedzącego przy stoliku krótko ostrzyżonego, piegowatego rudzielca wdżinsach irozciągniętym, szarym swetrze wpatrzonego wczytnik. Trudno było rozpoznać wnim kobietę.

– Proszę zająć to łóżko pod oknem – oznajmiła Paulinie, po czym wyszła.

Kornelia spojrzała niechętnie na towarzyszkę. Bez słowa powróciła do lektury. Nowo przybyła usiadła na jednym zdwu przykrytych kocem łóżek irozpłakała się.

– Gdzie jestem? Jak się tu znalazłam? – spytała przez łzy.

– Jesteś wszpitalu psychiatrycznym – odpowiedział lakonicznie rudzielec, nie odrywając wzroku od czytnika.

Wtem otworzyły się drzwi ido sali weszła potężna pielęgniarka.

– Proszę odsłonić pośladek – zwróciła się do chorej – muszę zrobić zastrzyk.

Ta jednak nie reagowała, zanosząc się płaczem.

– Niechże mnie pani nie zmusza do przemocy – krzyknęła siostra. – No, proszę się odwrócić! – rozkazała.

Ze złością wbiła jej strzykawkę wpośladek. Paulina uspokoiła się, położyła się na wznak iwkrótce usnęła.

Teraz Kornelia oderwała się od lektury. Zciekawością obserwowała śpiącą towarzyszkę.

„Jaka piękna!” – pomyślała zzachwytem. „Te wspaniałe jasne włosy! Ajakie śliczne, zmysłowe usta! Jaki zgrabny nosek! Ciekawe, jakie ma oczy. Pewnie niebieskie. Zobaczymy, jak się obudzi”.

Powróciła do książki, nie zwracając już więcej uwagi na Paulinę. Jednak ta nie spała zbyt długo. Po jakimś czasie obudziła się. Zagłębiona wlekturze Kornelia nie zauważyła tego.

Paulina otworzyła oczy. Wpierwszej chwili nie wiedziała, gdzie się znajduje. Po jakimś czasie uświadomiła sobie, że jest wszpitalu psychiatrycznym, lecz nie mogła sobie przypomnieć, wjaki sposób się tu znalazła. Zamknęła oczy. Leżała nieruchomo, wysilając pamięć. Nagle wjej mózgu odezwał się chłopięcy głos:

– To ja, twój brat Erwin. Jestem przy tobie przez cały czas. Przykro mi, że omnie zapomniałaś...

„Co to może znaczyć? Skąd ten głos? Jaki brat? Przecież nie mam brata” – pomyślała przerażona. „To schizofrenia!”

Jednak słuchała dalej, wnadziei, że coś się wyjaśni. Wtem zaczęły się przed jej oczami przesuwać ponure obrazy zdzieciństwa jakiegoś obcego, niemieckiego dziecka. Ujrzała spanikowaną, śliczną dziewczynkę otwarzy aniołka, ztrudem schodzącą ztrzeciego piętra po wysokich schodach ze zniszczonymi stopniami, trzymając się wygiętej poręczy. „Uciec! Jak najdalej uciec! Wdaleki świat” – myślało dziecko.

Przecisnęło się przez lekko uchyloną bramę. Oślepiło je słońce świecące wysoko naddachami domów. Było bardzo ciepło, owiele cieplej niż wmieszkaniu. Obok bramy znajdowały się dwa stopnie prowadzące do sklepu „Second hand” dziadka Lutza, wktórym matka dziewczynki zaopatrywała wodzież całą rodzinę. Drzwi były szeroko otwarte. Dziecko weszło do środka.

– Greta! Co tu robisz sama? Gdzie jest mama? – pytał zdumiony sklepikarz. Nie uzyskawszy odpowiedzi, dodał po chwili – chcesz coś słodkiego?

Dziewczynka wpatrywała się wniego ogromnymi, chabrowymi oczyma zzakłopotaniem, jakby właśnie zrozumiała, że wchodząc do sklepu zdradziła swą ucieczkę. Przecież chciała wybrać się daleko wświat!

Stary Żyd sięgnął do kieszeni marynarki iwręczył dziecku batonik. Po chwili ujął je za rękę. Wyszedł znim ze sklepu izauważył, że na podwórku matka dziewczynki wiesza pranie.

– Przyprowadzam uciekinierkę, pani Lehmann – rzekł zuśmiechem.