Mozaika - Małgorzata Chaładus - E-Book

Mozaika E-Book

Małgorzata Chaładus

0,0
5,49 €

oder
-100%
Sammeln Sie Punkte in unserem Gutscheinprogramm und kaufen Sie E-Books und Hörbücher mit bis zu 100% Rabatt.
Mehr erfahren.
Beschreibung

„Mozaika” Małgorzaty Chaładus Opowiada o miłość tej pierwszej i tej ostatniej. Między kobietą i mężczyzną. Między chłopakiem a dziewczyną. Między rodzeństwem. Co odkrywamy w sobie kochając? Co znajdujemy w tych, których kochamy? Na ile jesteśmy odpowiedzialni za wybory innych?„Mozaikę” tworzy wiele postaci. Magda i Wanda – siostry, które z biegiem lat oddaliły się od siebie. Po wypadku Wandy, Magda zaczyna zastanawiać się nad ich wzajemnymi stosunkami. Wracają wspomnienia o młodości, popełnianych błędach, dawnych znajomych. Pogrzeb Wandy staje się refleksją dla osób, które ją znały. Córka Wandy – Malwina, tęskni za możliwością dojrzalszych kontaktów w z matką. Partner Wandy, Patryk, nie ma pewności czy był przez nią kochany. Darek, syn Magdy i ulubieniec Wandy bardzo ubolewa nad śmiercią ciotki, ale uczucie żalu przysłania fascynacja pierwszą miłością. Tak naprawdę wszyscy bohaterowie w tej powieści szukają prawdziwej miłości.Poszukiwanie nowych dróg, pierwsze zauroczenia, ale też tragiczne wydarzenia. To wszystko składa się na powieść „Mozaika” i sprawia, że czyta się ją jednym tchem.

Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:

EPUB
Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.



Małgorzata Chaładus
Wydawnictwo Psychoskok

Małgorzata Chaładus „Mozaika”

Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o. 2016 Copyright © by Małgorzata Chaładus, 2016

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie może być reprodukowana, powielana i udostępniana w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.

Skład: Wydawnictwo Psychoskok

Projekt okładki: Wydawnictwo Psychoskok

Zdjęcie okładki © Fotolia-cheng qin

Korekta: Marlena Rumak

ISBN: 978-83-7900-476-8

Wydawnictwo Psychoskok sp. z o.o.

ul. Spółdzielców 3, pok. 325, 62-510 Konin

tel. (63) 242 02 02, kom. 695-943-706

wydawnictwo.psychoskok.pl e-mail:[email protected]

Cz. I-Wypadek

Wanda oddychała regularnie igłęboko. Chciała, żeby myślał, że już zasnęła. On nie spał. Czegoś oczekiwał. Żeby wymówiła jego imię? Za żadne skarby! Był obcy jak wszyscy inni, bezimienny. Poczuła nieznośne swędzenie za lewym uchem. Oblało ją gorąco. Kropelki potu wystąpiły na czoło. Przygryzła dolną wargę, żeby nie krzyczeć. Krople nabrzmiewały jak wrzody. Ludzie wczasach zarazy najpierw przyglądali im się zniedowierzaniem, potem zprzerażeniem iw końcu zrezygnacją. Rezygnacja... obojętność... nic lepszego nie może się przytrafić. Jak cudownie byłoby niczego już nie chcieć... nirwana... raj...

On ciągle nie spał. Wanda westchnęła iprzewróciła się na lewy bok. Potarła głową opoduszkę. Ucho podwinęło się. Swędzenie przeszło wból. Trzeba przeczekać, nie ruszać się. On na pewno czyha. Tak to już jest. Ludzie czyhają jeden na drugiego. Ona też. Żeby on zasnął. Zwykle zasypiał pierwszy. Na co on czyha? Na jej czyhanie? Wanda otworzyła oczy. Posłusznie starały się oswoić ciemność. Czyhałyna cokolwiek do zobaczenia. Wisząca na ścianie półeczka zksiążkami czyhała, żeby coś zniej wybrać. Wanda wysunęła język na całą długość. Zachichotała. Zacisnęła usta czyhającna jego ruch. On zaśmiał się głucho. Bełkotał niezrozumiale iznowu się śmiał. Jednak zasnął icoś mu się śniło. Wandzie udzieliła się jego wesołość. Trzęsła się ze śmiechu. Łzy spływały na poduszkę, aon już był winnym świecie, oddychał spokojnie anią ciągle szarpały paroksyzmyśmiechu. Dostała czkawki. Była pewna, że nie zaśnie. Wstała ina bosaka podreptała do kuchni, żeby napić się wody. Zapaliła światło. Wszystko było jak zwykle. Pęknięty wrogu kafelek nad zlewem czekał cierpliwie, żeby zakryć jego rankę jakąś nalepką. Ile razy otym mówili? Inic. Na co komu rozmowy opękniętym kafelku? Nic go przecież nie boli. Ból... Pewnych rzeczy nie da się wytłumaczyć. Trzeba zrezygnować. Nie ma lepszego wyjścia. Wanda przesunęła palcem po pęknięciu. Niech tak zostanie. Nie będą już otym mówić. Człowiek dyszy, szarpie się, przestawia. Inic. Pozostaje sobą. Choćby zakłamał zdarzenia, które składały się na ograniczającą go formę. Jakie to oczywiste.

Rozejrzała się po kuchni. Wszystko było jak zwykle, oczywiste. Zalepienie jednego pęknięcia nic nie mogło zmienić. Ani przemeblowanie, ani przemalowanie, ani przeprowadzka. Oczywistość rozrastała się wjej wnętrzu. Była nieopanowana. Przerzucała się na coraz to nowe dziedziny świadomości. Plugawiła je. Nie dozwalała na nic oprócz siebie. Wanda sięgnęła po czajnik inapełniła go wodą. Niektóre myśli najlepiej zalewa się herbatą. Wrzuciła do kubka torebeczkę zsuszem iczekała na szum gotującego się ukropu. Nareszcie. Płyn pogłębiał barwę. Wzruszyła ramionami. Tak naprawdę wcale nie chciało jej się pić. Wlała wsiebie mnóstwo wody, zanim udało jej się opanować czkawkę. Herbata może poczekać do rana na Patryka. Lubił zimną. Nie obrzydzała go nawet połyskująca metalicznie na powierzchni płynu błonka. Wanda zaklęła. Dlaczego czepia się drobiazgów? Miłość powinna wznieść się ponad trywialność. Nie miała wątpliwości, że go kocha. Nawet wchwilach rozdrażnienia. To powinno wystarczyć. Tak, to wystarczy.Miłość niejedno ma imię. Wanda zaśmiała się. Który to zkolei banał wjej życiu? Nie wolno tak myśleć. Trzeba być blisko, skrócić odległość między dwoma niezrozumiałymi dla siebie światami na ile się da. Spowodować emocjonalną osmozę. Wmiarę, wmiarę. Wzdrygnęła się. Zderzenie zanty światem. Unicestwienie. Definitywny koniec banału. Samo życie nim jest. Miliardy, które przeminęły bez śladu... miliardy, które dopiero przemijają...i te, które dopiero rozpoczną przemijanie...