Rewolucja Jednojajowych - Władysław Żernik - E-Book

Rewolucja Jednojajowych E-Book

Władysław Żernik

0,0

Beschreibung

Z upływem lat od obalenia komunistycznej dyktatury w Polsce przybywa kontestatorów historycznego zwycięstwa "Solidarności" i jej przywódców. Między innymi pojawiają się surowe oceny negujące znaczenie Obrad Okrągłego Stołu i ich wpływu na radykalne zmiany w sferze ustrojowej, społecznej i ekonomicznej. Niektórzy skrajnie prawicowi politycy zarzucają solidarnościowym negocjatorom sprzedanie się komunistom i zdradę "Sierpniowych Ideałów". Uzasadnionym staje się zatem pytanie o perspektywy rozwoju sytuacji politycznej i społecznej w Polsce bez "Okrągłego Stołu", bez kapitulacji mi zdrady. Treść książki stara się pokazać jedną z wielu możliwych alternatyw, tragiczną, bo skąpaną we krwi. Prawdopodobnie w miejsce okrągłostołowego kompromisu społeczeństwo polskie wyruszyłoby na bratobójczą wojnę.

Sie lesen das E-Book in den Legimi-Apps auf:

Android
iOS
von Legimi
zertifizierten E-Readern
Kindle™-E-Readern
(für ausgewählte Pakete)

Seitenzahl: 383

Das E-Book (TTS) können Sie hören im Abo „Legimi Premium” in Legimi-Apps auf:

Android
iOS
Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.



REWOLUCJAJEDNOJAJOWYCH

Imprint

Rewolucja Jednojajowych

Władysław Żernik

Copyright 2012 Władysław Żernik

published at epubli GmbH, Berlin

www.epubli.de

ISBN 978-3-8442-1995-1

WŁADYSŁAW ŻERNIK

REWOLUCJAJEDNOJAJOWYCH

Wrocław 2009

Imprint

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

31

32

33

34

35

36

37

38

39

40

41

42

43

44

45

46

47

48

49

50

51

52

53

1

Wnętrze budynku kojarzyło się nieodparcie z mrowiskiem. A to za sprawą dużej ilości korytarzy i szybko poruszających się ludzi, zachowujących się jak mrówki. Odczucie pośpiechu było złudne. Pośpiech nie wynikał z szybkich kroków idących, lecz z ich nieskoordynowanych ruchów ciała. Chociaż i to wrażenie było nieadekwatne do widocznego na ich twarzach spokoju, przyjaznych i niewinnych spojrzeń oraz wykrzywionych w uśmiechu ust. Właściwie wszystko na tych korytarzach było inne od tego, co na pierwszy rzut rejestrowały oczy.

Budynek należał do Komórki H1, będącej na usługach Wyroczni. Jej Szefem był wysokiej klasy specjalista w dziedzinie kognitywistyki, zajmujący się zjawiskami dotyczącymi ludzkiego rozumu. Do jego ulubionych dyscyplin należała filozofia umysłu i zagadnienia sztucznej inteligencji. Efektem jego badań było wyprodukowanie zminiaturyzowanego układu elektronicznego (nazwanego od miejsca produkcji „chip H1”), który kierował procesami umysłowymi człowieka. Osoby z wszczepionym chipem wykazywały się brakiem empatii i poczucia winy oraz prawie znikomym poziomem uczuć i emocji. Szef komórki H1, a za nim również Wyrocznia, unikali nazywania ludzi z wszczepionymi chipami H1 cyborgami. Obydwoje uważali bowiem, że to określenie odbiera im człowieczeństwo i spycha do grona bezmyślnych robotów. Tymczasem byli to ludzie o nadzwyczajnym poziomie inteligencji, przygotowywani w Komórce H1 do specjalnych zadań w dziedzinie korygowania niektórych dziejów współczesnej historii świata.

Leżenie z oczami wlepionymi w sufit wyprofilowany na wzór sklepienia nieba uznawał Inteligent za najnudniejszą formę odpoczynku. Toteż po kilku obowiązkowych minutach zerwał się z twardego posłania i skierował na korytarz. Przez chwilę przypatrywał się poruszającemu się na wszystkie strony tłumowi, a następnie wtopił się w niego, obserwując z zainteresowaniem mijane osoby. Na dłużej zatrzymywał wzrok na wiotkich szyjach kobiet, starając się odgadywać z nich wizerunek twarzy, szczególnie linie czoła, nosa, ust, a zwłaszcza brody. Zamierzał minąć kolejną postać, lecz jego głowa odwróciła się bezwiednie w stronę przyćmionych szyb. W oczy rzuciła mu się postać mężczyzny stojącego przy stole w obszernym pokoju. „Skąd ja znam tego faceta?” – przemknęło mu przez głowę. Krępa sylwetka, głowa osadzona na krótkiej szyi, czupryna ciemnych włosów i ręce splecione na wysokości rozporka. Uwagę przykuwało jego chytre i nieufne spojrzenie. Ta mało sympatyczna cecha emanowała właściwie z całej postaci. Szukanie w pamięci wyjaśnienia tej przypadkowej zagadki przerwał dochodzący zza pleców kobiecy głos:

– Gdzie się podziewałeś? Szukam cię już od kilku minut.

– Miło cię słyszeć – bąknął, nie odwracając głowy.

– Znasz go?

Odwrócił głowę, ponieważ nie wiedział, a nawet nie domyślał się, o kogo pytała. Spoglądały na niego roześmiane oczy i wykrzywione w górę usta. Widok jej twarzy wprawiał go zwykle w zakłopotanie, a serce przyprawiał o szybsze bicie. Jednak wszczepiony pod skórą chip pozwalał mu zachować zupełny spokój, obojętność na ludzkie emocje, a także pozwalał nie poddawać się namiętnościom, czyli utrzymywać ducha w stanie ataraksji. Uniósł zatem brwi i zapytał obojętnie:

– O kogo pytałaś?

– O niego – wskazała na mężczyznę za szybą. – Znasz go?

– Nie. Jak się tu znalazł?

– Sprawka Wyroczni – przypatrywała się twarzy Inteligenta. – Jak wiesz, ona zjawia się tutaj tylko w wyjątkowych okolicznościach.

– Zawirowania historyczne?

– Pozwala cofać czas dla zapisywania nowych kart historii.

– Krwią?

– Ogniem i popiołem – potwierdziła z niesmakiem.

– Wiesz – spojrzał na Dziewczynę – że to nie moja działka.

– Znasz pogląd naszego Szefa? „Żeby przelewanie krwi miało jakiś sens, musi posiadać moralne lub co najmniej wiarygodne uzasadnienie”. A w robieniu takiej papki jesteś najlepszy, dlatego Wyrocznia wybrała ciebie.

– Co to za facet, o którego pytałaś? – Inteligent wskazał oczami na mężczyznę. – Mam wrażenie, jakbym go już gdzieś widział.

– Raczej jego brata. Jednojajowego bliźniaka. Kiedyś był u nas z prośbą o pomoc w zdobyciu władzy, ale nie przekonał Szefa, bo składał mało wiarygodne obietnice.

– To jak udało się tym razem przekonać Wyrocznię?

– Tym razem uderzyli bezpośrednio do Wyroczni, a ona... No, wiesz... – spojrzała wymownie na Inteligenta.

– Wiem, czym ona się zajmuje – uciął bez entuzjazmu.

– Tu masz materiały – podała mu srebrny dysk. – Szef prosił, żebyś się z nimi zapoznał przed rozmową – skinęła głową w stronę szyby – z tym facetem.

Na dysku była zapisana historia upadku totalitarnego systemu komunistycznego w Środkowej Europie. Po zniknięciu z monitora ostatniego obrazu Inteligent sprawiał wrażenie usatysfakcjonowanego. Poza sporadycznymi przypadkami, cały ten przełom odbył się bez krwawych jatek, typowych dla tego rodzaju rewolucji. A w komórce H1 tylko on i może jeszcze Dziewczyna nie przepadali za babraniem się we krwi. Głównymi bohaterami oglądanej zawieruchy byli z jednej strony wąsaty robotnik i jego doradcy, a z drugiej okularnik w generalskim mundurze i minister od bezpieczeństwa wewnętrznego. Po chwili Inteligent pokręcił jednak głową. W materiale nie było najmniejszego śladu po facecie zza szyby, ani jego jednojajowym bracie. Podniósł słuchawkę, nacisnął zielony guzik i po chwili usłyszał głos Dziewczyny.

– Zobaczyłem ten materiał, ale... – zawiesił głos.

– Chodzi ci o Jednojajowych? – odgadywała Dziewczyna.

– Właśnie o nich.

– Uważają, że historia obeszła się z nimi po macoszemu. Nim zdążyli wsiąść do jej pociągu, ten skończył swój bieg. Namówili zatem Wyrocznię, by cofnąć go na początek toru i poprowadzić nową drogą.

– Musieli użyć jakichś przekonywujących argumentów?

– Zgoda Wyroczni wygląda raczej na kaprys.

– Lubi ulegać słabościom ludzi?

– Przyszli do niej z pełną gębą banałów. Ojczyzna w niebezpieczeństwie, narodowa duma, patriotyzm, potrzeba naprawienia krzywd. Takie sobie machanie szabelką na wschód i zachód. Poza tym lamenty o wyłaniających się z cienia zdrajcach, sprzedawczykach i tchórzach mdlejących na widok krwi, a także o konieczności podjęcia walki i rozbicia układów opanowanych przez czerwonych pająków. Ale za tymi patetycznymi słowami kryje się zawsze takie samo gówno i unoszący się z niego smród. Uważają siebie za Mesjasza w dwóch osobach, który wyrwie ich ojczyznę z ramion niesprawiedliwego przeznaczenia i pozwoli zdjąć z dziejowego krzyża. Ale to przekonanie o historycznej misji skrywa jedynie niezaspokojoną ambicję zdobycia władzy i chęć zapisania się złotymi literami w najnowszej historii świata. W ich duszach jest więcej zła niż dobra, więcej zgrzytania zębami niż uśmiechu.

– Czy to znaczy, że nie wystarczy drobny retusz? – zawiesił wymownie głos i przycisnął słuchawkę do ucha.

– Masz rację. Ten fragment historii trzeba będzie zapisać na nowo.

– Krwią i cierpieniami?

– To ulubione dania Wyroczni.

– Przecież wiesz, że nie znoszę babrania się we krwi. Moje oczy nie znoszą czerwonej barwy.

– Powinieneś się czuć wyróżniony. Wyrocznia jest piękną kobietą i lubisz bywać w jej otoczeniu. Chyba nie zaprzeczysz?

– Ma tyle samo uroku co... – szukał porównania. – Co dżdżownica.

Słuchawkę wypełnił śmiech. Szczery i beztroski. Inteligent nie zamierzał go przerywać zbędnymi słowami, chociaż nie rozumiał jego przyczyny. Uważał bowiem, że piękno lub brzydotę można przypisać każdej istocie i każdemu przedmiotowi martwemu. W każdym razie nie wiązał wrażeń odbieranych wzrokiem z jakimikolwiek emocjami lub uczuciami.

– Po takim porównaniu – słowa Dziewczyny były przerywane wybuchami śmiechu – przestałam się dziwić wyborowi ciebie do pomocy bliźniakom.

– Ale oni mi się nie podobają.

– Przecież wiesz, że nasze wrażenia nie mają dla Wyroczni i Szefa żadnego znaczenia.

– Mają w oczach – Inteligent szukał słów do wyartykułowania swej myśli. – Mają w oczach taką wszechogarniającą nienawiść.

– O kim mówisz?

– O bliźniakach. Nie zauważyłaś tego?

– Bo ich zdolność poznawania rzeczywistości jest skażona podejrzliwością i przekonaniem o czyhających zewsząd wrogach i spiskach.

– Czy to ty opracowałaś materiały znajdujące się na dysku?

– Nie, ktoś z działu informacji.

– Nie zadał sobie trudu przedstawienia zakresu zmian, o jakie zabiegają Jednojajowi.

– Oni są przekonani, że walka z komunizmem poszła w złym kierunku i że trzeba ją zawrócić na właściwe tory.

– To znaczy?

– Rewolucja bez krwi i ofiar nie jest rewolucją.

– Podobnie jak dzień bez słońca nie jest dniem?

– Przekonali Wyrocznię, że przy Okrągłym Stole zdradzono idee Sierpnia i całego Ruchu Społecznego i że zdrada nie może być fundamentem wolnej i niepodległej ojczyzny oraz patriotycznej chwały.

Dziewczyna zatrzymała projektor, wlepiła oczy w Wyrocznię i Jednojajowego. Ich rozmowa przeszkadzała jej w komentowaniu obrazów widocznych na ekranie. Inteligent puścił do niej oko, po czym zwrócił się do Szefa:

– Jestem przekonany, że on – wskazał na Jednojajowego – lepiej zna historię swego kraju od Dziewczyny i że będzie mu łatwiej przedstawić jej rzeczywistego ducha.

– Ja też tak uważam – potwierdził Szef.

– Proszę – Dziewczyna zachęciła Jednojajowego do zajęcia jej miejsca, a po usadowieniu się obok Inteligenta, szepnęła mu do ucha: – Dziękuję.

– Nie lubisz tego pyszałka? – odwzajemnił się szeptem Inteligent.

– Taka sobie myszka, której się wydaje, że jest lwem – pokazała w uśmiechu zęby.

Wolne i niepewne kroki Jednojajowego pasowały do nieskoordynowanych ruchów rąk oraz widocznego lęku w jego oczach. Stanął przy stole, spojrzał spod oka na salę, po czym zwrócił się do Dziewczyny:

– Proszę o film.

– Od jakiego momentu chce Pan zacząć?

– Od wydarzeń sierpnia osiemdziesiątego roku.

Dziewczyna nacisnęła kilka guzików i na ścianie pojawił się obraz wąsatego mężczyzny z olbrzymim długopisem w ręce i znaczkiem Matki Boskiej w klapie. Z jego obydwu stron siedzieli uśmiechnięci mężczyźni z uniesionymi rękami, natomiast po przeciwnej stronie widać było grupę ludzi o szarych i zmęczonych twarzach, a uwagę zwracały ich pełne napięcia spojrzenia.

– No właśnie – sapnął z niezadowoleniem Jednojajowy. – To moment, od którego rewolucja poszła w złym kierunku. Na tym miejscu – wskazał na Wąsatego – powinien siedzieć mój brat. On nie dopuściłby do osadzenia jej na mieliźnie i do zaprzepaszczenia szansy na pozbycie się reżimowych dyktatorów.

– Ale... – Inteligent starał się zwrócić na siebie uwagę Jednojajowego.

– Żadnego ale! – kategoryczny głos Wyroczni nie pozwalał na dyskusję.

– Przecież to pani – nie dawał za wygraną Inteligent – kierowała procesem tych zmian.

– Bo uległam pokusie czynienia dobra, a poza tym – także wskazała na Wąsatego – postanowiłam wykreować tego przystojniaczka na narodowego bohatera. Przecież znacie moją słabość do kaprysów.

– Narodowy bohater? – Jednojajowy spojrzał z niechęcią na Wyrocznię. – Nie może być bohaterem ktoś, kto nie potrafił wyjąć miecza z pochwy, kto kolaborował z komunistami, kto...

Zwężające się powieki oraz zmarszczone czoło Wyroczni powstrzymały Jednojajowego przed dalszym wyliczaniem zarzutów stawianych Wąsatemu jako przywódcy Ruchu Społecznego. Moment jego zawahania wykorzystała Dziewczyna. Pokręciła czerwonym guzikiem i na ekranie pojawił się wylegający na ulicę tłum. Poruszali się w śmiertelnym milczeniu z uniesionymi palcami ułożonymi w kształcie litery „V”. Nad głowami ludzi latały wrony, a ich złowrogie krakanie budziło lęk. Na chwilę obraz zastąpiła biała plama, a kiedy znikła, ekran wypełniła postać Okularnika w mundurze z generalskimi szlifami. Z głośników rozległo się wycie syren, przerywane zgrzytem gąsienic.

– Najczarniejszy dzień w naszej wielowiekowej historii – skomentował Jednojajowy pojawienie się Okularnika. – Gorszy od wszystkich zbrodni Hitlera i Stalina. Wykreowany na bohatera elektryk udławił się łatwymi sukcesami i przedwczesnym smakowaniem władzy. Dureń zapomniał, że żadnej władzy nie oddaje się dobrowolnie, że dla niej ludzie dopuszczają się potwornych zbrodni na własnym narodzie. Ułomność jego intelektu i charakteru udzieliła się pozostałej hołocie – wskazał na ekran, na którym ponownie widać było maszerujący tłum – która nie zdobyła się na podjęcie walki w obronie ojczyzny. Obce im były patriotyczne uczucia, obcy honor i odwaga. Wrócili do zgiętych kolan i przetrąconego kręgosłupa, i w tej pozycji pozostają do dzisiaj.

– W naszej Komórce – zaoponowała Dziewczyna – mamy inną ocenę wydarzeń z mroźnej nocy grudniowej i jej późniejszych konsekwencji. Hołota, jak pan nazywa swoich rodaków, wykazała się emocjonalną dojrzałością, przedkładając szacunek do własnego życia nad porywczą fanfaronadę, a rozsądek nad fałszywą dumę i małostkowy honor. Prawdziwy patriotyzm nie przejawia się w porywczym sięganiu po szabelkę, lecz w miłości do ojczyzny i poszanowaniu jej moralnych i biologicznych wartości. To właśnie ta miłość uratowała kraj przed pożogą i bezsensownie przelaną krwią.

– Świadectwem honoru, patriotyzmu i miłości do ojczyzny jest ofiara z krwi – Jednojajowy mówił z wypiekami na twarzy. – Jezus złożył ją dla zbawienia ludzkości, a my mamy moralny obowiązek iść za jego przykładem. Kiedy ojczyzna znajduje się w niebezpieczeństwie, nie wolno się zastanawiać nad taką ofiarą.

– Pan – Dziewczyna odwróciła głowę w stronę Jednojajowego – nie odróżnia niebezpieczeństwa grożącego ojczyźnie od walki o władzę. W tamtą grudniową noc mówiono co prawda wiele o ojczyźnie, ale faktycznie zademonstrowano jedynie przywiązanie do władzy.

– Dosyć tego – stwierdziła stanowczo Wyrocznia. – Nie znajdujemy się na spotkaniu członków klubu dyskusyjnego.

– Lubię jasne sytuacje – Inteligent spojrzał na Wyrocznię, czekając zapewne na jej reakcję, a kiedy skinęła zezwalająco głową, kontynuował: – Czy dla braku ofiary krwi w tamtą grudniową noc, a także w późniejszym okresie mamy zmieniać historię?

– Czy nasza ojczyzna – wybuchnął Jednojajowy, uprzedzając Wyrocznię – ma po wsze czasy odgrywać rolę Chrystusa narodów wiszącego na krzyżu? Historia musi być zmieniona ze względu na sprawiedliwość dziejową i dla naprawienia krzywd poniesionych wskutek zdrady idei Sierpnia.

– Będzie pan mówił – głos Wyroczni brzmiał jak ostrzeżenie – kiedy na to pozwolę.

– Prosimy dalej – Szef spojrzał na Dziewczynę i wskazał na ekran.

Z nieba znikały wrony i pustoszały ulice. Na ekranie pojawił się duży stół w kształcie koła. Na jego widok Jednojajowy opuścił głowę i zakrył oczy. W reakcji na jego zachowanie Dziewczyna pokiwała z niesmakiem głową i wzruszyła ramionami. Podobnie zachował się Inteligent, który spojrzał wymownie na Szefa, lecz ten udawał zainteresowanie przelatującą muchą. Wyrocznia podeszła do Dziewczyny, przyciemniła zbyt jaskrawy obraz, po czym zwróciła się do Jednojajowego:

– Może się pan podzielić wrażeniem, jakie wywiera na panu ten mebel?

– Ten stół wywołuje we mnie tragiczne skojarzenia. To, to... – głos Jednojajowego wyrażał silne emocje. – Brak mi słów. Targowica końca dwudziestego wieku. Ugoda zawarta przez nikczemników, która pozostawiła komunistom władzę na długie lata. Oni – wskazał na Wąsatego i siedzących w jego pobliżu mężczyzn – oszukali społeczeństwo i wyrzekli się wolnej ojczyzny. Zatrzymali rewolucję, nim nabrała siły potrzebnej do przetrącenia kręgosłupa komunistycznego reżimu.

– Rewolucja bez rozlewu krwi...

– Kto tak mówi? – porywczość Jednojajowego nie pozwoliła Dziewczynie na dokończenie myśli. – Ci co zawarli tę nikczemną ugodę. A co innego mają mówić na swoje usprawiedliwienie? Że zhańbili ducha Sierpnia? Albo że chcieli uszczknąć dla siebie odrobinę władzy? Że zawiedli oczekiwania całego narodu? Albo że prywatę postawili ponad dobro publiczne i interes państwa?

Po naciśnięciu żółtego guzika przez Dziewczynę do pokoju weszły trzy kobiety ze sto–sami gazet na rękach. Ułożyły je na stole i, kłaniając się nisko Wyroczni, skierowały do wyjścia. Dziewczyna wzięła kilka z nich do ręki i zwróciła się do Jednojajowego:

– Opinia publiczna na całym świecie inaczej ocenia wydarzenia, które pan nazywa zdradą i kolaboracją – kładła przed Jednojajowym kolejne gazety, wskazywała palcem na tytuły wybite tłustym drukiem i czytała: – „Dojrzałość i rozwaga przywódców z obydwu stron barykady”, „Pokojowy i ewolucyjny proces demokratyzacji kraju”, „Transformacja ustrojowa po rewolucji bez rozlewu krwi”.

– Te pismaki – Jednojajowy wskazał na leżące przed nim gazety – należą do tego samego układu zdrady narodowej. To międzynarodowy spisek przeciwko zdrowej tkance naszego narodu. Totalitarny reżim można pokonać tylko krwawą rewolucją.

– Możemy wrócić – Inteligent spojrzał pytająco na Wyrocznię – do obrad Okrągłego Stołu?

– Jeżeli to konieczne?

Po usłyszeniu tych słów Inteligent puścił oko do Dziewczyny. Ta pokręciła jednym z guzików i na ekranie pojawił się ponownie okrągły mebel, a właściwie twarze uczestników biorących udział w obradach. Na dłużej kamera zatrzymała się na twarzach bliźniaków.

– Zapewne znaleźliście się przy tym stole przez pomyłkę?! – stwierdził kąśliwie Inteligent.

– My to co innego – Jednojajowy nie potrafił ukryć irytacji. – To była forma aktywnego oporu wobec obydwu stron okrągłostołowych negocjacji. Za naszą krytykę byliśmy prześladowani i nie obyło się bez prób zamachów na nasze życie – spojrzał wrogo na Dziewczynę i Inteligenta, po czym zwrócił się do Wyroczni: – Korzenie zdrady sięgają nawet tutaj.

Dziewczyna i Inteligent zareagowali wybuchem spontanicznego śmiechu. Także Szef odwrócił głowę, by ukryć widoczne na twarzy rozbawienie. Tymczasem Wyrocznia nakazała ruchem ręki wyłączenie komputera, a kiedy z ekranu zginął obraz, ziewnęła, po czym mówiła znudzonym głosem:

– Jeżeli przyjmiemy, że historia jest jak nurt rwącej rzeki, to waszym zadaniem – spojrzała na Dziewczynę i Inteligenta – będzie cofnięcie jej biegu i skierowanie jej do nowego koryta. Chyba nie będziecie mieli z tym żadnych problemów?

– Należymy do Komórki H1 i zadania wyznacza nam Szef – odburknęła Dziewczyna, chociaż zdawała sobie sprawę z tego, że jej przekora jest bezsensowna i że brzmi groteskowo.

– Rozczarowujesz mnie, moje dziecko – familiarny ton głosu Wyroczni z trudem maskował skrywane niezadowolenie.

– Jej – Inteligent stanął w obronie Dziewczyny – chodziło o pewne reguły postępowania. Taką regułą jest żelazna dyscyplina, jaka panuje w naszej Komórce. Szef trzyma nas...

– Znam waszego Szefa – przerwała jego dalszy wywód Wyrocznia i dokończyła wyniośle: – A także wasze miejsce w szeregu.

2

Jednojajowy siedział za biurkiem z głową wspartą na dłoniach. I tylko przeciągłe westchnienia pozwalały przypuszczać, że nie uciął sobie drzemki. Po dłuższej chwili podniósł głowę, zapewne dla sprawdzenia obecności Dziewczyny i Inteligenta. Ci przestępowali z nogi na nogę, spoglądając wymownie na wygodne fotele. Kiedy Jednojajowy uniósł kolejny raz głowę, Dziewczyna usadowiła się w fotelu i zachęciła do tego samego Inteligenta.

– Przepraszam – usłyszeli zmęczony głos Jednojajowego. – Nie było moim zamiarem trzymanie was na nogach. Jestem całkowicie pochłonięty myślami – zakończył usprawiedliwiająco.

Po tych słowach Jednojajowy ponownie schował głowę w dłoniach, zaś Dziewczyna i Inteligent wyciągnęli się wygodnie w fotelach, oparli głowy na miękkich poduchach oraz zamknęli oczy. Otwierali je na każdy ruch Jednojajowego, a jego tkwienie do ulubionej pozycji kwitowali wielkodusznymi uśmieszkami.

– Pisanie historii na nowo nie jest wcale łatwym zajęciem – usłyszeli niespodziewanie rześki głos Jednojajowego. – Mam pustkę w głowie, jakby mi ktoś wyczyścił pamięć. Jakiś dziwny rodzaj amnezji. Chyba – zwrócił się do Dziewczyny, wskazując na klawiaturę i ekran – będzie mi pani musiała przypomnieć to wszystko, co się wydarzyło w okresie ostatnich dwudziestu pięciu lat.

W odpowiedzi Dziewczyna pokręciła przecząco głową. Na ten gest Jednojajowy zareagował przyjęciem wyniosłej postawy, a następnie złowrogim sapnięciem. Ponieważ Dziewczyna w dalszym ciągu nie podnosiła się z fotela, wskazał na monitor i szepnął głosem nie znoszącym sprzeciwu:

– Rusz dupę, kobieto!

Ta ponownie zaprzeczyła ruchem głowy, lecz popchnięta przez Inteligenta podeszła do komputera. Kiedy rozjaśniony na chwilę ekran przykryła ciemna plama, wróciła na fotel.

– Co to jest? – zirytował się Jednojajowy.

– To samo, co z pana pamięcią – pospieszył z odpowiedzią Inteligent, po czym wskazał na komputer. – Wirus będący odpowiednikiem ludzkiej amnezji.

– Przecież macie ze mną i moim bratem zmieniać historię naszej ojczyzny?

– I mamy zamiar wypełnić to zadanie – zapewniła Dziewczyna.

– Ale... – z bezradności Jednojajowy rozłożył ręce i wyznał szczerze: – Pogubiłem się w tych ciemnych zakamarkach, z których dochodzą mnie złowrogie pomruki i szyderczy śmiech historii. Wszędzie natrafiam na mur wrogości, odporny na moje kruche pięści. Wiem, czego chcę, lecz nie wiem, od czego zacząć. Jakaś choroba poraziła – wskazał na zdjęcie brata – nasze umysły.

– Na spotkaniu u Wyroczni – szydził Inteligent – nie miał pan podobnych wątpliwości.

– To co innego – machnął nerwowo ręką. – Głoszenie kontrowersyjnych poglądów, a szczególnie krytykowanie wrogów to moja największa umiejętność i ulubione zajęcie.

– Wyrocznia dała panu szansę zmierzenia się z tymi poglądami – szydził dalej Inteligent.

– I zbudowania ojczyzny na ich wzór – dodała Dziewczyna.

– Mojemu bratu – Jednojajowy wziął do ręki portret Bliźniaka – marzy się państwo monarchiczne z tronem dynastycznym.

– Niestety – Dziewczyna rozłożyła ręce, sugerując bezradność. – Nasza uprawnienia są ograniczone do daty waszego urodzenia.

– Dynastia w kręgu naszego rodu? – rozmarzył się Jednojajowy. – Przyznajcie, że to brzmi słodko i kusząco.

– Wskrzeszanie monarchii nie jest dobrym pomysłem.

– Myli się pan – Jednojajowy spojrzał nieprzyjaźnie na wyrażającego ten pogląd Inteligenta. – Ludzie to durnie, przyjmą wszystko, trzeba im tylko podsunąć odpowiednie opakowanie. Jeżeli zaczniemy ich bombardować informacjami o dobrodziejstwach monarchii, znajdą się tacy, którzy odkurzą swe szlacheckie herby i pociągną lokomotywę restytucji królestwa.

– Korona jest jedna – Dziewczyna uśmiechała się ironicznie – a was dwóch. Będziecie ją nosić na zmianę?

Zaciśnięte zęby Jednojajowego, a także pulsujące mięśnie na policzkach nie budziły wątpliwości, że jego poczucie tolerancji osiągnęło apogeum. Tym cyborgom, za jakich uważał Dziewczynę i Inteligenta, wyraźnie brakowało usłużności lokaja i bezwzględnego szacunku dla jego osoby i pomysłów. Tymczasem w swoim otoczeniu nie znosił ludzi o skrystalizowanych poglądach i umiejętności samodzielnego myślenia. Te dwa obszary intelektualnego kunsztu były zarezerwowane dla niego, a kto tego nie rozumiał, wylatywał z gry. Pobłażliwy uśmiech i złośliwe ogniki w oczach sugerowały, że zamierzał ich poddać próbie bezwzględnej lojalności i służalczości. Przeszedł pod ścianę, oczami zmierzył odległość dzielącą go od Dziewczyny i Inteligenta, po czym rzucił wyniośle przed siebie:

– Widzicie, gdzie ja stoję?

– Yhm – przytaknęli.

– A widzicie odległość, która nas rozdziela?

– Yhm.

– To wyciągnijcie z tego wnioski na przyszłość. Nie lubię się powtarzać.

Ostrzeżenie Jednojajowego rozbawiło Dziewczynę. Przez Komórkę H1 przewijało się wielu dupków, ale taki palant trafiał się pierwszy raz. Mały móżdżek z dużą zawartością drożdży, który zapomniał, że systematyczne pączkowanie potrafi rozsadzić najtwardszą czaszkę. Postanowiła zatem utemperować jego pyszałkowate ambicje, lecz kiedy otwierała usta, poczuła na swym ramieniu dłoń Inteligenta. Odwróciła głowę. Jego twarz i oczy nie wyrażały żadnego stanu emocjonalnego. Skinęła ze zrozumieniem głową. Od pewnego czasu zbyt łatwo poddawała się nastrojom i na arogancję Jednojajowego chciała odpowiedzieć tym samym.

– Przegrzewasz chip H1 – wyczytała z jego ust.

3

Na bramę stoczni nacierał tłum ciekawskich. Napór odpierali milicjanci w pełnym rynsztunku i z uniesionymi w górę pałkami. Od wylotu ulicy posuwała się kolumna pojazdów gąsienicowych. Jeden z milicjantów zamachnął się pałką na Jednojajowego, ale pod naporem sporej garstki młodych mężczyzn upadł na ziemię.

– Dziękuję – Jednojajowy wzniósł oczy do nieba i dokończył: – Mógł mi zrobić krzywdę.

– Uciekajmy – Dziewczyna wskazała na grupę nacierających milicjantów – bo nas wdepczą w jezdnię.

Po przebiegnięciu kilkunastu kroków Jednojajowy złapał się za prawą pierś i oddychał przez szeroko rozwarte usta. Inteligent wziął go pod rękę, by zapobiec ewentualnemu upadkowi. Tymczasem Dziewczyna wysforowała się do przodu i zatrzymała dopiero przy grupie mężczyzn w kombinezonach, dowodzonych przez umundurowanego milicjanta w randze porucznika.

– Pomocy – wrzasnęła do porucznika. – Jesteśmy dziennikarzami telewizji, ale ta – wskazała w stronę bramy – hołota usiłowała nas pobić.

– A gdzie macie sprzęt? – zapytał rezolutnie któryś z cywili.

– Część nam zabrali, a resztę zgubiliśmy, ratując się ucieczką.

– Macie jakieś dokumenty? – nie dowierzał jej zapewnieniom porucznik.

– Oczywiście – wcisnęła mu do ręki legitymację służbową telewizji.

– On musi do szpitala – Dziewczyna wskazała na Jednojajowego, a rozpacz w jej głosie była przejmująca.

– To na co czekacie? – padło z ust porucznika.

Klatka schodowa śmierdziała moczem i stęchlizną. Jednojajowy usiadł na schodach, schował twarz w dłonie i ciężko oddychał. Dziewczyna patrzyła na niego z politowaniem, ale także z niechęcią. Nie budził w niej sympatii, a jego nieustanna pyszałkowatość doprowadzała do irytacji.

– Musimy się dostać na teren stoczni – zdecydował Jednojajowy, nie odrywając rąk od twarzy.

– Idziemy – Inteligent skierował się do wyjścia.

– Dokąd?

– Zadaje pan głupie pytania – zganiła go Dziewczyna, po czym dodała pod nosem – I taki facet chce zmieniać historię?

Zatłoczone ulice i ulewny deszcz nie pozwalały na szybką jazdę. Upłynęło zatem sporo czasu, nim dotarli do niewysokiego budynku, za którym znajdowała się przystań przystosowana do postoju niewielkich jednostek pływających. Motorówka zapaliła dopiero po kilku próbach. Jednojajowy zatkał palcami nos, spoglądając z wyrzutem na Inteligenta.

– Śmierdzi panu? – zaatakowała go Dziewczyna.

– Nie znoszę zapachu ropy – potwierdził.

– Rewolucji nie robi się zza mównicy lub w ciepłym fotelu – skwitowała Dziewczyna.

Motorówka poruszała się między kadłubami statków. Niespodziewanie znaleźli się obok wojskowej korwety, z której padła komenda do wyłączenia silnika motorówki i wejścia na pokład w celu kontroli.

– Zaczekajcie na mnie – polecił Inteligent, wspinając się na łódź.

– Ale on – Jednojajowy wskazał na dowódcę korwety – kazał nam wszystkim...

– Siedź pan cicho – Dziewczyna pchnęła Jednojajowego na miejsce opuszczone przez Inteligenta. – Im mniej będzie pan mówił, tym lepiej dla rewolucji.

Na motorówce pojawiło się dwóch marynarzy, którzy pomogli Jednojajowemu i Dziewczynie wdrapać się na pokład korwety, a sami popłynęli motorówką do brzegu. Po opłynięciu kilku statków znaleźli się obok suchego doku. Od brzegu zbliżała się gumowa łódź z dwoma wioślarzami. Kapitan korwety szepnął do Inteligenta:

– Popłyniecie z nimi do brzegu.

– Jesteście pewni, że to nie są jacyś konfidenci? – upewniał się Jednojajowy.

– Autentyczni Esbecy – zażartowała Dziewczyna. – Cieszą się z tego, że będą mieli okazję poznać swego generała ze stolicy.

– O kim pani mówi? – przerażenie w głosie Jednojajowego wprawiło Dziewczynę w dobry nastrój.

– Przygotujcie się do opuszczenia pokładu – polecił kapitan, udaremniając niechybny konflikt między Dziewczyną a Jednojajowym.

Ponton dobił do brzegu, nie wzbudzając zainteresowania stojących opodal stoczniowców. Podczas wychodzenia na brzeg jeden z wioślarzy podał Inteligentowi kartkę z wyrysowanymi odręcznie znakami topograficznymi.

– Ułatwi wam – wyjaśnił, wskazując na kartkę – znalezienie drogi do sali BHP. Tam rozstrzygają się w tej chwili losy strajku.

– Chciał pan powiedzieć rewolucji? – poprawił go Jednojajowy.

– Jeden chuj – odpalił wioślarz.

W sali znajdowało się kilkanaście osób. Większość stanowili mężczyźni w kombinezonach. Tylko w otoczeniu wąsatego mężczyzny siedziała dwójka „inteligentów” w garniturach i pod krawatami. W oczy rzucał się siedzący z tyłu mężczyzna tęgiej postury, w dżinsowej koszuli. Z boku stołu stała kobieta niewysokiego wzrostu, która próbowała przekrzyczeć rozgadane towarzystwo.

– Proszę o spokój, proszę o spokój – nawoływała bezskutecznie. – Jeżeli będziemy mówili wszyscy jednocześnie, nie skończymy spisywać naszych postulatów do usranej śmierci – czekała chwilę, by ryknąć na cały głos. – Zamknijcie wreszcie gęby!

– Lista z postulatami – krzyknął Wąsaty, a dokończył dopiero po zapadnięciu ciszy. – Na ten moment jest już zamknięta.

– A co zrobimy z tymi, które podrzucają nam z innych zakładów? – nie dawała za wygraną Kobieta.

– Wrócimy do nich w odpowiednim czasie – zaproponował Dżinsowiec.

– Tak zrobimy – zgodził się jednobrzmiący chór.

– To proponuję godzinną przerwę na wypełnienie naszych pustych żołądków, po której przystąpimy do wyboru komitetu strajkowego i jego przewodniczącego – ogłosił Wąsaty.

Wychodzili w milczeniu. Dziewczyna przyglądała się z zainteresowaniem przechodzącym mężczyznom. Fascynował ją wygląd ich twarzy, widoczna na nich duma, świadomość własnej wartości, a przede wszystkim przejęcie historyczną misją. Poza tym emanowała z nich siła walki i charakteru. Ceniła u ludzi te cechy, których brakowało osobnikom z Komórki H1. Może z tego powodu nie akceptowała Jednojajowego, ponieważ swoją mentalnością i postawą bardzo ich przypominał. Tylko Inteligent potrafił czasami okazywać jakieś emocje, ale on należał do wyjątków, dlatego lubiła z nim pracować.

Kiedy sala opustoszała, Inteligent podszedł do Jednojajowego, szepnął mu coś do ucha, po czym zachęcił do opuszczenia sali. Na zewnątrz skierował się do budynku stojącego po przeciwległej stronie. W środku znajdowała się spora grupa ludzi siedzących w milczeniu pod ścianami. Na widok Jednojajowego poderwali się, wznosząc powitalne okrzyki. Ten spojrzał podejrzliwie na Inteligenta, ale rozchmurzył się natychmiast na widok jego roześmianej twarzy.

– To pana ludzie – wyjaśnił Inteligent. – Pomogą panu w przejęciu inicjatywy podczas wyboru składu komitetu strajkowego i objęciu jego przewodnictwa.

– Przecież – wahał się Jednojajowy – mnie tu nikt nie zna, nie obdarzą mnie zaufaniem. Poza tym – wskazał na swoją marynarkę, a także koszulę i krawat – nie pasuję do nich.

– Te obawy niech pan pozostawi nam – ucięła Dziewczyna. – Taka okazja może się drugi raz nie zdarzyć.

– Pani za dużo gada – wybuchem złości usiłował ukryć swoje obawy i niezdecydowanie. – A w ogóle... Polityka nie jest zajęciem dla kobiety.

Spoglądała na niego, a jej spojrzenie nie wyrażało żadnych emocji. Wewnątrz odczuwała jednak satysfakcję, a nawet wdzięczność. Wszak do tej pory nikt nie nazywał jej kobietą, nawet się za taką nie uważała. Co prawda z wyglądu przypominała tę płeć, miała typowy dla niej wygląd, ale... To zewnętrzne podobieństwo nie szło w parze z charakterystycznymi dla tej płci walorami psychicznymi. Bezwiednie przeniosła wzrok na Inteligenta, żałując, że słowa o kobiecie nie padły z jego ust.

– Podajcie panu przewodniczącemu – poprosił Inteligent wiwatujących mężczyzn – coś do picia i jedzenia.

– Kawy, jeżeli to możliwe? – zwrócił się do nich Jednojajowy i szepnął usprawiedliwiająco do Inteligenta: – Kawa pomaga mi w zebraniu myśli.

Z kubkiem w ręce usiadł na rozłożonym styropianie, który na noc zamieniał się w materac dla strajkujących robotników. Lecz nie to zaprzątało jego myśli. Musiał przystąpić do działania, do którego nie był przygotowany, gdyż zmieniające się wydarzenia w ostatnich dniach wyprzedzały zdolności percepcyjne jego umysłu. Co prawda zamierzał wpływać na bieg historii, ale nie nadawał się na robotniczego trybuna. Dobrze czuł się na czele kanapowej partii politycznej oraz w roli politycznego awanturnika i intryganta. Do jego ulubionego zajęcia należało wypuszczanie na polityczne salony różnej maści bulterierów dla osrywania i osikiwania politycznych przeciwników. Poza tym brakowało mu politycznej intuicji i zdolności do politycznych kompromisów. Wypita kawa nie rozjaśniła jego umysłu, a bezlitosny upływ czasu pogarszał kiepskie samopoczucie.

– Nie jestem w stanie... – zaczął odważnie, lecz natychmiast urwał, kaszląc udanie. – Nie jestem przygotowany do... – wskazał w stronę sali BHP.

– Jest pan pospolitym tchórzem – syknęła bez emocji Dziewczyna, po czym zwróciła się do Inteligenta: – Zwijamy manatki, niech sobie radzi sam.

– Czy ja muszę – purpurowa twarz Jednojajowego wyrażała oburzenie – słuchać tych impertynencji? Już mówiłem, że pani powinna znać swoje miejsce w szeregu.

Szuranie butami na korytarzu odwróciło uwagę Jednojajowego od Dziewczyny. Nabrał powietrza w płuca i spojrzał błagalnie na Inteligenta. Ten uniósł rękę z zegarkiem i polecił zdecydowanym tonem:

– Idziemy.

– Ale... – Jednojajowy wypuścił głośno powietrze.

Inteligent spojrzał na Dziewczynę, która skinęła głową. Porozumiewanie się bez słów było jedną z przyczyn, dla których lubiła z nim pracować. Poruszyła bezdźwięcznie ustami, na co Inteligent ruszył do drzwi.

Wybór członków do zakładowego komitetu strajkowego przebiegał bez większych zakłóceń. Właściwie jego skład ukształtował się już w czasie prowadzenia akcji strajkowej. Pewne wątpliwości wzbudziła jedynie kandydatura Jednojajowego. Kobieta rozmawiała chwilę z Wąsatym, po czym wdrapała się na krzesło i wskazała na Jednojajowego.

– Ktoś ty i skąd się tu wziąłeś?

– Jeżeli zadajesz takie pytanie, to znaczy, że nie znasz wszystkich strajkujących – zaatakował ją jeden z ludzi Inteligenta. – Jest z nami od początku strajku i dał się poznać jako dobry organizator i nie byle jaki pyskacz. Żaden kierownik mu nie podskoczył, a partyjniaków przeganiał, gdzie pieprz rośnie.

– Wielu jest tu takich – Kobieta spoglądała wyzywająco na grupę ludzi Inteligenta – co węszą jak psy, a sikać biegają do Esbecji albo komitetu.

– Prawda – padło wiele głosów. – Tajniaków nam nie brakuje.

– Znacie go? – pytanie Kobiety padło w stronę grupy mężczyzn otaczającej Jednojajowego. – Gwarantujecie, że to jeden z nas?

– Kieruje strajkiem jak ten – zapewnił chór mężczyzn, a ich ręce wskazywały na Wąsatego –ale nie pcha się przed innymi do kamery ani nie rozmawia chętnie z pismakami.

– Ludziom trzeba wierzyć – łagodził napiętą sytuację Wąsaty. – Na pewno przyda się w komitecie. Kto za tym?

– Twoje nazwisko? – uprzedziła podnoszenie rąk Kobieta.

– Jarosław Jednojajowy.

– Głośniej. Nie słyszeliśmy w tym tumulcie – poprosiła donośnym głosem Kobieta.

– Jarosław Jednojajowy – krzyknął donośnie.

– Kto za jego wejściem do międzyzakładowego komitetu? – powtórzył Wąsaty.

Mężczyźni z otoczenia Inteligenta podnosili ochoczo ręce, wykrzykując entuzjastycznie nazwisko swego kandydata. Dziewczyna i Inteligent przeszli do grupy niezdecydowanych, wychwalając walory Jednojajowego i zachęcając ich do głosowania za jego kandydaturą. Po chwili nad ich głowami pokazał się las rąk.

– Wpisujemy go na listę – zdecydował Wąsaty.

Lista z członkami komitetu strajkowego powędrowała do rąk Kobiety, która dopisała do niej Jednojajowego, po czym wdrapała się na krzesło i przemawiała uroczystym tonem:

– Przeżywamy dzisiaj wzniosły moment, ważą się nasze losy i nasza przyszłość. Nasza i naszej ojczyzny. Zwyciężymy w walce o naszą robotniczą godność i socjalizm z ludzką twarzą. Nie dopuścimy do powtórzenia kolejnego okresu błędów i wypaczeń. Przed nami ostatni punkt programu, czyli wybór przewodniczącego. Proponuję na to stanowisko... – spojrzała wyniośle ponad głowy mężczyzn. – Proponuję na przewodniczącego Wąsatego. Jest jakiś sprzeciw? Nie widzę, nie słyszę. To znaczy, że przyjmujemy tę kandydaturę przez aklamację.

W jednej części sali ludzie podnosili ręce, a w drugiej narastał tumult. Gwizdy, okrzyki, tupanie i pomruki niezadowolenia. Źrenice w oczach Kobiety rozszerzały się jak pod wpływem silnego światła. Spojrzała zdziwiona na Wąsatego, a kiedy ten wzruszył ramionami fuknęła prowokująco:

– Co się tam dzieje?

– Skandal – padła chóralna odpowiedź.

– Pan przewodniczący się wam nie podoba? – nie dowierzała Kobieta.

Dwóch mężczyzn pomogło wejść Inteligentowi na stół. Uniósł ręce, wymuszając uciszenie się ludzi. Uśmiechał się pobłażliwie do Kobiety, a kiedy rozległy się pomruki zniecierpliwienia, przystąpił do wygłoszenia dłuższej tyrady:

– Wolność. Honor i Godność. Socjalizm z ludzką twarzą. Odzyskanie podmiotowości przez ludzi pracy. Paplanina podobna do wyuczonego w dzieciństwie paciorka. Bez chwili zadumy, bez zastanowienia się nad tym, co te słowa znaczą. I jeszcze upominanie się o demokrację. A po co wam ona, skoro zachowujecie się jak czerwoni na zebraniu partyjnym? Nie ma dyskusji, przecież partia wie najlepiej. Uchwały zapadają przez aklamację, wybory przez aklamację. Taki stadny instynkt. Niby walczycie o nową jakość życia społecznego, ale nie macie odwagi wyskoczyć z reżimowego garnituru, bo wygodny, bo zwalnia od myślenia. Strajkujecie, podnosicie dłonie zaciśnięte w pięść, a kiedy komuniści poluzują nieco łańcuch, wchodzicie w stare kapcie i grzejecie się w cieple starej sprawiedliwości.

– Co on pieprzy?

– Dosyć mamy morałów.

– Zwalić go z tego stołu.

– Precz z kapusiem.

Pojedyncze głosy przybierały na sile, aż zamieniły się w złowieszczy pomruk. Dziewczyna spojrzała porozumiewawczo w stronę mężczyzn otaczających Jednojajowego, którzy odgrodzili ciasnym szpalerem stół z Inteligentem od reszty sali.

– Czy ty – Inteligent zwrócił się do Kobiety – zgłaszając jednego kandydata, nie czułaś się jak partyjny sekretarz? A czy wy... – czekał, aż zapadła cisza, po czym powtórzył: – A czy wy, godząc się na jednego kandydata, nie zachowaliście się jak partyjne barany?

Podniesiona ręka Wąsatego powstrzymała wybuch gniewu widoczny na twarzach wielu ludzi. Swoje niezadowolenie wyrażali tupaniem lub szuraniem butów po podłodze.

– Czego ty chcesz? – Wąsaty kierował te słowa do Inteligenta.

– Do czego zmierzasz? – wtórowała mu Kobieta.

– Dawać taczkę. Wywieziemy skurwiela za bramę – krzyknął ktoś z głębi sali.

– Kapuś – jeden z mężczyzn wyszedł na środek sali – Jak Boga kocham, prawdziwy kapuś. Do wora go i na głęboką wodę.

– Ludzie! Co wy... – Wąsaty wdrapał się na stół, skąd widać go było z wszystkich stron. – Przecież ten człowiek ma rację. Zachowujemy się jak reżimowi komuniści. Jeżeli ktoś ma inne zdanie niż my lub myśli inaczej od nas, to do wody z nim i spokój. Przecież tak było w okresie kultu jednostki. Zapomnieliście?

– Co proponujesz? – Kobieta spojrzała pytająco na Wąsatego.

– Jeśli walczymy o demokrację to – Wąsaty szukał stosownych słów – musimy przeprowadzić prawdziwe wybory.

– Zgłaszam na przewodniczącego – Kobieta także wdrapała się na stół – Wąsatego.

– Ja też. Ja też. Ja też – padały z sali pojedyncze głosy.

– A ty – Kobieta zwróciła się do Inteligenta – masz jakiegoś kandydata?

– Mam.

– Kogo?

– Jarosława Jednojajowego.

– No to mamy demokrację – sapnęła usatysfakcjonowana Kobieta. – A może są jeszcze inni kandydaci?

– Nie ma – zapewniła grupa mężczyzn.

Kolejny raz salę wypełniła piekielna wrzawa. Gwizdy oraz wrogie okrzyki mieszały się z brawami i pochwałami. Nie pomagały podniesione ręce Wąsatego ani nawoływania Kobiety do zachowania spokoju. Inteligent złożył dłonie w trąbkę i krzyknął na całe gardło:

– Pół godziny przerwy.

Przez otwarte okna wciskał się do sali dym wypalanych na zewnątrz papierosów. Kobieta zaciskała nos, spoglądała niecierpliwie na zegarek oraz kiwała głową na widok powracających ludzi. Przed upływem trzydziestu minut sala została wypełniona do ostatniego miejsca, co wywołało zdziwienie Wąsatego. Pochylił się do ucha Kobiety, a z gestów jego rąk wynikało, że dzieli się z nią swoim spostrzeżeniem. Ta wdrapała się ponownie na stół, objęła salę wzrokiem i pokiwała niedowierzająco głową.

– Coś nas przybyło niespodziewanie? – mruknęła na tyle donośnie, że była słyszana w całej sali. – Ktoś chciałby to wyjaśnić?

– Delegacjom z innych zakładów udało się zmylić kordony milicji i dotrzeć tutaj na głosowanie – padł głos z sali.

– O jakie chodzi zakłady? – wydawało się, że nieufność Kobiety przybierała na sile.

Nad głowami zakołysało kilka rąk oraz padały nazwy zakładów. Kobieta sprawdzała listę i za każdym razem kiwała potwierdzająco głową. Po przyjęciu ostatniego zgłoszenia, odłożyła listę oraz przypomniała:

– Do głosowania uprawnieni są tylko posiadacze kart delegatów. Wpisujemy na niej nazwisko jednego kandydata i wrzucamy do urny.

Liczenie głosów wywoływało konsternację u członków komisji skrutacyjnej. Po odłożeniu ostatniej karty spoglądali na siebie, wzruszali ramionami lub kiwali głowami. Wynik głosowania był równie nieoczekiwany, co i nieprawdopodobny. Nie zmieniło go drugie i trzecie liczenie.

– Chciałeś demokracji, to ją masz – syknęła Kobieta do Wąsatego po ogłoszeniu wyników przez przewodniczącego komisji.

– Jak wyście to zrobili? – nie mógł wyjść z podziwu Jednojajowy.

– To nie my – Dziewczyna wskazała na Inteligenta i siebie – lecz kaprys Wyroczni.

4

Miejsce na końcu długiego stołu i stojący za nim fotel z wysokim wezgłowiem wyraźnie rajcowały Jednojajowego. Jego zadowolenia nie podzielali jednak Dżinsowiec, Jąkała i Wąsaty, siedzący przy stole od strony okna. Ich stan głębokiej frustracji wynikał z pomysłu Jednojajowego na opracowanie nowych celów działalności Ruchu Społecznego, które umożliwią prowadzenie rewolucyjnej walki z komunizmem, a w dalszej perspektywie obalenie czerwonej dyktatury i przejęcie władzy.

– Długo jeszcze? – Wąsaty wskazał na leżący przed nim zegarek.

– Czekamy na mojego brata – Jednojajowy uniósł wysoko brodę. – Chciałbym, aby był obecny przy formułowaniu nowych zadań naszego Ruchu. To znakomity strateg.

– Jako kto? – po tych słowach Dżinsowiec wypuścił przed siebie kłęby sinego dymu.

– Jako mój najbliższy współpracownik.

– Aaale statatut nanaszego Rrrruchu Spospołeczcznego – Jąkała uniósł plik papierów – nnie przeprzewiduje tatatakiej funkcji.

– To zmienimy statut – wybuch tajonej złości zaskoczył nie tylko trójkę mężczyzn, ale także samego Jednojajowego. – Szanuję tylko to prawo, które służy naszym celom. Inne jest naszym wrogiem.

– Prawo to nie jest papier, którym można wycierać dupę – nie krył uszczypliwości Dżinsowiec. – Chyba że cel uświęca środki? To nie ma jednak nic z wspólnego z demokracją, o którą chcemy walczyć

– Ttto memetoda Bolszeszewików – uzupełnił Jąkała.

– Przerabiamy ją w naszym kraju od zakończenia wojny – Wąsaty spojrzał kątem oka na Jednojajowego – Pan ma zamiar ją kontynuować? Myślałem, że pan opowiada się za demokracją?

– Zdarzają się demokraci, którzy co innego myślą, co innego mówią, a jeszcze zupełnie co innego robią – przekomarzał się Dżinsowiec.

– Myślisz – Wąsaty ściszył głos do szeptu, wskazując jednocześnie na Jednojajowego – o nim?

– Zobaczymy.

Dalszą szermierkę na słowa przerwało wejście Dziewczyny i Inteligenta w towarzystwie Bliźniaka. Wziął brata w ramiona i głośno wyrażał swoje zadowolenie:

– Wiem wszystko. Gratuluję. Szturmem zdobyłeś kolebkę antykomunistycznego ruchu oporu. Zrobiliśmy poważny krok do zwycięstwa nad Okularnikiem i jego czerwoną bandą. Jeszcze raz gratuluję.

Po wyrwaniu się z objęć brata, Jednojajowy wskazał głową na siedzącą za stołem trójkę mężczyzn.

– Tych panów znasz, a to – zwrócił się do siedzących, wskazując na Bliźniaka – brat, o którym mówiłem. Nasz nowy współpracownik.

– Nasz??? – Dżinsowiec nie potrafił ukryć zdenerwowania. – Jeszcze nie wiemy, czy nam razem po drodze.

– Gagaaada, kkkurrrwa, jjjak czeczerwony Miminister Bezpiepieki – oburzył się Jąkała, kierując te słowa do Jednojajowego.

– Nie pasałem z panem krów – odgryzł się Jednojajowy.

– Popopatrzcie – pieklił się Jąkała. – Jjjego chchyba pppojebało?

– Pan sobie za dużo pozwala – stanął w obronie brata Bliźniak.

– Dopóki nie zmienimy statutu Ruchu Społecznego – Dżinsowiec zwrócił się do Bliźniaka – nie ma tu miejsca dla pana.

– Albo rozmowa odbędzie się z udziałem mego brata – zagroził Jednojajowy – albo się w ogóle nie odbędzie.

– Ttty nas, kukurrrwa, stawwwiasz pppod mur? Kkkto ttty jesssteś, ssskąd iii z czym ttty do nas ppprzychoddzisz?

– Przychodzimy ratować to – Jednojajowy ponownie uniósł brodę, a ponadto włożył prawą rękę za klapę marynarki – czego jeszcze nie zdążyliście spaprać.

– Ttty wwidzisz ttto co ja? – Jąkała zwracał się do Dżinsowca, po czym wskazał głową na Jednojajowego. – Nnni pies, nnni wydddra? Mmmusssonapppoleon!

Głośny stukot zmusił mężczyzn do odwrócenia głowy w stronę Dziewczyny, która podnosiła z podłogi trzy papierowe teczki. Położyła je przed Dżinsowcem, Jąkałą i Wąsatym i wróciła na krzesło stojące obok Inteligenta.

– Co to jest? – Wąsaty uniósł jedną z teczek.

– Nasz program działania – chełpił się Bliźniak. – Pracowaliśmy nad nim parę lat.

– Ppparę lllat? Iiich chchyba pppojebało?

– Kiedy wy papraliście robotę, zdradzając idee Sierpnia i Ruchu Społecznego – perorował Jednojajowy – my opracowywaliśmy strategię walki z czerwonym reżimem. Prostą jak dwa dodać dwa i skuteczną jak walnięcie młotem.

Trójka mężczyzn siedzących przy stole spoglądała na siebie i kręciła głowami. Jąkała pokręcił palcem po czole oraz wskazał wymownie na Jednojajowego i jego brata. Dżinsowiec i Wąsaty skinęli głowami, przyznając mu w ten sposób rację.

– Wasza polityczna filozofia faktów dokonanych przyniosła więcej strat niż pożytku – przejął inicjatywę Bliźniak. – Czerwoni zdążyli przeobrazić się w poczwarki, które wydały na świat różowe potworki. Roztrwoniliście sierpniową rewolucję, chodząc na pasku niedawnych katów.

– Poza tym daliście się wmanipulować w różne układy – kontynuował Jednojajowy – odgrywając w nich role figurantów, bo za sznurki pociągali ci, których należało spuścić w polityczny niebyt. Polityczne gry toczą w dalszym ciągu czerwone robaki, nadgryzając zdrową tkankę społeczną i deprawując nasze morale. Spiskowali wszyscy przeciwko wszystkim, a prawo i sprawiedliwość zostały zastąpione przez kolesiostwo i korupcję.

– Ktoś tu jest z innej bajki? – wybuchnął Wąsaty, po czym zwrócił się do Dziewczyny i Inteligenta. – Skąd wytrzasnęliście tych nawiedzonych? O przyszłości mówią jak o przeszłości, a demokrację mylą z układami i spiskami. Chyba im się coś w głowach porąbało?

– Poprawimy to – zaatakował go Bliźniak – co tak pięknie spieprzyliście.

– Naszemu narodowi potrzebna jest rewolucja – Jednojajowy przyjął pozę mentora. – A ta wymaga od nas radykalizacji poglądów i przekonań. Społeczeństwo pragnie szybkich przemian, oczekuje od nas obalenia komunizmu i przywrócenia mu wolności i demokracji.

– Ttty – Jąkała podszedł do Jednojajowego i przyłożył mu palec wskazujący do piersi – rrrewwolulucja, ttty – nnnarrród, ttty – ssspołłłeczeńńństwo, ttty – wwwolllnośść, ttty – sssprawwwiedddliwośść, ttty – hhhonor i pppatttriotttyzm. Jjjak sssłyszę tttakie sssłowa, ttto mi się rrrękkka zzzacissska www pppięśść. Chchcecie – wskazał na Bliźniaka – wwwojjjny dddommmowej, chchcecie kkkrwi nnniewinnnych llludzi!

– Nie ze mną – sapnął ze złością Dżinsowiec.

– I ze mną – przyłączył się Wąsaty.

– Baba z wozu, koniom lżej – replikował dosadnie Jednojajowy.

– Pppojebbało wwwas – zezłościł się Jąkała. – Pppoppprostttu wwwas pppojebbbało. Rrrewwwolucccja tttak, ale bbbez rozzzlewwwu kkkrwi.

– Każda rewolucja wymaga ofiar – upierał się przy swoim Jednojajowy – Komunistów trzeba wyciąć w pień.

– Najlepiej do siódmego pokolenia – wtrącił Bliźniak.

– Ccco on pppierrrdoli? – Jąkała spojrzał na Dżinsowca i Wąsatego, po czym wskazał na Bliźniaka. – Gggdzie on zzznajjjdzie takich kkkommmunissstów?

– Bredzą! – spokojny ton głosu Dżinsowca kłócił się z jego wzburzoną twarzą. – Jaka radykalizacja poglądów i przekonań? Przełamaliśmy hegemonię komunistów, a teraz spróbujemy ograniczyć ich władzę. Rozumiesz? Krok po kroku. Konsekwentnie, aż do momentu, kiedy posypią głowy popiołem.

– Ta droga prowadzi na manowce – zagrzmiał Jednojajowy. – Żadnej władzy nie oddaje się dobrowolnie. Zdobywa się ją w demokratycznych wyborach, a ponieważ takie u nas nie istnieją, pozostaje rewolucja. Z nami jest całe społeczeństwo. Stoi za nami murem natchnione miłością do ojczyzny i spragnione wolności.

– Mmmy zzznammmy tttakie ppporrrywy mmmiłośśści i tttakie ppragggnienie wwwollnośśści – Jąkała chodził od Jednojajowego do Bliźniaka. – Oostatttni tttaki ppporyw kkkosztowwwał ppponad dddwieśście tttysięcccy offfiar. Wwwasza rrrewolllucja mmmoże zzznaczczcznie pprzebbbić tttę llliczbbbę. Czy o ttto wwwam chodzdzi?

– Gdy chodzi o ideały – Jednojajowy spojrzał buńczucznie na Jąkałę – ofiary się nie liczą.

– Uderzymy, kiedy będziemy gotowi do walki – Bliźniak stanął obok brata. – Na pohybel komunistom.

– Beze mnie – Dżinsowiec skierował się do drzwi.

– Jjja ttteż nnnie przyłłłożę dddo tttego rrrękkki.

– My pójdziemy naszą drogą – zapewnił w drzwiach Wąsaty. – Krok po kroku, a władzę zaczniemy odbierać komunistom przy Okrągłym Stole.

– Miejsce zdrajców jest w pierdlu – syknął za wychodzącymi Jednojajowy.

5

Nerwowy spacer Dziewczyny po pokoju nie przeszkadzał Szefowi w obserwowaniu pojawiających się na monitorze obrazów. Jedynie na moment odrywał od niego wzrok, by przypatrzeć się jej zgrabnym nogom. Kiedy kolejny raz przechodziła obok Inteligenta, zachęcił ją ruchem ręki do zajęcia miejsca w fotelu. Ponieważ odmówiła zdecydowanym ruchem głowy, złapał ją za przegub dłoni i posadził obok siebie. Rzuciła mu wyzywające spojrzenie, ale widząc drgające w uśmiechu usta, zmrużyła oczy i wskazała na zegar.

– Zawsze każe czekać na siebie – szepnęła przepraszająco.

– Ona żyje wiekami, a nie chwilą – łagodził jej zniecierpliwienie Szef.

– Poza tym nie mieliśmy żadnego konkretnego terminu – głos Inteligenta brzmiał ciepło i łagodnie. – Zapomniałaś?

Nie zapomniała. Przyczyną jej zachowania nie był bowiem upływ czasu, a emocje wywołane nieopatrznie przez Jednojajowego. Czekała na niego w gabinecie. Stała w oknie, obserwując stojące w zenicie słońce. Kiedy usłyszała za sobą jego kroki, odwróciła głowę oraz obciągnęła krótką spódniczkę. Jednojajowy zatrzymał się i ku jej zaskoczeniu szepnął: „Jest pani piękną kobietą”. Chyba się zarumieniła? I to była kolejna niespodzianka. Odwróciła się więc ponownie do okna, powtarzając kilkakrotnie:„Kobieta!”, „Kobieta!”, „Kobieta!”. Do tej pory uważała się za żywe ogniwo w systemie działalności Komórki H1, a jej płeć nie odgrywała żadnej roli. Słowa Jednojajowego sprawiły, że zaczęła zupełnie inaczej myśleć o sobie, a ponadto uświadomiły jej, jakie wrażenie robi jej osoba na mężczyznach. Od tego zdarzenia miała trudności z panowaniem nad swymi emocjami. Często ogarniało ją zniecierpliwienie lub zniechęcenie z powodu najdrobniejszych niepowodzeń. Co prawda usiłowała zwalczać te zachodzące w niej zmiany, jednak bezskutecznie. Nie pomagało jej zwłaszcza zachowanie Inteligenta, który na jej widok popadał w niczym nieuzasadnione zakłopotanie. Zaczęła zatem podejrzewać, że także on widzi w niej kobietę. To odkrycie sprawiło jej przyjemność, ale budziło także nieznane lęki. Zaczęła tęsknić za czymś, czego nie rozumiała i nie potrafiła dokładniej określić. Ta nieznana jej do tej pory wrażliwość skłoniła ją do podjęcia próby wyjaśnienia zachodzących w niej zmian. Zaczęła od przeglądania mikrofilmów zawierających bogate informacje o odmienności płci, a szczególnie o konstrukcji psychicznej kobiet i ich seksualnej wrażliwości. Wzbogacanie wiedzy niczego jednak nie wyjaśniało, przeciwnie, pogłębiało jedynie uczucie lęku. Rozbudzona wyobraźnia podsuwała jej bowiem widok nagiego ciała Inteligenta, pod wpływem którego doznawała rozczarowania, gdyż zdawała sobie sprawę z tego, że jej pragnienia nie zostaną nigdy spełnione.

Twarz Dziewczyny, rozchylone usta i krótki oddech przyciągały od dłuższego czasu wzrok Inteligenta. Zastanawiały go zmiany zachodzące w jej zachowaniu, a szczególnie w nagłych wahaniach nastrojów. Peszyły go jej przenikliwe spojrzenia i nieumiejętnie skrywane westchnienia, chociaż jednocześnie sprawiały mu one przyjemność i zadowolenie. Wielokrotnie miał ochotę odwzajemnić się jakimś ciepłym gestem lub słowem, jednak każdorazowo odrzucał taką ewentualność jako irracjonalną i bezsensowną. Takie uczuciowe odruchy uważał bowiem za domenę ludzi, których nie darzył zbytnią sympatią. Za ich dewiacje psychiczne i nadmiar emocji, za skłonności do zadawania bólu, ale przede wszystkim za wprzęgnięcie swej inteligencji do doskonalenia sztuki masowego zabijania, prowadzącej nieuchronnie do samozagłady.

Przez zamknięte drzwi wdzierały się podmuchy wiatru, zapowiadające zwykle nadejście Wyroczni. Szef poniósł się z fotela, poprawił marynarkę i krawat, a następnie stanął przy drzwiach. Inteligent nie odrywał oczu od twarzy Dziewczyny, która pod wpływem tego spojrzenia opuściła głowę. „Płacze?” – skonstatował z niesmakiem, ponieważ ten rodzaj słabości przypisywał zwykłym kobietom.

Pojawienie się Wyroczni poprzedził piekielny hałas, a następnie drżenie ścian i stukot biurka Szefa i foteli. Drzwi rozwarły się z trzaskiem i na progu pojawiła się mgła, z której wyłoniła się Wyrocznia, a po chwili także Jednojajowy i Bliźniak.

– Ucięliśmy sobie dłuższą pogawędkę – słodki głos Wyroczni przyprawiał o mdłości, a wskazując na braci, dokończyła: – Oni się skarżą na brak dostatecznej pomocy ze strony Komórki H1. I ja im wierzę, bo mają takie miłe buzie i uczciwe spojrzenia.

– Mylisz się, Czcigodna – głos Dziewczyny zabrzmiał jak głuchy dzwon. – Te dwa dupki uważają, że pozjadali wszystkie rozumy.

– Dziecko – oczy Wyroczni zapłonęły złością. – Co ty mówisz? I jakim tonem?

– Niestety – Inteligent wziął Dziewczynę w obronę. – Opinia mojej partnerki jest słuszna. Oni – wskazał na Jednojajowych – pogardzają wszystkim, co nie powstało w ich głowach, i każdym, kto wykazuje się chociaż odrobiną inteligencji lub własnym zdaniem. A ich pomysły na zmianę historii mają jedną wspólną cechę – ociekają krwią.

– To bardzo delikatna opinia – wtrąciła Dziewczyna. – Za nawoływaniem do krwawej walki z komunizmem kryją się ich partykularne interesy.

– Dziecko – głos Wyroczni zabrzmiał z udanym tragizmem. – Zapomniałaś, że partykularyzm jest główną osią, wokół której toczy się walka o władzę. Zwyciężają ci, którzy nie stronią od intryg ani od babrania się we krwi. Te cechy nasi bracia wyssali z mlekiem matki. Optymizmu – poruszała komicznie brwiami. – Optymizmu i wiary w powodzenie mojej misji. Wy – stuknęła palcem w czoło Dziewczyny i Inteligenta – macie im zapewniać środki technicznie i ludzkie, a nie wyręczać w myśleniu. Chyba zapomnieliście o swoich rolach?

– Nie zapomniałam – odburknęła Dziewczyna. – Ale...

– Żadnego ale! I pamiętajcie. Jeszcze jedna skarga na was i... – odwróciła kciuk w stronę podłogi, uśmiechając się wymownie. – Wrócicie tam, skąd was wyciągnęłam.

Zapadło milczenie. Jednojajowi spoglądali wrogo na Dziewczynę, nie mogąc jej darować nieprzychylnej krytyki. Mieli ochotę wykluczyć ją z grona doradców, ale wiedzieli, że Wyrocznia odrzuci ich żądania. Tymczasem ta usiadła swobodnie na biurku Szefa, kiwając zwisającymi nogami.

– Zebraliśmy się tutaj... – Szef zawiesił głos, wpatrując się w wąskie ramiona Wyroczni.

– Już sobie wszystko wyjaśniliśmy – ucięła Wyrocznia, po czym zwróciła się do Jednojajowych. – Czy mam rację?

– Myślimy, że tak – zapewnił Bliźniak.

– Ja... – Inteligent uniósł dwa palce, czekając na zezwolenie Wyroczni, która skinęła przychylnie głową. – Chciałbym poruszyć kwestię obrad Okrągłego Stołu. Uważam, że to jest ostatnia okazja do...

– Nie będzie żadnych obrad – Jednojajowy nie pozwolił Inteligentowi na dokończenie myśli.

– Ale... – chciała wyrazić swoją wątpliwość Dziewczyna.

– Słyszałaś moje dziecko? – syknęła Wyrocznia.

– Przepraszam – szepnęła Dziewczyna, wytrzymując wyzywające spojrzenie Wyroczni.

W pokoju dawał się wyczuwać zapach palonych papierosów. Dziewczyna pociągała dyskretnie nosem, ponieważ smród ten wywoływał u niej ataki kaszlu. Po pierwszym kichnięciu zatkała nos palcami, zaś Inteligent podał jej chusteczkę.

– Na korytarz – rzucił kategorycznym tonem Jednojajowy, wskazując na drzwi. – Nie znoszę kichania. To siedlisko wszelkiej zarazy.

Dziewczyna wahała się przez dłuższy moment, jednak podniosła się z fotela i skierowała do drzwi. Kiedy tylko je zamknęła, odezwał się Bliźniak:

– Nie znoszę tej dziadówy – jego słowa potwierdzała kwaśna mina. – Myślała, że skorzystamy z jej prymitywnej inteligencji?

– Zaczniemy pod jej nieobecność – zaproponował Jednojajowy. – Nie będziemy musieli odpowiadać na jej nieustanne pytania.

– Ale... – zaczął Inteligent.

– Chce pan iść jej śladem? – pytanie Jednojajowego zabrzmiało jak groźba.

– Szkoda czasu – ponaglał Bliźniak. – Lepiej spożytkować go na twórczą pracę.

– Znajdziecie mi kwity – Jednojajowy badał twarz Inteligenta, a ponieważ ta nie wyrażała żadnych emocji, powtórzył: – Znajdziecie mi kwity na Jąkałę, Dżinsowca i Wąsatego. Jak wyeliminujemy tę trójkę, reszta padnie przed nami na pysk.

– Co mam rozumieć przez kwity – głos Inteligenta zalatywał ironią. – To bardzo szerokie pojęcie i mało precyzyjne.

– Co pan chce – w Jednojajowym narastała złość i rozczarowanie. – To mają być kwity, które skompromitują tę trójkę i wyłączą ją z dalszej gry o przyszłość naszej ojczyzny.

– A jak takich nie znajdziemy?

– To je sfabrykujecie – Jednojajowy zwrócił się do brata. – Jednak nie uniknęliśmy głupich pytań i wątpliwości.

– Podejrzany układ, pranie brudnych pieniędzy, lokowanie ich na zagranicznych kontach – wyliczał Bliźniak. – Współpraca z SB, agentura KGB lub coś podobnego. O silnym ładunku wybuchowym, żeby sparaliżować umysły myślących inaczej niż my. Coś, co będzie wystarczająco strawne.

– Na kiedy mają być te kwity?

– Na wczoraj – Jednojajowy zmrużył porozumiewawczo oczy.

– Do planowanych obrad Okrągłego Stołu pozostało już niewiele czasu – ostrzegał Bliźniak.

Na stole rosły sterty dokumentów. Po odłożeniu kolejnych teczek Inteligent kręcił niezmiennie głową i mamrotał coś pod nosem. Podobnie zachowywała się Dziewczyna. Ich heroiczne wysiłki nie przynosiły żadnych efektów. Z wolna opanowywało ich znużenie i zniechęcenie.

– Syzyfowa praca – ziewnęła Dziewczyna.

– Szef obiecał pomóc, ale... – przerwał, gdyż do pomieszczenia weszło troje współpracowników Komórki z plikami tekturowych teczek na rękach.

– Tu coś znajdziecie – zapewnił jeden z nich.

Już pierwsze dokumenty z wierzchniej teczki wywarły na Inteligencie duże wrażenie. Nie spodziewał się takich rewelacji. Wzdrygnął się na myśl o wrażeniu, jakie wywołają te dokumenty po ich upublicznieniu. Po zaróżowionych policzkach Dziewczyny można było sądzić, że także ona trafiła na podobne rarytasy.

Duże, dębowe biurko zajmowało znaczną część pokoju. Swobodnie mieścili się za nim obydwaj Jednojajowi. Wpatrywali się chciwie w dokumenty, a ich czerwone policzki pęczniały co chwilę jak balony.

– Ja proponuję... – Dziewczyna urwała zganiona srogimi spojrzeniami braci.

– Jeszcze nie skończyliśmy – oznajmił Bliźniak, po czym podniósł głowę, spoglądając na Dziewczynę. – Napiłbym się kawy.

– Niech pan poprosi sekretarkę.

– Chciałbym, żeby to pani ją zrobiła.

– Nie jestem od robienia kawy.

– Zapomniała pani – Bliźniak oddzielał pauzami każde słowo – o ostrzeżeniu Wyroczni?

– Pan nadużywa swoich prerogatyw – oburzył się Inteligent.

– Pan także powinien się mieć na baczności – uśmiechał się drwiąco Bliźniak.

Uniesione brwi Dziewczyny powstrzymały Inteligenta od równie ironicznej repliki. „Nie mów głupiemu, że jest głupi, bo pomyśli, że jesteś głupszy od niego” – usłyszał nad uchem jej głos. Skinął ze zrozumieniem głową, bo to ulubione powiedzenie ich Szefa było wielokrotnie pozytywnie zweryfikowane przez rzeczywiste wydarzenia. Dziewczyna skierowała się do drzwi, a po kilku minutach wróciła z dzbankiem i dwiema filiżankami. Kiedy odchodziła od biurka, zatrzymał ją głos Jednojajowego:

– Mnie też proszę nalać.

Moment jej wahania był tak krótki, że bracia tego nie zauważyli. Odwróciła się z wykrzywionymi w uśmiechu ustami, postawiła przed Jednojajowym filiżankę i napełniła ją brunatnym płynem.

– Posłodzić? – zapytała tonem mdłym jak miód.

– Piję gorzką.

– To może wypić za pana? – dalej z jej ust płynął miód.

– Dziękuję. Sam to zrobię.