Kruszenie odmieńca - Zenon Celegrat - E-Book

Kruszenie odmieńca E-Book

Zenon Celegrat

0,0
5,99 €

oder
-100%
Sammeln Sie Punkte in unserem Gutscheinprogramm und kaufen Sie E-Books und Hörbücher mit bis zu 100% Rabatt.
Mehr erfahren.
Beschreibung

„Kruszenie odmieńca” Zenona Celegrata to losy siedemnastoletniego Marka Kubackiego, który przez przypadek stał się ofiarą dawnych metod stosowanych przez służby specjalne PRL. Zaczęło się od miejsca jego pracy, w wagonowni PKP, gdzie na plakacie upodobnił się do Stalina, domalowując charakterystyczne dla tej postaci akcenty. Marek zostaje tajnym informatorem UB, a potem SB. Razem z kolegą Jankiem Wartkim postanawiają uciec na Zachód, ale kiedy współtowarzysza podróży dopada uczucie miłości, plan legnie w gruzach. Obaj zostają powołani do wojska, ale Kubacki wciąż ma w myślach plan ucieczki. Kiedy Marek przyjmuje propozycję wyjazdu do Południowego Wietnamu w charakterze radzisty, po raz kolejny dają znać o sobie SB, ale tym razem jest to kontrwywiad wojskowy reprezentowany przez majora Danielaka. Na swojej drodze Marek spotyka uroczą Wietnamkę, Lan, z którą romansuje. Podążając do swego celu nawiązuje kontakt z Amerykanami i rozpoczyna się jego działalność wywiadowcza w Sajgonie i Da Nang.Po dziewięciu miesiącach rozłąki Marek wraca do kraju, spotyka się z żoną, która wydaje mu się dziwnie obca, oraz z synem naznaczonym hemofilią. Zdał sobie sprawę, że jednak to nie rodzina do niego, ale on do niej musi się z powrotem dostosować.Po jakimś czasie decyduje się na podjęcie działalności szpiegowskiej na korzyść USA, jednak współpracę z CIA przerywa jego aresztowanie.

Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:

EPUB
Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.



Zenon Celegrat "Kruszenie odmieńca"

Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o. 2014 Copyright © by Zenon Celegrat, 2014

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie może być reprodukowana, powielana i udostępniana w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.

Skład: Arkadiusz Woźniak INFOX e-booki Korekta: Paweł Markowski Projekt okładki: Wydawnictwo Psychoskok sp. z o.o. Zdjęcie okładki: © Adrian Hillman - Fotolia.com

ISBN: 978‑83‑7900‑266‑5

Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o. ul. Chopina 9, pok. 23, 62-507 Konin

Zenon Celegrat
Kruszenie odmieńca

ROZDZIAŁ 1

Piątek, 17 lipca. Przelotny deszcz odświeżył powietrze. Wyjrzało słońce, ale przez mocno cieniące korony kasztanów, nie przecisnął się nawet promyk. Plac alarmowy, gdzie zwykle prowadzono zajęcia z musztry i słychać było głośne komendy dowódców, znalazł się pod władaniem ciszy. W salach wykładowych odbywały się zajęcia polityczne. Żołnierze bądź to nudzili się, udając zasłuchanych, bądź drzemali ukryci za plecami kolegów. Jeżeli ktoś rzeczywiście słuchał, to jedynie działacze Koła Młodzieży Wojskowej. Oni z reguły byli aktywni na tego rodzaju zajęciach.

Kabacki wsparł się o parapet otwartego okna. Zatopił wzrok w koronie najbliższego drzewa i powędrował myślami do Hani, szesnastoletniej panienki. Służba wojskowa dobiegała końca, zbliżał się czas, kiedy trzeba będzie pomyśleć o założeniu rodziny; pora więc wybrać odpowiednią kandydatkę na żonkę. Jako sąsiedzi znali się od ładnych paru lat, ale dopiero niedawno stwierdził, że dziewczynka przeistoczyła się w urokliwe dziewczę, nabrała kobiecych kształtów, co w jego mniemaniu oznaczało, że można zacząć myśleć o niej poważnie. Doszedł do wniosku, że nie ma co przebierać w panienkach jak w ulęgałkach, gdyż nigdy nie wiadomo, na jaką się trafi, a Hania to pierwszorzędny materiał na żonę i matkę. Wychowywała się po sąsiedzku, tak jakby pod jego okiem, stąd wiedział o niej wszystko, co powinien wiedzieć, może nawet ciut więcej. Ciemnozielone oczy o subtelnym spojrzeniu, południowa uroda, czarne, długie włosy, zgrabna sylwetka oraz cudowny uśmiech zrobiły swoje…

– Kapralu Kabacki, co was tak rozmarzyło? – oficer polityczny przepędził wspomnienia. –Podzielcie się z nami.

Marek wstał.

– Przypomniała mi się koleżanka ─ odparł cicho.

– Na drzewie siedzi?

Żołnierze zarechotali radośnie. Na chwilę wszyscy się ożywili. Ten i ów popatrzył w otwarte okno, potem na Kabackiego. Kiedy zapanowała cisza, zadowolony kapitan wrócił do swego wykładu, a Marek do Hani.

Gustował w takich. Już widział ją u swego boku. Chodziła jeszcze do liceum, lecz był gotów poczekać, aż je skończy. Dziewczę, jak się już rzekło, miało szesnaście wiosen, a jej matka, Krysia, zaledwie drugie tyle. Obie jak łanie. W córce płynęło pół krwi polskiej, w matce tylko węgierska. Skradł młódce wszystkiego pięć, góra sześć całusów, a i te przeważnie w biegu, bo starsza czuwała i zawsze była tam, gdzie zanosiło się na więcej.

Któregoś dnia szarmancko ukłonił się starszej na ulicy i chciał iść dalej, lecz zastąpiła mu drogę i spytała, czy przychodzi do niej, czy do córki. Zaskoczony pytaniem, zaczął się jąkać, poczuł ogień na uszach i policzkach, w końcu wziął się w garść i powiada, że przychodzi tak sobie, po sąsiedzku, ale do Hani też. Lubi ją, dobrze mu się z nią rozmawia, świetnie czuje się w jej towarzystwie i gdyby nie wojsko, spotykaliby się częściej, bo bardzo mu się podoba. Może kiedyś zostanie jego żoną, wypalił na koniec. Nie miał czasu na odpowiedź przemyślaną, jedynie na szczerą. A szczerość lubi płatać figle.

Jednego razu namówiły go na kino. Konkretnie matka wyszła z taką propozycją. W czasie seansu Krysia przylgnęła do niego, nie zdając sobie sprawy, że tym samym ogłasza hormonom alarm bojowy. Odsunął się może na centymetr, bo nie było więcej miejsca, lecz natychmiast zlikwidowała nawet taką odległość. W pewnym momencie jego ręka przypadkowo trafiła na ciepłe udo. Co prawda przez sukienkę, mimo to odczuł przyjemne ciepło w piersi. Opamiętał się i szybko zabrał rękę. Pomyślał o udzie Hani. Chętnie by położył na nim dłoń, ale się nie odważył. Mógł przecież zniechęcić ją do siebie i zaprzepaścić wszelkie szanse. Potajemne buziaki nie upoważniały do sięgania po inne przyjemności. Wyczuł, jak Krysia leciutko rozchyliła nogi, jakby zapraszała dłoń tam, gdzie nigdy u żadnej dziewczyny jeszcze nie była. Nic z tego, nie posunął się dalej. Strach go obleciał. Hania niczego nie zauważyła, ponieważ przytulona do jego ramienia, wpatrywała się w ekran. Do końca filmu trzymał się na baczności, nie chcąc przypadkiem trafić dłonią tam, gdzie nie powinien trafić, choć starsza puszczała przyzwalające sygnały. Wyszły z kina zadowolone, tym bardziej że na ekranie przystojny i kochliwy młodzian podskubywał dziewkę aż słoma fruwała. Według wróżby Cyganki, Fanfan Tulipan po zaciągnięciu się do wojska, miał poślubić córkę króla. Kabacki na jego miejscu bez wątpienia wolałby poślubić Hanię.

Siedząc na tych zajęciach, przyrzekł sobie nie dopuścić do podobnego przypadku i nie przeskakiwać z kwiatka na kwiatek nawet wyobraźnią, jak to było kilka miesięcy wcześniej. Jeśli ma być Hania, to tylko ona w myśli, w mowie i w uczynku. Słowa dotrzymywał, przynajmniej na razie. Podczas niedawnego urlopu nic gorszącego między nim a Krysią nie zaszło, natomiast z Hanią rozmawiał wyłącznie w obecności przyzwoitki, czyli starszej. Nie miał do niej żalu za dbałość o cnotę córki. Taka piecza była mu właściwie na rękę.

Ktoś niezdecydowanie zapukał do drzwi.

– Wejść! – rzucił w tamtą stronę oficer polityczny. Wszedł podoficer dyżurny baterii dowodzenia pułku i regulaminowo zameldował kapitanowi, że zgodnie z poleceniem oficera dyżurnego kapral Kabacki ma się natychmiast stawić u zastępcy dowódcy pułku do spraw liniowych.

Najwyższym rangą oficerem, z jakim dotychczas rozmawiał, był major, szef łączności pułku. A tu nagle wzywa go taka szycha! Zgodnie z regulaminem, do przełożonych wyższego szczebla, a zastępca do takich należał, idzie się z niższym przełożonym, który przedstawia podwładnego do raportu. Choć w tym wypadku nie chodziło o raport i żadna kara mu nie groziła, poszedł jak na nie swoich nogach. Przez całą drogę wysilał umysł. Ten jednak nie podsunął żadnych danych, które mogły usprawiedliwić wezwanie. Co prawda zastępca dowódcy pułku nie był aż tak groźny czy nieprzystępny, żeby się go bać, ale Kabacki czuł pewien niepokój i wolałby tam nie iść.

Pułkownik siedział za biurkiem, a dwaj cywile przy stoliku dla interesantów w pobliżu okna. Marek zameldował się regulaminowo.

– To oficerowie kontrwywiadu – powiedział pułkownik, wstając. Wyszedł zza biurka i dodał: – Chcą z wami porozmawiać.

Ot pech, pomyślał Kabacki. Wyniuchali mnie nawet tutaj.

Pięć lat wcześniej zetknął się z funkcjonariuszem UB. Wszystko zaczęło się w wagonowni, czyli w miejscu pracy, podczas przerwy śniadaniowej. Brakoroba na plakacie upodobnił wtedy do Stalina, domalowując odpowiednimi farbami stosowne wąsiska, brwi, włosy i nieodłączną fajkę, którą umieścił za uchem generalissimusa. W rzeczywistości Stalin nigdy jej tam nie wkładał. Ale liczył się efekt. Koledzy mieli cichy ubaw. Na słowny komentarz nikt się nie zdobył; w pobliżu znajdowało się biuro i co jakiś czas któryś z urzędników pojawiał się na stanowiskach pracy.

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!