Dziewczyny z PRL-u - Małgorzata Chaładus - E-Book

Dziewczyny z PRL-u E-Book

Małgorzata Chaładus

0,0
6,49 €

oder
-100%
Sammeln Sie Punkte in unserem Gutscheinprogramm und kaufen Sie E-Books und Hörbücher mit bis zu 100% Rabatt.
Mehr erfahren.
Beschreibung

Powieść Małgorzaty Chaładus „Dziewczyny PRL-u” to wzruszająca opowieść o trzech pokoleniach kobiet, którym przyszło żyć w powojennej Polsce i czasach PRL-u. Marta, opuściwszy zrujnowaną Warszawę, wyjeżdża do Dzierżoniowa, by tam na nowo ułożyć sobie życie. Wraz z drugim mężem wychowuje tam córkę z pierwszego małżeństwa, co nie jest łatwe, ponieważ dziewczyna dorastając, wchodzi w okres buntu i sama wie, co jest dla niej najlepsze. Nie zważając na rady matki, Anna wychodzi za mąż za chłopaka z partii. Nie musi długo czekać, by przekonać się, jak bardzo życie ją rozczarowało. Zostaje młodą matką z chorym mężem i nie zawsze radzi sobie z natłokiem problemów. Na szczęście ma oparcie w matce i ojczymie, którzy przez całe życie pozostali dla niej podporą. Po śmierci męża Anna zaczyna spotykać się z przystojnym młodym lekarzem i dopiero teraz czuje, czym jest prawdziwa miłość. Drugi raz wychodzi za mąż, tym razem ma jednak rywalkę w osobie teściowej. Życie pozornie stabilizuje się, kiedy z mężem i córką Basią przeprowadzają się z Wrocławia do Świnoujścia. Tam Anna rodzi dwoje kolejnych dzieci, a życie z pozoru płynie spokojnie. W dorastającej córce widzi siebie sprzed lat i obawia się, by kolejna kobieta w rodzinie, nie popełniła tych samych błędów, co ona. Czy ustrzeże przed nimi dorastającą Basię? Poznaj historię tych trzech niezwykłych kobiet, czytając powieść „Dziewczyny z PRL-u”

Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:

EPUB
Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.



Małgorzata Chaładus "Dziewczyny z PRL-u"

Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o. 2014 Copyright © by Małgorzata Chaładus, 2014

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie może być reprodukowana, powielana i udostępniana w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.

Skład: Arkadiusz Woźniak INFOX e-booki Projekt okładki: Wydawnictwo Psychoskok Zdjęcie okładki: © Garrincha - Fotolia.com Korekta: Paulina Jóźwiak

ISBN: 978-83-7900-201-6

Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o. ul. Chopina 9, pok. 23, 62-507 Konin tel. (63) 242 02 02, kom.665-955-131

Małgorzata Chaładus
Dziewczyny
z PRL-u

Rozdział I

Annę obudziło natrętne brzęczenie muchy. Obijała się o nagrzaną słońcem szybę upojona ciepłem. Anna zerwała się przerażona i rozejrzała dookoła. Uspokojona opadła z powrotem na poduszkę. To tylko dźwięk. Jest w domu, u siebie. Zatkała uszy rękami/rękoma. Nienawidziła tego dźwięku, ale jeszcze bardziej nienawidziła zabijania. Choćby tylko much.

Spojrzała na zegarek. Dopiero szósta. No i niedziela przecież. Nie było się gdzie spieszyć. Przymknęła oczy, ale nie mogła zasnąć. Wszystkiemu winna ta przeklęta mucha.

Niechciane obrazy wciskały się pod powieki i nie dawały odpędzić. Mieszały się w poszatkowany wybuchami, boleśnie chaotyczny obraz.

Obrzydliwie oblepiony muchami lep nad drewnianym, poczerniałym od brudu czy sadzy stołem. Gęsty, wyciskający łzy z oczu dym nad płonącą Warszawą. Drażniący gardło dym z pieca, zanim zajął się wilgotny chrust, który gospodarz pozwalał zbierać im w swoim lasku. Zuchowaty uśmiech matki, kiedy zdejmowała z palca szeroką obrączkę i zaręczynowy pierścionek z rubinem otoczony małymi diamencikami. A potem ten okropny płacz w nocy, tłumiony poduszką, żeby nie obudzić jej, Anny. Gorący ciężar grubej pierzyny w dusznej chałupie. No i muchy, wszędzie muchy.

Anna poczuła krople potu na czole. Wysunęła nogę spod kołdry. Po chwili odrzuciła przykrycie i postanowiła wstać. Odsunęła zasłonę i uchyliła okno. Powiało chłodem. Mucha unikała zręcznie manewrów papucia Anny usiłujących wygonić ją na chłód poranka. Odbijała się tylko czasem od podeszwy, padała oszołomiona na parapet i po sekundzie była z powrotem na szybie. Anna wzruszyła ramionami z rezygnacją i powlokła się do kuchni. Na stole w kuchni zauważyła opartą o cukiernicę kartkę od matki. Zmarszczyła się gniewnie. Matka ciągle uważa ją za dziecko, które nie potrafi sobie samo poradzić. A przecież skończyła już piętnaście lat. Zresztą dzieckiem przestała być już dawno. Najpierw w Warszawie, kiedy po raz pierwszy widziała, jak umiera człowiek. Potem w czasie tej okropnej wędrówki w poszukiwaniu dachu nad głową. A już ostatecznie na wsi, kiedy trzeba było brnąć w półmetrowym śniegu po chrust albo do studni w miejskich półbucikach.

Sięgnęła po kartkę. Same dyrdymały, jasne, wiedziała z góry. Dziwne, że matka nie przyczepiła jeszcze smoczka do swojego liściku. Anna chwyciła ołówek i drukowanymi literami napisała w poprzek kartki: JESTEM DOROSŁA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Przyniosło jej to niejaką ulgę. Mogła się teraz zastosować do instrukcji matki. Masło pływało we wiadrze z wodą na balkonie. Trzeba je było stamtąd zabrać, zanim słońce dojdzie. Jakby się sama nie potrafiła domyślić!

- To ja jestem przy zdrowych zmysłach - skandowała wnosząc wiadro do kuchni. Trochę wody wychlusnęło się na podłogę. Anna roztarła ją papuciem i poszła w stronę łazienki. Wanna wypełniona była wodą. Brązowawy osad pokrywał dno. Anna odkręciła kran nad umywalką. Rozległo się bulgotanie, ale nie pokazała się choćby jedna kropla wody. Jak zwykle.

Anna śmiejąc się, szorowała zęby proszkiem. Przypomniała sobie, jak wściekała się gospodyni, kiedy przyłapała ją i matkę na myciu zębów solą.

Zakichana dziura, mruczała nalewając musztardówką wodę do umywalki.

Anna nie bardzo pamiętała Warszawę. A raczej nie pamiętała szczegółów, nazw ulic, wyglądu sąsiadów, ani nawet rozkładu ich dawnego mieszkania. Pamiętała natomiast wesołe dzwonki tramwajów, bezpieczne wtulenie rąk w ciepło dłoni rodziców podczas jesiennego spaceru w Łazienkach, zapach choinki, a przede wszystkim pewność, że wszystko będzie trwało niezmiennie, że tak po prostu urządzony jest świat. I chociaż ten świat runął, czuła się nadal warszawianką. Była pewna, że wróci kiedyś z matką na właściwe dla nich miejsce. Dzierżoniów to beznadziejna dziura, niemądra pomyłka matki, żart losu. Matka na pewno to zrozumie. Przecież płakała w kinie podczas kroniki na widok zrujnowanego miasta. Z drugiej strony wydawała się coraz bardziej zadomowiona w nowym otoczeniu. Anna skrzywiła się. Wiedziała, że Antoni też byłby przeszkodą na drodze do Warszawy. Chciałby na pewno zostać na miejscu. Jego rodzina osiedliła się w Piławie, o rzut kamieniem, jak mawiał. Lubił bardzo swoją rodzinę, chociaż kłócili się ciągle o byle co. Postronnym trudno było zrozumieć, o co im właściwie chodzi, bo posługiwali się rodzinnym językiem, pełnym zawiłych aluzji niezrozumiałych dla niewtajemniczonych. Annę nudziły śmiertelnie ich zagrywki i nie dawała się wciągać w słowne szermierki. Tymczasem matkę wyraźnie to wszystko bawiło. Odcinała się i sama przycinała, nic sobie nie robiła z niemądrych żartów, zbywała je śmiechem. Anna nie była pewna czy w grę wchodziło tu dziwaczne poczucie humoru, czy wzgląd na Antoniego. Zmarszczyła się. Jeżeli to drugie, to matka nie zechce wyjechać bez niego. Anna nawet lubiła Antoniego. Tylko co z tego? Lubiła też kawę z mlekiem i ciasto z kruszonką. Lubić można tysiące rzeczy i ludzi. To nie znaczy, że są niezbędni. Niezbędni są ci, których się kocha. Miłość jest czymś wyjątkowym. Nie może trafiać się raz po raz, jak katar. Matka powinna to dawno zrozumieć. Nie powinna tak patrzeć na Antoniego. Więc jej straszny płacz wtedy, w ciemnościach wiejskiej chałupy, był definitywnym końcem jednej miłości, otwierającym drogę do kolejnej?

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!