Erhalten Sie Zugang zu diesem und mehr als 300000 Büchern ab EUR 5,99 monatlich.
Ta mistyfikacja się opłaca!Jim Barnett to nowy w okolicy, ale piekielnie skuteczny prywatny detektyw, a przy tym szlachetny człowiek - swoją rolę traktuje jak posłannictwo, więc pracuje za darmo. Przynajmniej oficjalnie. W rzeczywistości to nowe wcielenie Arsène'a Lupina, który podstępnie okrada zarówno ściganych bandytów, jak i swoich zleceniodawców. Pomaga mu młody inspektor Théodore Béchoux, który zaczyna nabierać podejrzeń wobec swojego kompana...W 2021 r. na platformie Netflix premierę miał serial "Lupin" zainspirowany książkowymi przygodami Arsène'a Lupina.Wyśmienita lektura dla miłośników błyskotliwych kryminałów w stylu Arthura Conana Doyle'aArsène Lupin to szarmancki, czuły na wdzięki kobiet mistrz charakteryzacji. Wrodzony spryt pozwala mu wychodzić z największych opresji. Żyje z kradzieży, ale trzyma się etosu, zgodnie z którym rabuje jedynie złoczyńców, wymierzając im tym samym sprawiedliwość. Postać tego dżentelmena-włamywacza była inspirowana historią Mariusa Jacoba - anarchisty, który dokonał ponad 150 włamań, za co został skazany na 23 lata więzienia.
Sie lesen das E-Book in den Legimi-Apps auf:
Seitenzahl: 22
Das E-Book (TTS) können Sie hören im Abo „Legimi Premium” in Legimi-Apps auf:
Maurice Leblanc
Saga
Arsène Lupin. Most, który runął
Tytuł oryginału The Bridge that Broke
Język oryginału angielski
Zdjęcie na okładce: Shutterstock
Copyright © 1929, 2022 SAGA Egmont
Wszystkie prawa zastrzeżone
ISBN: 9788728463109
1. Wydanie w formie e-booka
Format: EPUB 3.0
Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.
Język, postacie i poglądy zawarte w tej publikacji nie odzwierciedlają poglądów ani opinii wydawcy. Utwór ma charakter publikacji historycznej, ukazującej postawy i tendencje charakterystyczne dla czasów z których pochodzi.
www.sagaegmont.com
Saga jest częścią Grupy Egmont. Egmont to największa duńska grupa medialna, należąca do Fundacji Egmont, która każdego roku wspiera dzieci z trudnych środowisk kwotą prawie 13,4 miliona euro.
To było wtorkowe popołudnie w środku lata. Paryż opustoszał jak martwe miasto. Jim Barnett siedział w swoim biurze z nogami na biurku, rękawy koszuli miał podwinięte. Przy jego łokciu stała szklanka z jasnym piwem, zielona żaluzja chroniła przed palącym słońcem. Komuś nieprzychylnemu mogłoby się wydać, że Barnett drzemie, a wrażenie to byłoby wzmocnione przez jego raczej głośny i rytmiczny oddech.
Nagłe pukanie do drzwi spowodowało, że Barnett zrzucił nogi na ziemię i usiadł prosto.
– Nie, nie może być! Upał musi mącić mi wzrok – zagrzmiał Barnett z udawanym zdziwieniem.
Inspektor Béchoux, we własnej osobie, zamknął za sobą drzwi i z pewnym niesmakiem skonstatował stan rozkładu swojego przyjaciela. Béchoux dbał o to, by prezentować się zawsze w nienagannej formie. Nawet teraz, mimo upału, był odświeżony i nieskazitelny, jak spod igły.
– Jak pan to robi? – zapytał Barnett, opadając z powrotem na swoje krzesło.
– Co robię?
– Wygląda jak z żurnala, i to lodowego. Cholernie dobrze, że tak to ujmę!
Béchoux uśmiechnął się, nie kryjąc dumy.
– To całkiem proste – zauważył skromnie.
– Ale rozumiem, że sprawa, nad którą pan pracuje nie jest tak prosta, bo inaczej nie przychodziłby pan po pomoc do obozu wroga, prawda, Béchoux?
Béchoux zaczerwienił się. Bardzo bolało go to, że trudności w pracy kilkakrotnie zmusiły go do przyjęcia pomocy Jima Barnetta. Bo Barnett był pomocny, i to zadziwiająco. Problem polegał na tym, że zawsze potrafił pomóc nie tylko innym, ale i sobie.
– O co chodzi tym razem? Mam cały dzień do dyspozycji – i jutro, i pojutrze. Agencja Barnetta nie ma wielu klientów o tej porze roku, chociaż gwarantuje „darmowe informacje”. Niektórzy do teatru nie wejdą nawet za darmo... Ech!
– A co powiedziałby pan na wycieczkę na wieś?
– Béchoux, spada mi pan z nieba, choć w solidnym przebraniu. Co to za sprawa?
Inspektor Béchoux mimowolnie się uśmiechnął.
– To prawdziwa tajemnica: nagła śmierć słynnego naukowca, profesora Saint-Prix.
– Znam to nazwisko, ale nie czytałem o jego śmierci w gazetach. Został zamordowany?
Uśmiech inspektora był zagadkowy.
– Chciałbym, aby właśnie to pomógł mi pan ustalić. Mój samochód stoi niedaleko stąd. Proszę spakować torbę i zabrać się ze mną. Opowiem panu wszystkie szczegóły po drodze.
Barnett podniósł się niechętnie, wypił resztkę piwa i szybko przygotował się do wyjazdu. Kwadrans później wyjeżdżali z Paryża małą dwuosobówką inspektora Béchoux.
– Zostałem wezwany w tej sprawie – powiedział Béchoux. – Przez doktora Desportes z Beauvray, starego znajomego. Zadzwonił w poniedziałek rano i powiedział, że w Beauvray odbędzie się dochodzenie – profesor Saint-Prix, naukowiec, zmarł po wpadnięciu do strumienia w swoim ogrodzie.
– Nie ma w tym nic tajemniczego.