Faraday, pies podróżujący w czasie: Królowa Wikingów - Jeffrey Archer - E-Book

Faraday, pies podróżujący w czasie: Królowa Wikingów E-Book

Jeffrey Archer

0,0

Beschreibung

Przygotuj się na kolejną porywającą opowieść i dołącz do Harry'ego, Sofii, Alexa, Jacka i ich magicznego psa Faradaya w epickiej podróży w czasie! Kiedy Faraday i jego przyjaciele odwiedzają muzeum, nagle przenoszą się do dzikiego i ekscytującego świata Wikingów. Żeglują przez sztormy i przechytrzają sławnych wojowników, takich jak Czarny Bart. Dodatkowo opracowują innowacyjne plany biznesowe dla najeźdźców. To naprawdę wyjątkowa przygoda! Jednak gdy pojawi się obcy robot i porwie Faradaya, czy przyjaciele zdołają uratować swojego podróżującego w czasie towarzysza, zanim skończy się czas?

Sie lesen das E-Book in den Legimi-Apps auf:

Android
iOS
von Legimi
zertifizierten E-Readern
Kindle™-E-Readern
(für ausgewählte Pakete)

Seitenzahl: 54

Das E-Book (TTS) können Sie hören im Abo „Legimi Premium” in Legimi-Apps auf:

Android
iOS
Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.



Faraday, pies podróżujący w czasie: Królowa Wikingów

Tłumaczenie SAGA Egmont

Tytuł oryginału Faraday The Time-Travelling Dog: The Viking Queen

Język oryginału angielski

Copyright ©2023, 2024 Jeffrey Archer i SAGA Egmont

Wszystkie prawa zastrzeżone

ISBN: 9788727126654

1. Wydanie w formie e-booka

Format: EPUB 3.0

Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.

www.sagaegmont.com

Saga jest częścią Grupy Egmont. Egmont to największa duńska grupa medialna, należąca do Fundacji Egmont, która każdego roku wspiera dzieci z trudnych środowisk kwotą prawie 13,4 miliona euro.

Jeffrey Archer

Faraday,pies podróżujący w czasie:Królowa Wikingów

Saga

Prolog

– Jesteś cudownym potworem, czyż nie? – powiedział Havelock Faraday, wpatrując się w stojącą przed nim wysoką maszynę pokrytą lśniącą białą zbroją. Starca otaczali krzątający się technicy, dokonujący ostatecznych regulacji obiektu, który podziwiał, pracowicie odłączając kable zasilające i studiując odczyty diagnostyczne na ekranach rozsianych po całym pomieszczeniu.

– Jednostka jest prawie gotowa do startu, sir – zameldował nieśmiało wyglądający naukowiec, z wyraźną niechęcią nawiązując kontakt wzrokowy ze starszym mężczyzną.

– Doskonale. – Havelock skinął głową. – Przygotuj portal do natychmiastowej aktywacji. Jesteś pewien, że będzie w stanie wyśledzić obiekt testowy przez granicę planarną?

– Tak, gdziekolwiek jest ten pies…

– Obiekt testowy – poprawił go Havelock.

– Tak, oczywiście, gdziekolwiek znajduje się… eee… obiekt testowy, jednostka poszukująca będzie mogła zlokalizować jego unikalną sygnaturę kwantową. Może śledzić cel jak pies gończy, sir.

– A czy potrafi poradzić sobie z oporem, jaki może napotkać podczas odzyskiwania obiektu testowego?

– W rzeczy samej, sir – odpowiedział technik. – Ma pełny zestaw systemów obronnych. Nic nie będzie w stanie dostać się między poszukiwacza a jego cel.

– Dobrze, w takim razie rozpocznij odliczanie do startu. – Havelock skinął głową, podchodząc do zawieszonej wysoko platformy widokowej i patrząc, jak kilku ostatnich techników pospiesznie usuwa sprzęt ze świecącej płyty pod ogromną maszyną. Kilka sekund później platforma zaczęła emitować coraz mocniejsze światło towarzyszące odliczaniu do startu…

– Dziesięć, dziewięć, osiem…

– Stabilizacja pola kwantowego!

– Siedem, sześć, pięć…

– Obiekt testowy namierzony!

– Cztery, trzy, dwa…

– Blokada czasowa aktywowana!

– Jeden… Start!

Pomieszczenie rozświetliło się oślepiającym białym blaskiem, a maszyna z łomotem zniknęła z płyty wyrzutni.

Havelock pozwolił sobie na lekki uśmiech. Wkrótce obiekt testowy znów znajdzie się pod jego kontrolą, a wraz z nim ten i każdy inny wszechświat.

Rozdział 1

– Czyj to w ogóle był pomysł? – westchnął Harry, spoglądając na plakat, który wisiał nad jego głową.

WIKINGOWIE:PODRÓŻW CZASIE

Otaczające ich atrium muzealne było wypełnione eksponatami przedstawiającymi styl życia i tradycje nordyckich wojowników, reklamującymi najnowszą i najbardziej ekscytującą wystawę.

– Przestań narzekać – powiedziała Sofia, przewracając oczami. – Gdybyś mniej jęczał i poświęcił tej wystawie chociaż sekundę uwagi, mógłbyś się nawet czegoś nauczyć.

– No właśnie – potwierdził Alex, przyglądając się manekinowi ubranemu w misternie zdobioną zbroję wikingów i dzierżącemu okrutnie wyglądający topór o podwójnym ostrzu. – Ci faceci byli super! Spójrzcie tylko na rozmiar tego topora, jest prawie tak duży jak ten, którego używa moja postać z Bloodaxe Marauders!

– Trudno mi uwierzyć, że tak ogromna broń sprawdziłaby się w prawdziwym pojedynku – powiedział Jack, wsuwając okulary na nos i uważniej przyglądając się ogromnemu, zakrzywionemu ostrzu pokrytemu ozdobnymi grawerunkami.

– Faraday wydaje się nim tak samo zaintrygowany jak ty – powiedziała z uśmiechem Vivi, spoglądając na kudłatego psa, który siedział na podłodze obok Jacka i nieco podejrzliwie wpatrywał się w figurę wikinga.

Faraday uważnie obserwował dziwnego mężczyznę z toporem. Śmiesznie pachniał i potrafił stać nienaturalnie nieruchomo, dlatego nie można było mu ufać.

– Przepraszam! – zawołał ochroniarz, biegnąc w ich kierunku. – Obawiam się, że psy nie mają tu wstępu, dlatego muszę poprosić was o wyprowadzenie zwierzęcia na zewnątrz.

– Wszystko w porządku – powiedział Harry, robiąc krok do przodu i wyciągając z kieszeni oficjalnie wyglądającą laminowaną kartę, którą szybko pomachał przed twarzą lekko zdezorientowanego mężczyzny. – Ten pies to nasz asystent zdrowienia, może wszędzie z nami chodzić.

– Właśnie – potwierdziła szybko Vivi. – Wszyscy bardzo się denerwujemy w tłumie, więc musi nam towarzyszyć, gdy odwiedzamy miejsca publiczne.

– Naprawdę? – zapytał ochroniarz, spoglądając w dół na Faradaya, który wpatrywał się w niego i ślinił radośnie. – Nie wygląda na szczególnie wspierającego.

– Zapewniam pana, że wszystko jest oficjalnie udokumentowane – powiedział Harry, wodząc swoją szkolną kartą biblioteczną przed twarzą ochroniarza, po czym szybko schował ją z powrotem do kieszeni, zanim mężczyzna zdążył ją zbyt dokładnie przestudiować.

Harry nie mógł zdradzić mężczyźnie powodu, dla którego on i jego przyjaciele niechętnie spuszczali Faradaya z oczu. Choć wyglądał jak zwykły pies, prawda była o wiele dziwniejsza. Kilka tygodni wcześniej Harry znalazł go błąkającego się po lesie, bez śladu właściciela. To już mogło wydawać się dość nietypowe, ale było niczym w porównaniu z tym, co stało się później, gdy gang zabrał Faradaya do siedziby ich klubu. Tam pies dobrał się do niestrzeżonej przekąski, co wywołało dziwne, skupione na zwierzęciu pole energetyczne, które po chwili przeniosło go, a także jego zdezorientowanych nowych przyjaciół w czasie – wprost do starożytnego Egiptu.

Członkowie gangu przeżyli tam serię ekscytujących przygód, po których szczęśliwie udało im się znaleźć drogę powrotną do swoich czasów, ale nadal nie mieli pojęcia, jak ich psi przyjaciel nabył te niesamowite, specjalne zdolności. Jedyną wskazówką była plakietka z imieniem na jego obroży, ale wszystko inne pozostawało zagadką. Przyjaciele zdecydowali, że na razie najlepszym wyjściem będzie trzymać Faradaya w tajemnicy i spróbować się dowiedzieć, skąd pochodzi i jaki ma potencjał.

– W porządku, ale proszę mieć go na oku – powiedział ochroniarz, marszcząc lekko brwi. – Nie może przeszkadzać innym gościom.

– Och, nie zrobi tego, jest bardzo dobrze wyszkolony – skłamała Vivi, klepiąc Faradaya po głowie.

– Chodźcie – powiedział Alex, patrząc za oddalającym się ochroniarzem. – Czas zobaczyć główną gwiazdę.

Gestem wskazał na przejście prowadzące do sąsiedniej części muzeum z napisem „Płyń przez historię”. W środku, w długiej sali z wysokim sufitem znajdował się gigantyczny eksponat, który wypełniał całą przestrzeń – pięknie zachowana łódź wikingów. Mierzyła dwadzieścia metrów długości, jej stary kadłub był pokryty misternie rzeźbionymi runami, a na dziobie widniała wspaniała figura przedstawiająca ryczącego smoka.

– Wow – zachwycił się Alex, wpatrując się w statek z szeroko otwartymi ustami. – Jest o wiele większy, niż się spodziewałem!

– Tu jest napisane, że łódź jest szczególnie dobrze zachowana, ponieważ pochowano ją wraz z królową wikingów, ostatnią władczynią swojego klanu, który został zniszczony w okrutnej wojnie – powiedziała Vivi, czytając tabliczkę obok eksponatu.

– Kobiety władczynie były wtedy czymś niezwykłym – powiedziała Sofia. – Musiała być wyjątkową wojowniczką!

Podczas gdy wszyscy podziwiali statek, Faradayowi zadrgał nos. Jego ludzcy przyjaciele byli najwyraźniej pod wrażeniem wielkiego drewnianego obiektu, ale on był o wiele bardziej zainteresowany zapachem, który dochodził zza rogu. Cicho podbiegł do otwartych drzwi w sąsiednim korytarzu i podążył za wonią w kierunku pudełka, które stało na stole. Nie był pewien, co jest w pudełku, ale jego brzuch podpowiadał mu, że będzie zadowolony.

– Gdzie jest Faraday? – zapytała Vivi, rozglądając się dookoła.

– Był tu przed sekundą – zdziwił się Alex i wszyscy zaczęli gorączkowo szukać zaginionego psa.