Erhalten Sie Zugang zu diesem und mehr als 300000 Büchern ab EUR 5,99 monatlich.
Krążące nisko jaskółki zwiastowały, że wydarzy się coś złego. Niedługo po widowiskowym wschodzie słońca nad morzem na horyzoncie majaczy widmo statku. To niecodzienny widok w środku tygodnia. Rybacy powracają zawsze w niedzielę. Chyba że grozi im niebezpieczeństwo. U brzegu zbierają się ludzie, wypatrując z lunetami przyczyny zdarzenia. Okazuje się, że jedna z barek ma kłopoty. Grupa śmiałków rzuciła się na ratunek, jednak ich łódkę porwało morze. Członkowie załogi mogą liczyć tylko na siebie i łaskę natury. Zgromadzeni przy brzegu mieszkańcy rozpoczynają modlitwy za dusze ginących...-
Sie lesen das E-Book in den Legimi-Apps auf:
Seitenzahl: 13
Das E-Book (TTS) können Sie hören im Abo „Legimi Premium” in Legimi-Apps auf:
Maria Konopnicka
Saga
Do ziemi
W niniejszej publikacji zachowano oryginalną pisownię.
Copyright © 1904, 2022 SAGA Egmont
Wszystkie prawa zastrzeżone
ISBN: 9788728055212
1. Wydanie w formie e-booka
Format: EPUB 3.0
Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.
Język, postacie i poglądy zawarte w tej publikacji nie odzwierciedlają poglądów ani opinii wydawcy. Utwór ma charakter publikacji historycznej, ukazującej postawy i tendencje charakterystyczne dla czasów z których pochodzi.
www.sagaegmont.com
Saga jest częścią Grupy Egmont. Egmont to największa duńska grupa medialna, należąca do Fundacji Egmont, która każdego roku wspiera dzieci z trudnych środowisk kwotą prawie 13,4 miliona euro.
— Oho! będzie źle, bo się żydówki kręcą! — mówiła pod wieczór nasza gospodyni, patrząc na niespokojne loty jaskółek nadbrzeżnych.
A one istotnie się kręciły, zbierając się i rozpraszając zgiełkliwie, pośpiesznie, tłumnie.
Czarne ich pióra nurzały się to w wodzie, to w poszarpanej, mrocznej czerwieni zachodu, pod którą bałwaniło się i przelewało z głuchym szumem śniade, rdzawo poplamione, morze.
Jakoż jeszcze nie ugasła ta burzliwa zorza, kiedy od wschodu zaczęły na nią iść ciężkie, prawie czarne chmury i, zatłumiwszy ostatek jasności dziennej, zwisły nad światem nizką, toczącą posową.
Zaraz też zapadła noc wczesna i tak parna, że w małych rybackich izbach trudno było oddychać, nawet przy otwartych oknach.
Zdawało się, że lada chwila błyskawice luną i rozpocznie się kanonada burzy. Jakoż w chmurach słychać było raz po raz wark groźny i głuche, to zbliżające się, to oddalające grechotanie.
Burza nie przyszła jednak.