Wesele - Stanisław Wyspiański - E-Book

Wesele E-Book

Stanisław Wyspiański

0,0
0,49 €

oder
-100%
Sammeln Sie Punkte in unserem Gutscheinprogramm und kaufen Sie E-Books und Hörbücher mit bis zu 100% Rabatt.
Mehr erfahren.
Beschreibung

Wesele to dramat autorstwa Stanisława Wyspiańskiego wydany pierwszy raz w 1901 roku.Utwór przedstawia autentyczne wydarzenie – wesele poety Lucjana Rydla z chłopką Jadwigą Mikołajczykówną. Ślub miał miejsce 20 listopada 1900 roku w Bazylice Najświętszej Maryi Panny w Krakowie, wesele zaś w podkrakowskiej wsi Bronowice.Pisząc Wesele Wyspiański inspirował się dramatami Mickiewicza, Fredry i Słowackiego oraz malarstwem Malczewskiego i Maksymiliana Gierymskiego.Wesele składa się z trzech aktów. Akt I jest aktem realistycznym, napisanym w konwencji komedii realistycznej, akt II jest natomiast aktem symboliczno-wizyjnym, obie te konwencje przeplatają się w akcie trzecim. Utwór ma budowę szopkową. Jest kontynuacją dramatów romantycznych. Przedstawia sytuację duchową narodu, nawiązując m.in. do rzezi galicyjskiej z 1846. Autor pokazuje, dlaczego Polacy nie potrafią wywalczyć niepodległości.

Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:

EPUB
Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.



Stanisław Wyspiański
Wesele
Wydawnictwo Psychoskok

Stanisław Wyspiański „Wesele”

Copyright © by Stanisław Wyspiański, 1901

Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o. 2017

Zabrania się rozpowszechniania, kopiowania

lub edytowania tego dokumentu, pliku

lub jego części bez wyraźnej zgody wydawnictwa.

 Tekst jest własnością publiczną (public domain)

ZACHOWANO PISOWNIĘ

I WSZYSTKIE OSOBLIWOŚCI JĘZYKOWE.

Skład: Kamil Skitek

Projekt okładki: Kamil Skitek

Druk: Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego, 1901

Kraków 1901

ISBN: 978-83-8119-012-1

Wydawnictwo Psychoskok sp. z o.o.

ul. Spółdzielców 3, pok. 325, 62-510 Konin

tel. (63) 242 02 02, kom. 695-943-706

http://www.psychoskok.pl/ e-mail:[email protected]

OSOBY:

GOSPODARZ

PAN MŁODY

MARYSIA

OJCIEC

JASIEK

POETA

NOS

MARYNA

RADCZYNI

CZEPIEC

KLIMINA

STASZEK

ŻYD

MUZYKANT

GOSPODYNI

PANNA MŁODA

WOJTEK

DZIAD

KASPER

DZIENNIKARZ

KSIĄDZ

ZOSIA

HANECZKA

CZEPCOWA

KASIA

KUBA

RACHEL

ISIA

OSOBY DRAMATU:

CHOCHOŁ

WIDMO

STAŃCZYK

HETMAN

RYCERZ CZARNY

UPIÓR

WERNYHORA

Akt I

DEKORACYA:

Noc Listopadowa; w chacie, w świetlicy. Izba wybielona siwo, prawie błękitna, jednym szarawym tonem pół-błękitu obejmująca i sprzęty i ludzi, którzy się przez nią przesuną.

Przezedrzwi otwarte z boku, ku sieni, słychać huczne weselisko, buczące basy, piskanie skrzypiec, niesforny klarnet, hukania chłopów i bab i, przygłuszający wszystką nutę, jeden melodyjny szum i rumot tupotających tancerzy, co się tam kręcą w zbitej masie w takt jakiejś ginącej we wrzawie piosenki...,

I cała uwaga osób, które przez tę izbę-scenę przejdą, zwrócona jest tam, ciągle tam; zasłuchani, zapatrzeni ustawicznie w ten tan, na polską nutę,... wirujący dookoła, w półświetle kuchennej lampy, taniec kolorów, krasych wstążek, pawich piór, kierezyj, barwnych kaftanów, nasza dzisiejsza wiejska Polska.

A na ścianie głębnej: drzwi do alkierzyka, gdzie łóżka gospodarstwa i kołyska i pośpione na łóżkach dzieci, a górą zszeregowani Święci obrazkowi. Na drugiej bocznej ścianie izby: okienko, przysłonione białą muślinową firaneczką; nad oknem wieniec dożynkowy z kłosów; — za oknem ciemno, mrok, — za oknem sad, a na deszczu i słocie krzew otulony w słomę, w zimową ochronę okryty.

Na środku izby stół okrągły, pod białym, sutym obrusem, gdzie przy jarzących brązowych świecznikach żydowskich suta zastawa, talerze, poniechane tak, jak dopiero co od nich cała weselna drużba wstała, w nieładzie, gdzie nikt o sprzątaniu nie myśli. Około stołu prosie drewniane stołki kuchenne z białego drzewa; przytem na izbie biórko, zarzucone mnóstwem papierów; ponad biórkiem fotografia matejkowskiego Wernyhory i litograficzne odbicie matejkowskich Racławic. Przy ścianie w głębi sofa wyszarzana; ponad nią złożone w krzyż szable, flinty, pasy podróżne, torba skórzana. W innym kącie piec bielony, do maści z izbą; obok pieca stolik empire, zdobny świecącemi resztami brązów, na którym zegar stary, alabastrowemi kolumienkami dźwigający złocony krąg godzin; nad zegarem portret pięknej damy w stroju z lat 1840 w lekkim muślinowym zawoju przy twarzy młodej w lokach i na ciemnej sukni.

U boku drzwi weselnych skrzynia ogromna wyprawna wiejska, malowana w kwiatki pstre i pstre desenie; wytarta już i wyblakła. Pod oknem stary grat, fotel z wysokim oparciem.

Nad drzwiami weselnymi ogromny obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej z jej sukienką srebrną i złotym otokiem promieni na tle głębokiego szafiru; a nad drzwiami alkierza takiż ogromny obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, w utkanej wzorzystej szacie w koralach i koronie polskiej Królowej, z dzieciątkiem, które rączkę ku błogosławieniu wzniosło.

Strop drewniany w długie belki proste z wypisanym na nich Słowem Bożym i rokiem pobudowania.

RZECZ DZIEJE SIĘ WROKU TYSIĄC DZIEWIĘĆSETNYM.

SCENA 1. CZEPIEC, DZIENNIKARZ.

CZEPIEC

Cóż tam panie wpolityce?

Chińczyki trzymają się mocno!

 DZIENNIKARZ

A, mój miły gospodarzu,

mam przez cały dzień dosyć Chińczyków

 CZEPIEC

Pan polityk!

 DZIENNIKARZ

 otóż właśnie polityków

mam dość, po uszy, dzień cały

 CZEPIEC

kiedy to ciekawe sprawy

 DZIENNIKARZ

Ato czytaj, kto ciekawy; —

wiecie choć, gdzie Chiny leżą

 CZEPIEC

No daleko, kajsi gdzieś daleko;

apanowie to nijak nie wiedzą,

że chłop chłopskim rozumem trafi,

choćby było idaleko.

Ai my tu cytomy gazety

isyćko wiemy

 DZIENNIKARZ

 A po co — ?

 CZEPIEC

Sami się do światu garniemy

 DZIENNIKARZ

Ja myślę, że na waszej parafii

świat dla was aż dosyć szeroki

 CZEPIEC

Atu ano iu nas bywają,

co byli aże dwa roki

wJaponii; jak była wojna

 DZIENNIKARZ

ale tu wieś spokojna, —

niech na całym świecie wojna,

byle polska wieś zaciszna,

byle polska wieś spokojna

 CZEPIEC

Pon się boją we wsi ruchu,

Pon nos obśmiwajom wduchu. —

Ajak my, to my się rwiemy

ino do jakiej bijacki.

Ztakich jak my był Głowacki.

Ajak myślę, że panowie

duza by już mogli mieć,

ino oni nie chcom chcieć!

SCENA 2. DZIENNIKARZ, ZOSIA.

 DZIENNIKARZ

Pani to taki kozaczek:

jak zesiądzie zkonika, jest smutny,

 ZOSIA

Apan zawsze bałamutny

 DZIENNIKARZ

to nie komplement, to czuję

itego bynajmniej nie tłumię

 ZOSIA

Dobrze, że przynajmniej pan umie

zmiarkować kiedy uczucie

akiedy salonowa zabawka, —

ale wtym razie

 DZIENNIKARZ

 to sprawka

pani wdzięku, pani jest bardzo miła,

pani tak główkę schyliła

 ZOSIA

Prawda? tak jakbym się dziwiła,

że mnie tyle honoru spotyka,

pan redaktor dużego dziennika

przypatruje się ioczy przymyka

na mnie, jako na obrazek

 DZIENNIKARZ

Aobrazek malowny, bez skazek,

farby świeże, naturalne,

rysunek ogromnie prawdziwy,

wszystko aż do ram idealne

 ZOSIA

widzę, znawca osobliwy

 DZIENNIKARZ

Iczemuż pani się gniewa

 ZOSIA

że pan jak Lohengrin śpiewa

nademną, jak nad łabędziem,

że my dla siebie nie będziem

ipocóż tyle śpiewności?

 DZIENNIKARZ

oto tak, tak zrozlewności

towarzyskiej.

SCENA 3. RADCZYNI, HANECZKA, ZOSIA.

 HANECZKA

ach cioteczko, ciotusieńko!

  RADCZYNI

co serdeńko?

 HANECZKA

tamci tańczą, my stoimy;

chcemy tańczyć także imy

  RADCZYNI

Może który zpanów zechce

 ZOSIA

znikim zpanów tańczyć nie chce

  RADCZYNI

potańcujcie trochę same

 ZOSIA

mybyśmy chciały zdrużbami,

ztymi, co pawiemi piórami

zamiatają pułap izby

  RADCZYNI

poszłybyście tam do ciżby

 HANECZKA

to tak miło, miło wścisku

  RADCZYNI

Oni się tam gniotą, tłoczą

ini ztąd, ni zowąd naraz

trzask, prask, biją się po pysku

to nie dla was

 ZOSIA

My wrócimy zaraz

  RADCZYNI

Cóżeś ty tak dziś wesoła

odgarnij se włosy zczoła.

 ZOSIA

Raz dokoła, raz dokoła

 HANECZKA

Ciotusieńka zła okropnie,

zła okrótnie, — aprzelotnie, —

zaraz buzie pocałuję

  RADCZYNI

Hanka zawsze swego dopnie, —

niech się panna wytańcuje

SCENA 4. RADCZYNI, KLIMINA.

 KLIMINA

Pochwalony, dobry wieczór państwu

  RADCZYNI

Pochwalony, — gospodyni

 KLIMINA

tu wsiosko od maleńkości, Klimina,

po wójcie wdowa

  RADCZYNI

 Radczyni

jestem zKrakowa

 KLIMINA

 macie syna

  RADCZYNI