Erhalten Sie Zugang zu diesem und mehr als 300000 Büchern ab EUR 5,99 monatlich.
"Gdy uwalniamy się od osoby, która zadawała ból, to sami siebie krzywdzimy, jeśli rozdrapujemy tę ranę w sercu". W zwierzakowej szkole sensacja – pojawiła się w niej nowa uczennica! Kicia Eliza ma efektowny ogonek i futerko błyszczące z oddali. To, co podoba się chłopakom, razi w oczy dziewczyny. W grupce przyjaciół pojawiają się spięcia. Na dodatek Eliza zachowuje się... dość niemiło wobec koleżanek z klasy. Dlaczego przyjęła taką postawę? I czy zwierzakom uda się przełamać lody i włączyć Elizę do swojego grona? Opowieść o "dorosłych" problemach widzianych oczami dziecka. Opiekunowie powinni wcześniej zapoznać się z jej treścią, by w razie potrzeby wesprzeć emocjonalnie swoje pociechy. Wciągająca i pouczająca propozycja dla miłośników serii "Kicia Kocia" Anity Głowińskiej czy "Kocia Szajka" Agaty Romaniuk.
Sie lesen das E-Book in den Legimi-Apps auf:
Seitenzahl: 50
Das E-Book (TTS) können Sie hören im Abo „Legimi Premium” in Legimi-Apps auf:
Alona Byczko
Saga
Miękkie futro Elizy
Copyright © 2024 Alona Byczko i SAGA Egmont
Wszystkie prawa zastrzeżone
ISBN: 9788727183053
1. Wydanie w formie e-booka
Format: EPUB 3.0
Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.
www.sagaegmont.com
Saga jest częścią Grupy Egmont. Egmont to największa duńska grupa medialna, należąca do Fundacji Egmont, która każdego roku wspiera dzieci z trudnych środowisk kwotą prawie 13,4 miliona euro.
Drogi Rodzicu, zanim przekażesz tę książeczkę w ręce dziecka, proszę zapoznaj się z jej treścią bardzo dokładnie. Niektóre tematy poruszone są w bezpośredni sposób, co może wywołać trudne emocje. W takich okolicznościach nie należy kontynuować czytania, lecz odłożyć pozycję na później i w pierwszej kolejności zatroszczyć się o ukojenie emocji oraz omówienie kwestii, które wypłynęły na wierzch. Bajki mojego autorstwa bardzo często poruszają temat komunikacji rodzic-dziecko, zatem warto być gotowym na otwartą i szczerą rozmowę, dzięki której łatwiej będzie zrozumieć punkt widzenia dziecka. Tym samym da jemu poczucie bycia zrozumianym. Moim celem jest zainspirowanie rodzica do budowania zdrowej relacji, opartej na wzajemnym szacunku, który wynika z miłości oraz akceptacji.
Tego dnia było zbyt mroźno, żeby podczas przerwy wychodzić na zewnątrz. Śnieg już nie przynosił tyle radości, zleżały i brudny nie nadawał się do zabawy, a miejscami zamienił się w lód. Luis, Tolek i Szymon, mimo że zjedli już obiad, siedzieli wciąż na stołówce, żeby omówić udział w konkursie matematycznym. Luis miał największy talent do tego przedmiotu i z wielkim zaangażowaniem mówił, jak podejść do wyzwania, aż nagle przerwał i zawiesił wzrok. Tolek z Szymonem idąc w jego ślady, spojrzeli w stronę drzwi.
– To chyba jakaś nowa – zastanawiał się na głos Szymon.
– Pierwszy raz ją widzę – powiedział Tolek.
– Ale piękna! Widzicie, jak z daleka lśni jej futro? Chciałbym go dotknąć! – Luis nie mógł oderwać od niej oczu.
– Kotki często mają lśniące futra. To raczej nie jest nic nowego – powiedział Tolek bez entuzjazmu, bo nie podzielał zachwytu kolegi.
– Nic się nie znasz. No spójrz tylko na jej ogon! – powiedział Luis rozmarzonym głosem opierając głowę o łapę.
Kotka spojrzała w ich stronę i zorientowała się, że o niej mówią. Przewróciła oczami, po czym szybko wyszła.
– Muszę się dowiedzieć, kim ona jest – powiedział Luis i od razu zaczął pakować plecak.
– Nie skończyliśmy przecież... – Tolek próbował zatrzymać przyjaciela.
– Dobra, damy radę. Przecież mnie znacie. Pójdzie nam, jak po maśle! Poza tym, mamy jeszcze trochę czasu.
Luis zniknął za drzwiami. Tolek i Szymon wymienili spojrzenia.
– No cóż. On się chyba nigdy nie zmieni – Tolek westchnął, po czym zaczął się pakować.
– Daj spokój, przecież wszyscy wiemy, jak będzie. Interesuje się nią, bo jest nowa. Za chwilę znajdzie następną.
– Pewnie tak. A może ona nie ulegnie tak łatwo jego urokowi? Widziałeś jej reakcję?
– No wiesz, nie ona jedna się nie ugięła.
– A, no tak. Jeszcze Malwina.
– Z tym, że z Malwiną znają się od dziecka. A ta kotka jest całkiem z zewnątrz. A to znaczy, że brak jej zainteresowania, może go zaboleć – podsumował Szymon i też zaczął zbierać swoje zeszyty.
– I w końcu dać do myślenia? Wątpię.
– Z drugiej strony, dziewczyny same tego chcą.
– Czego?
– No tego, by je podrywać. Droczyć się z nimi, no wiesz…
– Myślę, że to nie jest tak. Po prostu ciągle się ze sobą porównują. I, jak któraś ma większe powodzenie, to jest takie ŁAŁ! Myślą, że to coś znaczy. A jak nikt się nie interesuje, to czują się nikim. A przecież podryw nie jest obietnicą, że ktoś cię będzie dobrze traktował.
– Skąd tyle wiesz o tym, co myślą dziewczyny?
– Dużo rozmawiam z ciocią Aurelką. Bardzo lubię przebywać w jej towarzystwie. Myśli i mówi podobnie, jak moja Mama.
– I to wypełnia ci pustkę w sercu?
– Tak. Dokładnie tak. Chodźmy, zaraz zadzwoni dzwonek.
Niebo było bezchmurne, przez co promienie słońca oświetlały całą klasę. Malwina próbowała skupić się na zadaniu, ale rozpraszał ją lśniący ogon nowej koleżanki, która siedziała tuż przed nią.
– Pst, hej… Eliza… mogłabyś nie machać ogonem?
– Jak masz problem, to się przesiądź.
Lisiczce odebrało mowę.
„Czemu jest taka chamska? Przecież nic takiego nie powiedziałam” – pomyślała, po czym podniosła łapę i zapytała nauczyciela, czy może zmienić miejsce. W tym momencie Eliza odwróciła się i powiedziała:
– Przyzwyczaj się, już zawsze będziesz robić wszystko tak, jak ja chcę.
– Nie myśl, że ma to dla mnie znaczenie, co ty sobie myślisz. Żegnam.
Malwina zabrała swoje rzeczy i przeniosła się na drugi koniec sali, marząc o tym, żeby ten dzień już się skończył.
Wychodząc ze szkoły, spotkała Tolka, Szymona i Luisa. Tolek od razu zauważył, że jest zdenerwowana.
– Ej, ej! Co się stało? Znów czwórka, a nie piątka z klasówki? – chciał ją trochę rozśmieszyć.
– Ha, ha! Ale śmieszne. Nie… po prostu...
– Widziałem, że jest z tobą w klasie ta nowa kotka! Zdradzisz mi, jak ma imię? – Luis nie mógł przepuścić takiej okazji.
– Eliza.
– Eliza… piękne imię. Jak cała ona. Myślisz...
W tym momencie Malwina odwróciła się i zaczęła iść przed siebie.
– Ej, co ją ugryzło? Pewnie jest zazdrosna! – skrzywił się Luis.
Tolek pobiegł za Malwiną, zostawiając przyjaciół.
– Hej, co jest?
– Nic.
– Jasne. Dziewczyńskie NIC zawsze znaczy "jestem zła, chcę, żeby mnie ktoś przytulił, ale bardzo nie chce się do tego przyznać".
– Spadaj – odpowiedziała mu, ale nie zdołała powstrzymać uśmiechu.
– Coś nie tak z tą Elizą?
– Tak, jest wredna. Chyba myśli, że jest jakąś królową! Że też musiała trafić do mojej klasy – Malwina stanęła przy drzewie i oparła się o nie plecami. Głęboko westchnęła, po czym dodała – Czemu muszę trafiać na takie?
– Hm... Może to nadal skutek tego, jak siebie traktujesz?
– Co masz na myśli?
– Ciocia Aurelka mówi, że jeśli byliśmy w zły sposób traktowani przez kogoś dla nas ważnego, a ten ktoś znika z naszego życia, to czasem z przyzwyczajenia nadal myślimy o sobie źle. Przez to, gdy pojawiają się nowe osoby, one również sprawiają nam przykrość.
– Łał. Coś w tym jest. Masz naprawdę mądrą Ciocię. Myślałam, że jak zamieszkam z Tatą, to cały problem zniknie.
– To chyba tak nie działa.
– A jak?
– Nawet jeśli zniknie z naszego życia ten, kto powodował dużo cierpienia, to na jego miejscu pojawi się ktoś inny, jeśli my sami nie zmienimy stosunku do siebie.
– A jak się go zmienia?
– Trzeba pomyśleć o sobie jak o najlepszym przyjacielu.
– Brzmi jakby to było bardzo łatwe.