Kac - Wojciech T. Pyszkowski - E-Book
2,99 €

oder
-100%
Sammeln Sie Punkte in unserem Gutscheinprogramm und kaufen Sie E-Books und Hörbücher mit bis zu 100% Rabatt.
Mehr erfahren.
Beschreibung

Zawsze narzekałem na niewygody marynarskiego życia. Ale mimo to, lubiłem znaleźć się na statku, wyjść na mostek i poczuć się tak naprawdę wolnym. Zawsze z trudem opuszczałem dom, piekielnie tęskniłem i z niecierpliwością oczekiwałem zakończenia rejsu. Ale kiedy minęły pierwsze dni wspomnień z lądu, wrastałem w rytm tego niepowtarzalnego życia.

Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:

EPUB
Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.



Wojciech T. Pyszkowski

Kac

© Copyright by

Wojciech T. Pyszkowski & e-bookowo

Projekt okładki: Anna Bugaj Janczarska

ISBN 978-83-7859-733-9

Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo

www.e-bookowo.pl

Kontakt: [email protected]

Wszelkie prawa zastrzeżone.

Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości

bez zgody wydawcy zabronione

Wydanie II poprawione 2016

Konwersja do epub A3M Agencja Internetowa

ROZDZIAŁ KOLEJNY

Mam potwornego kaca.

We łbie wali mi tysiące młotów. Albo jeszcze gorzej – tysiące opętanych ciężką pracą, zdezelowanych i jęczących statkowych kabestanów. Przez zabrudzony bulaj wcieka niechętnie światło zupełnie obojętnego mi dnia. I kiedy tak leżę, w półśnie-letargu, napływa idiotyczne wspomnienie wczorajszego „festiwalu”…

„Franek, steward dejman, nachyla się nade mnąidyszy:

– Ty, zajrzyj do mojej głowy, ty...

Rozłupujęwmyślach ten kokosowy orzech.

–Ico? Co widzisz?

– Nic – odpowiadam.

–Akrasnoludki? –Pyta. – Krasnoludków nie widzisz?

Możeima te krasnoludki, albo nawetipalmę. Stanowczo za wcześnie odbija mu szajba.

Wzadymionej kabinie jest nas tylko pięć osób,aatmosfera gęsta jakwstarym, zatęchłym grobie nałogowego alkoholika,ztą tylko różnicą, że świeci się światło.

Franek ciężko opada na kanapę tuż obok swojej żony. Jest bardzo pijany, ale trzyma się całkiem nieźle. Naprzeciw, wtopieniwmiękki materac koi, obejmują się – Wacekiteż, psiakrew, jego żona. Stanowczo za dużo tych kobiet. Kobieta Wacka, dorodnaiczerstwa, też ma jużwczubie. – Nie pij – brzęczy mu nad uchem – nie pij tak dużo. Musisz jeszcze wykąpać dziecko.

Słyszę to jak przez mgłę, ale gwałtownym, pijackim ruchem zwracam ku niej głowę, aż zatrzeszczałowkarku. – Wykąpie jewdomu – mówię.

– Nie wykąpie.Unas, na wsi, nie ma prysznicu. Tylko tutaj można porządnie się umyć.

– Tak – potwierdza Wacek. – Niedawno wpadł tutaj kumpel ze «Skrzata»